Leżymy razem na kanapie. Przytula się do mnie szczuplutka kilkulatka. Burza miękkich loków, spragnione ciepła ciałko. "Posmyraj mnie" - prosi. Wsuwam pod sweterek rękę, zaczynam głaskać plecki. Dziecko całe sztywnieje, jest przerażone. Domyślam się, co mogło się wydarzyć.
Dziecko napisało, że najbardziej marzy o dostaniu szamponu i pasty do zębów. To, niestety, nie był jedyny taki list - opowiada Przemysław Padechowicz, prezes fundacji Moje Drzewko Pomarańczowe.
Tydzień temu zmarła kilkuletnia dziewczynka. Jej rodzice postanowili przekazać pieniądze na dom dla dzieci w najtrudniejszej sytuacji - bitych, wykorzystywanych, z traumami - który ma powstać w Łodzi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.