Uczniów czekają od tego roku szkolnego obowiązkowe pomiary sprawności na lekcjach WF. - Będzie ciężko - mówią nauczyciele. A dietetycy alarmują: Dzieci są coraz większe.
- Mamy technikum hodowli koni. I problem: jak delikatnie powiedzieć dziecku, że jest za grube. Bo jeździec nie może ważyć więcej niż 90 kg - mówi Marcin Józefaciuk ze szkoły w Łodzi. - Zaczynamy rozmawiać i okazuje się, że waga to jest kwestia drugorzędna. Że rozwiązywanie problemów trzeba zacząć od emocji.
- My z kolegami mówimy coraz częściej między sobą, że dzieci są teraz jak kluski. Tłustawe, blade, leniwe - słyszę od wuefisty z łódzkiej podstawówki. - Niechętnie biorą udział w zajęciach, nie potrafią wykonywać prostych ćwiczeń. W siatkówkę przegrałyby pewnie z drużyną z domu seniora.
- Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, a w Łódzkiem aż 70 proc. mężczyzn ma nadwagę i otyłość - grzmią lekarze.
Ośmiolatka, która waży 50 kilogramów? To już nie jest rzadkość. - Mam o połowę więcej pacjentów z nadwagą niż przed pandemią - mówi dietetyczka.
Jest grupa uczniów, którzy niezależnie od tego, jakie byśmy mieli warunki lokalowe, i tak by nie ćwiczyli - przyznał Paweł Kucharczyk, dyrektor Zespołu Szkół Łączności w Krakowie. Niestety, to smutna prawda.
Dzieci kiedyś częściej wychodziły na dwór, bo nie było atrakcji w domu. Teraz jest tablet, komputer, smartfon i brak ruchu. Nawet do mnie do poradni dzieci przychodzą z telefonami przy twarzy.
Pierwsza pacjentka ma 25 lat i waży ponad 140 kg. Druga, dwa razy starsza, od lat zmagała się z otyłością. Obie zostały w poniedziałek zoperowane w Szpitalu im. Kopernika. - Dla takich pacjentów to jedyna szansa, żeby schudnąć - mówi dr Jacek Cywiński.
Nadwaga i otyłość to już problem najmłodszych łodzian. - W mojej klasie było jedno dziecko z nadwagą. Teraz w łódzkich szkołach już kilkanaście procent uczniów ma nadwagę lub otyłość - mówi dr Przemysław Janczak ze szpitala im. Barlickiego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.