Interwencja łódzkich społeczników w sprawie modernistycznego kościoła z lat 30. nie przyniosła efektu. Zakonnicy dobudowali do niej spadzisty, blaszany dach - zanim biuro konserwatora zabytków zdążyło wydać opinię.
Wspólnota mieszkaniowa zarządzająca jednym z socrealistycznych bloków przy ulicy Wojska Polskiego postanowiła przeprowadzić jego termomodernizację. Dla miłośników architektury to katastrofa, bo budynek wygląda jak zwykły blok z wielkiej płyty. Tylko lokatorzy się cieszą - bo będzie im ciepło.
Remont kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej 97 trwa od maja, ale dopiero we wrześniu odsłonięto jej nową elewację. Autorzy projektu twierdzą, że jest ekstrawagancki, a miłośnicy architektury - że obciachowy.
Jakiś czas temu po raz kolejny pisaliśmy o niszczejącym szpitalu im. Heleny Wolf na Bałutach i przeszkodach w jego rewitalizacji. Z odpowiedzi odesłanej przez Zarząd Dróg i Transportu wynikało, że może uda się wyjść z impasu. Okazuje się jednak, że w nowe słowa ubrano stare wymówki.
Grupa społeczników wkradła się do zabytkowego szpitala im. Heleny Wolf przy ulicy Łagiewnickiej 36. Porobili zdjęcia, pokazali, jak jest źle. I nic. Pat pomiędzy miastem a inwestorem trwa już 15 lat. Co musi się wydarzyć, żeby rewitalizacja wreszcie się zaczęła?
W sprawie modernistycznego kościoła z lat 30., któremu parafia postanowiła zafundować spadzisty dach niby z Podhala, pojawił się promyk nadziei. Interwencję u konserwatora zabytków zapowiadają już dwie grupy społeczników. Czy budynek uda się uratować?
Modernistyczny kościół z lat 30. XX w. ma zyskać spadzisty dach rodem z Podhala. Zakonnicy mówią, że trzeba, bo leje się im na głowy. A miłośnicy łódzkiej architektury (i przechodnie) łapią się za głowy.
Już po raz 11. burzliwe dyskusje toczyły się przy "Śniadaniu Awangardowym". W sobotę poruszany był temat przestrzeni miasta.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.