- Może trudno w to uwierzyć, ale miałem kiedyś żonę, pracę i poczucie, że tak będzie zawsze - mówi pan Leon, który od trzech tygodni mieszka na ławce w łódzkim Parku Reymonta.
Bogdan stoi pod drzwiami mieszkania, które już stracił, i krzyczy do zmarłej matki, żeby mu otworzyła. Ma lokal socjalny, ale w nim nie mieszka, bo twierdzi, że wygania go ojciec, który też nie żyje. Bogdan mieszka więc na klatce schodowej, gdzie nikt go już nie chce.
Mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Waltera-Jankego w Pabianicach mówią, że się boją. Dzieciom nie pozwalają wychodzić nawet do osiedlowego sklepu, na spacer z psem idą parami. Wszystko przez Michała, 34-latka, który jeszcze do niedawna był ich sąsiadem.
Agnieszka w schronisku dla bezdomnych jest od dziewięciu lat. Właśnie odebrała klucze do mieszkania socjalnego. - Chcę zacząć żyć jak człowiek - mówi. Dlaczego nie szuka pracy? Bo może stracić mieszkanie.
Piotr: - Święty nie jestem, ale czasem trzeba pomagać. Kierownik: - Dwa razy pytałem, czy to na poważnie, bo wiem, że sam pieniędzy potrzebuje.
W schronisku dla bezdomnych tłok. Co noc strażnicy miejscy znajdują na ulicach zziębniętych ludzi, którzy potrzebują pomocy. - Zima to nie jest dla naszych podopiecznych dobry czas - mówi Jarzy Czapla, kierownik schroniska dla bezdomnych mężczyzn im. św. Brata Alberta
"Biblioteka bezdomnych - zbiórka książek" to akcja prowadzona na terenie Łodzi i Warszawy. Ma uświadomić, że bezdomni to ludzie tacy jak inni. I dać im szansę na odrobinę normalności.
Po raz kolejny po Łodzi będzie kursował autobus dla bezdomnych. Dodatkowo tej zimy na patrole wyruszą specjalnie szkolone psy oraz wolontariusze Caritasu.
MOPS i organizacje pozarządowe biją na alarm. W Łodzi jest ponad 1000 bezdomnych. W noclegowniach jedynie 181 miejsc, a na dworze coraz zimniej. Tomasz Trela, wiceprezydent miasta, zachęca do pomocy.
Copyright © Agora SA