Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że pracownicy mają prawo do strajku, a Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi nie jest do tej zasady wyjątkiem. "Prawo do strajku jest jedną z fundamentalnych wolności obywatelskich" - czytamy w uzasadnieniu.
- Czuję się już tak zdołowany, że gdyby nie moje przekonania, to chyba targnąłbym się na życie - mówi pan Andrzej. MOPS w Łodzi zapewnia, że pieniądze są - trzeba je odebrać samemu lub wytrzymać jeszcze kilka dni.
Małgorzata Karpenko przez 13 lat mieszkała w Ukrainie. Pół roku temu uciekła z dziećmi przed wojną do Łodzi. I jak inni uchodźcy poszła po pomoc. - Patrzyli na mnie, jakbym coś chciała wyłudzić, bo mam polski paszport - mówi.
Strajk MOPS w Łodzi. - W czasie tych trzech miesięcy doświadczamy presji wywieranej na nas różnymi metodami, to także m.in. sytuacja, która się zadziała w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Pracodawca nie dysponuje wyrokiem w sprawie orzekania o tym, czy nasz strajk jest legalny czy nie - podkreśla Alicja Nowakowska z komitetu strajkowego.
Strajkujący od trzynastu tygodni terenowi pracownicy socjalni z łódzkiego MOPS wielokrotnie powtarzali, że ich działania są spowodowane unikaniem rozmów ze strony władz miasta. Propozycji porozumienia wciąż nie ma. Jest za to sądowny zakaz prowadzenia protestu. Tak przynajmniej twierdzi rzecznik ośrodka.
- Władzom Łodzi musi zależeć na jak najszybszym zakończeniu strajku pracowników MOPS-u - uważają przedstawiciele partii Razem. I apelują o wznowienie rozmów z protestującymi.
"Blokowaliśmy wyjazd z urzędu, plac Komuny Paryskiej. Byliśmy w zoo na konferencji, której organizatorem była pani Hanna Zdanowska. Nic z tych rzeczy nie skutkowało na postawę pani Zdanowskiej. Dlatego musimy zaostrzyć naszą akcję protestacyjną" - informują w mediach społecznościowych strajkujący pracownicy socjalni z łódzkiego MOPS-u.
Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej łódzkiej strażniczki miejskiej. Do zdarzenia miało dojść podczas protestu pracowników społecznych podlegających łódzkiemu MOPS - dokładnie w momencie, gdy próbowali wejść do gabinetu wiceprezydenta Łodzi.
- Mówią, że jesteśmy fundamentem pracy społecznej i właśnie ten fundament zaczął się kruszyć - mówi jedna z uczestniczek strajku pracowników socjalnych, który trwa od trzech tygodni. 65 proc. z nich zarabia najniższą krajową, choć, jak mówią, ich praca nigdy się nie kończy. Nawet podczas protestu.
- Nie zamierzamy odpuścić ani pani prezydent, ani państwu radnym, dopóki nie zagwarantują nam państwo 2 mln 800 tys. zł na podwyżki - mówił radnym Rady Miejskiej w Łodzi Ireneusz Tonderys, przedstawiciel strajkujących pracowników MOPS-u.
Opiekunowie uczniów i przedszkolaków, którzy chcą, aby dzieci mogły od września korzystać z bezpłatnych posiłków, powinni już teraz zgłosić się do jednego z 17 punktów MOPS w Łodzi. Publikujemy ich listę oraz zasady udziału w programie.
- Nie zawsze tak było. Kiedyś było normalnie. Praca, dom, uprasowany obrus, piękne zasłony - mówi Barbara, która razem ze swoim partnerem od czerwca zeszłego roku mieszka we wraku auta. Łódzka fundacja chce wynająć im mieszkanie, jednak streetworker z łódzkiego MOPS-u do pomysłu podchodzi sceptycznie
Pracownicy łódzkiego MOPS-u ograniczyli do minimum kontakt z podopiecznymi z powodu koronawirusa. Ostrzegają, że to może mieć poważne konsekwencje. Łódzka policja w ostatnich dniach odnotowała wzrost interwencji domowych.
Miała być całodobowa, bezpłatna łazienka z pralnią i suszarnią dla osób bezdomnych. Projekt wygrał głosowanie w budżecie obywatelskim. Ale pojawiły się problemy.
W niedzielę (1 grudnia) w miasto wyruszy pojazd, na który czeka wielu ludzi, nie tylko bezdomni. - Bieda wychodzi nocą. Wtedy ludzie mniej się wstydzą. I naprawdę są głodni - mówi prezes Towarzystwa im. Brata Alberta
- Przez opieszałość pracowników MOPS ojciec czekał na miejsce w domu pomocy społecznej grubo ponad dwa lata - mówi syn pana Józefa, niesprawnego seniora. - Tak się nie powinno zdarzyć - odpowiadają w MOPS.
W czasie sesji Rady Miasta Łodzi 20 listopada 2019 na widowni transparenty rozwiesili przedstawiciele MOPS. Przedstawiają żądania płacowe i domagają się rozwiązania problemów sektora socjalnego.
Maciej, kamieniarz z Kaszub, tak wzruszył się historią Kamila - zmarłego chłopca z łódzkiego hospicjum - że postanowił zbudować pomnik dla wszystkich dzieci, których grobów nikt nie odwiedza.
- Potrzebne są mieszkania rotacyjne dla młodych ludzi z domów dziecka - przekonuje prof. Zdzisława Janowska z Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. I wskazuje budynek, gdzie te mieszkania miasto powinno przygotować. Dyrektor MOPS-u ripostuje: - Te dzieci mają się usamodzielniać, a nie lądować w kolejnej placówce!
