UMŁ pozyskał z Unii Europejskiej 2 mln zł na pomoc 44 niesamodzielnym osobom. W ramach projektu zapewniona zostanie im bezpłatna opieka pielęgniarki, fizjoterapeuty czy dietetyka w ich rodzinnym domu.
Po zajęciu przez talibów Kabulu i przejęciu władzy sytuacja w Afganistanie staje się z dnia na dzień coraz trudniejsza. Kilka polskich miast już zaoferowało pomoc afgańskim uchodźcom. Czy Łódź pójdzie w ich ślady, a prezydent Hanna Zdanowska zadeklaruje wsparcie?
- Pamiętam jak dziś, staliśmy przez szybę i nie mogliśmy się nawet dotknąć. Wymyśliliśmy, że muszę podać Dominice pieluszki dla Zosi. Mieliśmy trzy minuty, żeby się przytulić i wspólnie wypłakać - wspomina Marcin, tata malutkiej Zosi, u której zdiagnozowano rdzeniowy zanik mięśni (SMA).
Ada w ciągu 13 miesięcy życia przeżyła już kilka skomplikowanych operacji kardiochirurgicznych, zakażenie rotawirusem, wielotygodniową śpiączkę i zanik mięśni. Dziś walczy o powrót do zdrowia. Wciąż jednak potrzebuje pomocy.
Remont? Kiedyś dla Bogusi szczytem marzeń było miejsce, o którym jej dzieci będą mówiły "dom". I spotkała ludzi, którym zależy, aby w tym domu było jak w bajce.
Po przyjeździe z Wietnamu do Polski po szkole zajmowałam się młodszym bratem, żeby odciążyć mamę - przygotowywałam mu posiłki, pomagałam w lekcjach, chodziłam na wywiadówki. Jeśli zostawał czas, pomagałam rodzicom w barze. W weekendy też pracowałam - czasem do 4 nad ranem. Pamiętam, że jak miałam 14 lat, stałam na skrzynce po coca-coli, bo byłam niziutka, i gotowałam dania w woku.
Fundacja Szczęśliwej Drogi, która pomaga młodzieży wychodzić z pieczy zastępczej, szuka nowych podopiecznych. Miejsc jest około 70. - Chcemy pokazać młodzieży, że ich życie może być lepsze i dać im narzędzia, żeby stało się to rzeczywistością - mówi Kamilla Gibas, prezeska fundacji.
W Łodzi powstanie sklep socjalny z dużą gamą produktów spożywczych, które będzie można kupić po bardzo niskich cenach. - Te niskie ceny to tylko początek. Mam nadzieję, że od zakupów u nas zaczną się dobre zmiany w życiu klientów - mówią twórcy.
Punkt Informacji o Alienacji ma być wsparciem w sytuacji, gdy rozwodzący się rodzice wykorzystują dziecko w swoim konflikcie.
Honorata ma 20 lat i kilkuletnie dziecko. Podobnie jej 19-letnia koleżanka Nikola. Obie mieszkają w domu dziecka. I obie za chwilę będą musiały go opuścić i rozpocząć życie na własną rękę.
Już niedługo w dawnej szkole przy ul. Municypalnej powstanie innowacyjny dom opieki dla osób chorych psychicznie. - Wszystko robimy tu z uczuciem, bo chcemy, żeby to był naprawdę ich drugi dom - podkreśla koordynatorka kampanii promocyjnej projektu.
Badaczka z Uniwersytetu Łódzkiego od dwóch lat towarzyszy siedmiu osobom bezdomnym w wychodzeniu z kryzysu. Wnioski z tych spotkań posłużą do stworzenia praktycznych rozwiązań systemowych, które pomogą zwalczyć bezdomność jako zjawisko. Na razie w Łodzi powstanie rada ds. rozwiązywania problemu bezdomności.
Na mapie Łodzi pojawia się właśnie nowe stowarzyszenie - Łódź dla ludzi. Będzie udzielać pomocy potrzebującym i wykluczonym. - Kiedy samorząd nie radzi sobie z rozwiązywaniem problemów, trzeba działać - mówią jego założyciele.
Stowarzyszenie "Tęczowi Społecznicy" działa od ponad roku na rzecz osób wykluczonych. Jednym z ich największych sukcesów jest hostel dla osób LGBT+ i innych potrzebujących, który otworzyli w Łodzi. Jednym z największych zagrożeń - brak środków finansowych.
- Nie zawsze tak było. