Wchodzą do wydziału przez szafę, przesłuchują w sali pełnej ludzi albo pod okapem w kuchni dawnego ZOMO, mają jedną kabinę WC na kilkadziesiąt osób, siedzą stłoczeni w jednym pomieszczeniu, bojąc się zakażenia koronawirusem. Tak pracują łódzcy policjanci, którzy na łamach "Wyborczej" apelują do swojego szefa. "Mamy dość" - mówią.
Łódzcy policjanci pionów patrolowych zdobędą możliwość dostępu do ściśle tajnych informacji. Do tej pory takie uprawnienia przysługiwały tylko wąskiej grupie mundurowych, głównie z pionów operacyjnych. "Może od razu uznajmy, że ufamy wszystkim w jednakowy sposób" - komentują mundurowi decyzję dowództwa.
Gdyby nie interwencja policjantów patrolujących ulicę Limanowskiego, pożar kamienicy mógłby skończyć się tragicznie. Mundurowi zauważyli dym, ewakuowali lokatorów i uratowali mieszkankę płonącego mieszkania.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.