Pan Piotr i pan Zdzisław są niepełnosprawni. Jeden ma chore ręce, drugi niesprawne nogi. Pomagają sobie nawzajem. Gdyby nie społecznicy ze Stowarzyszenia "Bratnia Pomoc", znaleźliby się na ulicy.
Zakończyło się liczenie bezdomnych w Łodzi. Streetworkerzy i wolontariusze naliczyli, że jest ich niemal dziewięciuset. To głównie mężczyźni po czterdziestce. Ale wśród łódzkich bezdomnych są także dzieci.
Rodzicielstwo zastępcze to też jest praca. Wymaga specjalnych kwalifikacji. I wcale nie musi być pozbawiona emocji. Tak uważają w łódzkim MOPS. Dlatego kandydatów na rodziców zastępczych szukają na portalu OLX.
Małgosia i Karol* z domu dziecka nr 6 przyszli po pomoc do dyrektora MOPS. Skarżyli się, że w placówce jest źle. "Wychowawcy mówią, że w domu dziecka tak musi być" - opowiadali. - Nie musi i nie może - zaprzecza Piotr Rydzewski, szef MOPS.
Bogdan stoi pod drzwiami mieszkania, które już stracił, i krzyczy do zmarłej matki, żeby mu otworzyła. Ma lokal socjalny, ale w nim nie mieszka, bo twierdzi, że wygania go ojciec, który też nie żyje. Bogdan mieszka więc na klatce schodowej, gdzie nikt go już nie chce.
- To jedna z rzadkich chwil, kiedy cieszy nas, że jakaś instytucja przestaje istnieć - mówi Adam Wieczorek, zastępca prezydent Łodzi. Magistrat uroczyście ogłosił, że udało się wygasić dom dziecka. - Po prostu nie było w nim dzieci. To sukces okupiony ciężką pracą przedstawicieli MOPS - podkreśla dyrektor Piotr Rydzewski
- Ludzie mówili, że kiedyś mieli rodzinne święta, ale rodzice odeszli i tak się jakoś poukładało, że zostali sami. Nie ma się do kogo odezwać. Były łzy i wzruszenie - mówi Dagmara Sasin, koordynatorka Wigilii dla samotnych w Łodzi, która odbędzie się w poniedziałek (24 grudnia) w Hali Expo. Początek o godz. 13.
Są ściany, są ludzie. Jest jeszcze kot. I dwa chomiki. - Jest szczęście - mówi pani Danuta. Bo po półtorarocznej walce udało jej się odzyskać dzieci z domu dziecka.
Wojewoda na razie nie dał rady usunąć ze stanowiska Piotra Rydzewskiego, który za cel postawił sobie to, żeby dzieci umieszczać w rodzinach zamiast domach dziecka.
W MOPS mówią o niej - dobra matka, dzielna kobieta. I jeszcze, że to niewiarygodne, jak wiele zła może spotkać jednego człowieka. Że teraz czas, aby pani Dorota nareszcie poczuła wsparcie. Pomóżmy
Ciężko chory kręgosłup, dwa udary, bolesne rozstanie, utrata firmy, trwoga o najbliższą osobę. Mimo to, gdy Dorota zaczyna mówić o swoich małych córeczkach i dorastającym synu, jej twarz się rozjaśnia. Najtrudniej jej prosić o pomoc. Ale wie, że bez wsparcia może stracić dzieci
Jeszcze cztery miesiące w domu dziecka przy ul. Zuchów mieszkało prawie trzydzieścioro dzieci. - Wystarczyła dobra wola i odrobina pomocy, aby większość dzieci mogła wrócić do krewnych - mówi Piotr Rydzewski, dyrektor łódzkiego MOPS.
Ostatnio w domu dziecka Piotrek wciąż rysuje - on, trzech braci, mama i pies w nowym mieszkaniu. Psa jeszcze nie ma, ale marzenie o mieszkaniu właśnie się spełnia.
Praca w Łodzi. Łódzki rynek pracy jest stabilny, a bezrobocie spada. Warunkiem dalszej poprawy sytuacji wydaje się jednak powodzenie rewitalizacji społecznej.
Byli nauczyciele. Był ksiądz po kolędzie. Teraz, w poszukiwaniu rodzin zastępczych, pomaga urzędnikom aktor - Piotr Fronczewski.
- Placówka, nawet ta najlepsza, to nie jest dobre miejsce dla dzieci - przekonuje Piotr Rydzewski, dyrektor MOPS. I chwali się, że w ciągu dwóch miesięcy jeden z dyrektorów domu dziecka zmniejszył liczbę podopiecznych niemal o połowę. To powód do wielkiej radości.
Chaos i niepewność czy przemyślany plan, który już przynosi sukcesy? Sytuacja w łódzkim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej jest napięta. Dyrektor reformuje domy dziecka w Łodzi. Pracownicy nie chcą zgodzić się na zmiany.
- Pan Piotr Rydzewski nadal jest dyrektorem MOPS w Łodzi i mimo szczerych chęci całej pisowskiej propagandy nadal nim pozostanie - grzmiał na dziedzińcu magistratu wiceprezydent Tomasz Trela. Urząd miasta planuje zaskarżyć decyzję wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego
Braki formalne i za krótki staż pracy w opiece społecznej - to powody, dla których wojewoda Zbigniew Rau wydał decyzję niekorzystną dla dyrektora MOPS w Łodzi, Piotra Rydzewskiego.
Macie państwo dzieci? - spytał ksiądz, który przyszedł z kolędą do pary mieszkającej na Olechowie. - Nie? To może się zastanowicie? - zasugerował. To efekt kampanii promującej rodzicielstwo zastępcze, do której łódzki MOPS zaprosił księży.
Ma 56 lat, czworo dzieci, trójkę wnucząt i głośno mówi: - Naszymi pracodawcami są ci, którym udzielamy pomocy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.