Na pierwszym treningu Widzewa brakuje Adama Radwańskiego, który chce odejść z klubu. Jego menedżer proponuje rozwiązanie kontraktu.
- Dotąd jeździłem rowerem, a Widzew wsadził mnie do sportowego samochodu - tak Enkeleid Dobi porównał przenosiny z Polkowic do Łodzi. Zadanie ma bardzo trudne, bo musi stworzyć drużynę.
Akademia Widzewa i Sokół Aleksandrów musiały przerwać zajęcia z powodu zakażenia koronawirusem u pracujących tam ludzi.
Zakończył się jeden z najbardziej zwariowanych sezonów w historii Widzewa. Za kilka czy kilkanaście lat będzie traktowany jak sukces, jednak dziś wciąż budzi niesmak, mimo zrealizowania głównego celu...
W sobotę po meczu Widzewa ze Zniczem Pruszków grupa kilkudziesięciu kiboli wtargnęła na murawę stadionu. Grozili piłkarzom zabierali im koszulki, dwóch zawodników zostało uderzonych.
Zgodnie z przewidywaniami nowym trenerem Widzewa został Enkeleid Dobi. Albańczyk podpisał roczny kontrakt.
Enkeleid Dobi będzie w nowym sezonie nowym trenerem Widzewa. To czwarty obcokrajowiec na tym stanowisku w historii klubu z al. Piłsudskiego.
Enkeleid Dobi i Dariusz Skrzypczak są najpoważniejszymi kandydatami na trenera Widzewa. Większe szanse ma Albańczyk.
Pięć lat po reaktywacji Widzew będzie mieć już dziesiątego trenera. To chyba jedna z odpowiedzi, dlaczego spełnianie wielkich aspiracji idzie tak ciężko i powoli.
Zamiast cieszyć się z awansu do pierwszej ligi, w Widzewie przygotowują się do rozliczeń zakończonego sezonu. Już zaczęły się zmiany, ale to nie koniec...
Widzew rozstał się z trenerem Marcinem Kaczmarkiem. Dwa dni temu drużyna wywalczyła awans do pierwszej ligi.
Było coś gorszego od nieudolnych piłkarzy Widzewa, którzy awansowali do pierwszej ligi tylko dlatego, że przeciwnicy grali równie żenująco. To kibole, którzy wtargnęli na boisko i pobili zawodników.
Zamiast cieszyć się z największego sukcesu Widzewa w ostatnich latach, kibice w sobotni wieczór opuszczali stadion załamani. Nie mogli pogodzić się z tym, że ich ukochany klub staje się pośmiewiskiem.
Po meczu ze Zniczem Pruszków kibole Widzewa wbiegli na murawę. Wygrażali piłkarzom, dwóch z nich uderzyli.
"Niezależnie, co się zdarzy, żądamy zmian w zarządzie i wśród piłkarzy" - taki transparent zawisł na ogrodzeniu boiska na początku meczu Widzewa ze Zniczem Pruszków. Kibice mieli rację, bo sezon skończył się w sposób skandaliczny. Ich drużyna przegrała, mimo to awansowała do I ligi.
Zamiast już myśleć o wakacjach, wyjątkowo w tym roku krótkich, piłkarze Widzewa muszą drżeć o wynik meczu ze Zniczem Pruszków. Bo tylko wygrana zapewni im awans niezależnie od innych rozstrzygnięć.
Władze Łodzi przedstawiły klubom projekt podziału dotacji na sport. Najwięcej ma dostać siatkarski ŁKS Commercecon, a na podwyżkę może liczyć tylko piłkarski Widzew, jeśli awansuje do pierwszej ligi.
Czerwona kartka dla Wojciecha Pawłowskiego oznacza dla Widzewa podwójne kłopoty: brak w ostatnim meczu sezonu podstawowego bramkarza i przede wszystkim ewentualnych zmienników.
Mimo że rząd zapowiedział kolejne złagodzenie obostrzeń wprowadzonych z powodu pandemii koronawirusa, nie oznacza to jednak, że ostatni mecz Widzewa będzie mogło obejrzeć 9 tys. kibiców.
Piłkarze Widzewa mają czego żałować. Gdyby tylko zremisowali z Resovią, w ostatniej kolejce do awansu wystarczyłoby zdobycie jedynie punktów. A tak muszą pokonać niezły ostatnio Znicz Pruszków.
W przypadku Widzewa dno nie istnieje. Kiedy już wydaje się, że nie można zagrać gorzej, przychodzi taki mecz z Resovią, a awans będący na wciągnięcie ręki kolejny raz się oddalił. Szkoda, bo wygrana gwarantowała miejsce w czołowej dwójce.
