- To, że ten człowiek działał przez 20 lat, jest winą systemu sądowego w naszym kraju - twierdzi przesłuchiwany w roli świadka dziennikarz Leszek Ciechoński. Sprawa fałszywego księdza Marka N., który prowadził dom opieki w Zgierzu, znów jest na wokandzie.
Na suficie grzyb, ze ścian wystają kable, w pomieszczeniu minus 10 stopni. Fałszywy ksiądz obiecywał samotnym ludziom opiekę. Zdaniem prokuratury wyłudzał od nich pieniądze, a 12 osób miał doprowadzić do śmierci.
- Zabierano zwłoki? Nie leżały pod biurkiem? - pytał sąd. - Nie no, gdzie pod biurkiem zwłoki, wysoki sądzie! To jaki smród by był - odpowiedział oskarżony. Zwłoki podopiecznych, skremowane, trzymał "na półeczce". Poprzez zaniedbania Marek N. miał doprowadzić do śmierci kilkunastu podopiecznych.
Marek N. przez wiele lat udawał księdza starokatolickiego, choć nigdy nie przyjął święceń. Pokazując się w koloratce, wzbudzał zaufanie. Prowadził domy opieki dla seniorów, między innymi w Zgierzu czy Działach Czarnowskich. Świadczone przez niego usługi nie miały jednak z prawdziwą opieką nic wspólnego. Od podopiecznych wyłudzał pieniądze, oszukiwał ich, porywał, zmuszał do przebywania w skandalicznych warunkach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.