Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał wyrok w sprawie transparentu "Mamy durnia za prezydenta". Uznał, że granice dopuszczalnej krytyki wobec polityka, jakim jest Andrzej Duda, są szersze niż wobec osoby prywatnej.
Swego czasu konkurujące ze sobą firmy z Łodzi i Zgorzelca były na polskim rynku potentatami w handlu bananami. Współwłaściciel tej pierwszej uważa jednak, że w pewnym momencie ta rywalizacja przestała być uczciwa.
- Wytykano nas placami, mówiąc: "Złodzieje, nakradli się, nachapali!" - mówi Dominik Moskwa, były wójt gminy Skierniewice, po ośmiu latach oczyszczony z zarzutów przez sąd. Sprawę przypłacił jednak trzema zawałami.
Siłą wciągnął 12-latka do samochodu, a od rodziców zażądał 50 tys. zł okupu. Po blisko dwóch latach poznaliśmy prawomocny wyrok w sprawie z Wielunia.
Nadzwyczajnego złagodzenia kary dla dwóch oskarżonych o udział w "skoku stulecia" chciała zarówno obrona, jak i sama prokuratura ze względu na ich współpracę ze śledczymi. Po kasacji wyroku przez Sąd Najwyższy sprawa znowu trafiła do Sądu Apelacyjnego w Łodzi. 16 marca zapadł kolejny wyrok.
Do niecodziennej sytuacji doszło na procesie w sprawie Mirosława Iwańskiego, którego za baner z napisem "Mamy durnia za prezydenta" oskarżono o znieważenie Andrzeja Dudy. Po odrzuceniu wniosku obrony o wyłączenie sędziego, który awansował dzięki rekomendacji nowej KRS, sąd odroczył rozprawę na wypadek, gdyby obrona chciała złożyć wniosek o wyłączenie jeszcze jednej sędzi. Pomimo zapewnień obrońcy, że nie ma takiego zamiaru.
Obrońcy chcą wyłączenia ze składu orzekającego w sprawie "skoku stulecia" sędziego Pawła Urbaniaka, nominata tzw. neo-KRS. - Sposób jego nominacji może uczynić przyszły wyrok łatwym do zaskarżenia, choćby w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu - tłumaczą.
Copyright © Agora SA