Gdyby Widzew wygrał z Resovią, miał nawet szansę już w przedostatniej kolejce zapewnić sobie awans. Niestety, kolejny raz zagrał bardzo słabo. Ma jednak szansę uniknąć baraży, ponieważ Stal Stalowa Wola pokonała GKS Katowice 2:0.
Niewiele brakuje, żeby po pięciu latach Widzew wrócił na drugi poziom rozgrywek w Polsce. Trzeba tylko wygrać dwa mecze...
Wywołaliśmy małą wojnę łódzko-łódzką. Nieświadomie, bo nie spodziewaliśmy się, że informacja o tym, że oba stadiony mają mieć identyczną pojemność, wywoła u kibiców ŁKS i Widzewa tak wielkie emocje.
Marcin Robak zarabia bardzo dużo jak na drugą ligę, czasami na boisku jest egoistą, ale bez niego Widzew nie byłby dziś na pierwszym miejscu w tabeli. Po to właśnie sprowadzano go do Łodzi.
Takiego Widzewa, jak w meczu ze Stalą Stalowa Wola, nie widzieliśmy od końcówki rundy jesiennej. Nagrodą za dobrą i skuteczną grę było efektowne zwycięstwo i powrót na pozycję lidera.
Od 23 dni Widzew nie wygrał meczu, choć w tym czasie rozegrano cztery kolejki. I mimo że gra z 12. w tabeli Stalą Stalowa Wola, wcale nie jest faworytem, bo rywal spisuje się ostatnio świetnie.
Widzew zrobił kolejny kroczek w kierunku awansu do pierwszej ligi, ale jego gra - choć dużo lepsza niż w kilku dwóch wcześniejszych meczach - nie zachwyciła.
Piłkarze Widzewa zdobyli w meczu z GKS-em w Katowicach cenny punkt i wciąż są wiceliderami drugiej ligi. Mieli szansę na zwycięstwo, ale kapitalnej okazji nie wykorzystał Marcin Robak.
Przed Widzewem mecz, który może znacząco wpłynąć na historię klubu. Stawką niedzielnej rywalizacji z GKS Katowice jest awans do pierwszej ligi.
W zamieszaniu spowodowanym słabymi wynikami drużyny i nieudolnymi próbami zmiany trenera niezauważenie minęła ważna rocznica - pięć lat temu Widzew powstał ze zgliszcz, w jakie obróciły klub rządy Sylwestra Cacka.
Poszukiwanie przez Widzewa trenera stało się już tragifarsą. Farsą jest sposób, w jaki się do tego zabierają, a tragedią traktowanie Marcina Kaczmarka, siedzącego na bombie z tlącym się lontem.
Maciej Bartoszek dostał propozycję zostania trenerem Widzewa. Już w poniedziałek wieczorem pytał swój obecny klub o możliwość rozwiązania kontraktu.
Drugi rok z rzędu przed najważniejszą częścią sezonu w Widzewie dochodzi do ogromnego zamieszania. To potwierdza, że nie udało się rozwiązać problemów z zarządzaniem klubem.
Drugi rok z rzędu Widzew robi wszystko, żeby nie awansować do pierwszej ligi. Dlaczego doświadczona drużyna z wieloma indywidualnościami przegrywa ze słabeuszami i średniakami?
W pierwszej połowie meczu z Pogonią Siedlce Widzew był drużyną lepszą. Po przerwie zaś słabł z minuty na minutę i przegrał. Zasłużenie, bo piłka nożna polega na bieganiu, a łodzianie w końcówce stali.
Trzy dni przed superważnym meczem szefowie Widzewa wybrali się na negocjacje z kandydatem na nowego trenera. Dali sygnał piłkarzom, że stracili zaufanie do Marcina Kaczmarka.
Widzew szuka piłkarzy, którzy po awansie do pierwszej ligi wzmocniliby drużynę. Na liście życzeń większość stanowią jednak gracze bardzo doświadczeni, szczyt kariery mający już za sobą.
Już dawno schodzących z boiska piłkarzy Widzewa nie żegnały tak głośne gwizdy. Znów rozegrali bardzo słaby mecz i zmarnowali szansę powiększenia przewagi nad rywalami do awansu.
Jestem ostatnim człowiekiem, który tłumaczyłby źle zachowujących się kibiców, ale uważam, że wszyscy obywatele Rzeczpospolitej Polskiej powinni być traktowani podobnie, obojętnie czy są kibicami, czy politykami.
Copyright © Agora SA