Ratowanie życia drugiego człowieka, a nierzadko małego dziecka, odbywa się w wielkiej konspiracji. Żyjemy w kraju, w którym pomoc drugiemu człowiekowi stała się przestępstwem. Rozmowa z Aleksandrem Kartasińskim, prezesem łódzkiej fundacji Happy Kids, która zajęła się trojgiem dzieci z nielegalnego transportu uchodźców.
- Jeśli sytuacja na granicy zaogni się, siły policyjne, a to głównie one są w Polsce przeszkolone do pacyfikacji cywilów, mogą okazać się niewystarczające - mówi nam oficer z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Granica polsko-białoruska jest oblegana przez imigrantów. Uchodźcy po stronie polskiej od wielu tygodni otrzymują pomoc od wolontariuszy, również z Łodzi. Ale sytuacja się nie poprawia. - Nie mamy dla nich tak naprawdę żadnej rady. Jedyne, co możemy zrobić, to dać im coś do jedzenia i cieplejsze, suche ubranie. A to o wiele za mało, żeby ich uratować - mówi jeden z nich.
Nasi żołnierze wspierają działania straży granicznej na granicy polsko-białoruskiej w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa lokalnej społeczności oraz w ramach operacji "Silne wsparcie" - informuje Małgorzata Glińska, rzeczniczka 9 Łódzkiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej.
Jak się w ciemnym lesie zmienia mokre skarpety wymęczonemu i zziębniętemu człowiekowi, to uderza mocno. Nic, tylko usiąść i płakać. Ale my tam nie po to jesteśmy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.