To był wyjątkowo trudny rok dla polskich szkół. Lista problemów jest wyjątkowo długa. Ale minister Przemysław Czarnek twierdzi, że odniósł wyłącznie sukcesy.
Dwa razy, jako obywatel pozostający w opozycji względem jawnego i bezwstydnego łamania prawa w Polsce, poczułem niedawno sprawczość protestów: pierwszy raz, kiedy wybrano mnie głosami senatorów RP na ławnika Sądu Najwyższego, drugi teraz, kiedy prezydent Andrzej Duda zawetował "lex Czarnek".
W Goszczanowie co krok znajomi Przemysława Czarnka. Jeden był u niego na weselu, inny pamięta, jak Przemysław Czarnek bawił się z jego dziećmi. Gmina dała Czarnkowi honorowe obywatelstwo głosami m.in. radnych PSL.
- Andrzej Duda nie ma wyboru, jeżeli chce zachować twarz. Jeśli nie zawetuje ustawy "Lex Czarnek 2.0", to będzie świadczyć znowu, że Jarosław Kaczyński nie pozwolił mu na weto - zauważa Tomasz Trela. Poseł Lewicy apeluje do prezydenta.
Minister Przemysław Czarnek działa w imię zasad sprawiedliwości społecznej i walczy z mafią. Tak twierdzi. Odważny, bo przeciwstawia się mafii. I sprawiedliwy. Jednym słowem: nowy superpolicjant albo jakiś dzielny szeryf. Ale czy to jest właściwa funkcja dla ministra nauki i edukacji? Bycie naczelnym szeryfem?
- Mam nadzieję, że na jesień będziemy gotowi, żeby chronić rodzinę - mówi minister edukacji, zapowiadając powrót "lex Czarnek". Rodzice uczniów są oburzeni.
Andrzej Duda zrobił duży krok, aby "lex Czarnek" odeszło w zapomnienie. Prezydent zawetował nowelizację prawa oświatowego. Teoretycznie Sejm może odrzucić prezydenckie weto, ale praktycznie to niemal niewykonalne.
- Nie miałam nigdy sytuacji, żeby rodzice skarżyli się na zajęcia prowadzone w szkołach przez organizacje pozarządowe. Miałam za to sytuacje odwrotne, gdy poszukiwali takich organizacji, bo chcieli, aby ktoś poprowadził np. warsztaty na temat praw człowieka - mówi pełnomocniczka prezydenta miasta Łodzi ds. dzieci i młodzieży.
- Przemysław Czarnek jest homofobem i przeraża mnie, że ktoś taki rządzi naszą szkołą. Obawiam się, że po wejściu w życiu "lex Czarnek" każdy będzie tak naprawdę bał się być sobą - mówi jedna z łódzkich uczennic, która razem z rodzicami, nauczycielami i innymi uczniami protestowała w Łodzi przeciwko "lex Czarnek".
Protest przeciw "lex Czarnek" w Łodzi. Obecnie rodzice mają dwa akty prawne, które regulują ich prawa i obowiązki wobec dzieci. Pierwszy z nich to Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Drugi to Ustawa o systemie oświaty. - Jakiej więcej kontroli poszukuje minister Przemysław Czarnek? - pytają.
Protesty przeciwko "lex Czarnek" zaczęły się już w weekend. Protestowano m.in. w Poznaniu czy Częstochowie. W Warszawie przed Pałacem Prezydenckim młodzież zatańczyła poloneza. W środę 16 lutego protest odbędzie się w Łodzi na Piotrkowskiej.
- Zmiany, które proponuje minister Czarnek, zmierzają do tego, aby pogłębić nierówności społeczne w Polsce. Tylko ci, którzy będą mieli pieniądze, załatwią dzieciom miejsca w najlepszych szkołach, zapłacą za dodatkowe lekcje albo za szkołę prywatną - mówi prof. Jarosław Płuciennik z Uniwersytetu Łódzkiego.
- Wielu dyrektorów ma poczucie, że próbuje się ich sprowadzić do roli administratorów szkoły, którzy nie będą mieli wpływu na kształtowanie tego, co się dzieje w ich placówce - mówi po przegłosowaniu przez Sejm "lex Czarnek" dyrektorka łódzkiego liceum.
Podczas kontroli poselskiej w Małopolskim Kuratorium Oświaty okazało się, że Barbara Nowak za pośrednictwem m.in. Ordo Iuris otrzymała listy "organizacji zakazanych", które bezprawnie prowadzą zajęcia w szkołach. Oprócz np. Amnesty International są tam Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom czy Fabryka Równości. Czy to wstęp do lex Czarnek w praktyce?
"Lex Czarnek" trafiło dopiero do Senatu, ale Lewica już apeluje o weto do prezydenta Andrzeja Dudy. Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy, pokazuje przy tym zdjęcie Łukasza Mejzy, który niedawno miał spotkanie z pierwszoklasistami. Moskwa-Wodnicka pyta, czy tak mają teraz wyglądać zajęcia dodatkowe.
"Lex Czarnek". W ramach protestu przeciwko zmianie prawa oświatowego do drzwi łódzkiego kuratorium oświaty przybito trzy tezy o wolności szkoły, ludzi i Polski. Prezes łódzkiego ZNP nowe prawo nazwał "kolejnym krokiem ku destrukcji polskiej szkoły".
W Łodzi i kilkunastu miastach Polski do drzwi kuratoriów oświaty zostaną - w symboliczny sposób - przybite tezy o wolności szkoły, ludzi i Polski. To protest przeciwko projektowi zmian prawa oświatowego, tzw. lex Czarnek.
W bieżącym tygodniu "lex Czarnek" z projektu, który wydawał się ponurym żartem, mógł stać się rzeczywistością. W ostatniej chwili rząd wykreślił z porządku czwartkowych obrad czytanie i głosowanie "Lex Czarnek". Gdyby jednak wrócił do projektu, jego skutki mogą być dla szkół trudne do udźwignięcia.
- Oprócz kwestii ideologicznych w grę wchodzą kwestie praktyczne. Jeśli lex Czarnek wejdzie w życie w takiej formie, jak jest planowane, kuratoria zablokują się pytaniami i wnioskami do rozpatrzenia. Utoniemy w dokumentacji - mówi Małgorzata Świderek, prezeska Ośrodka Działań Ekologicznych "Źródła".
Copyright © Agora SA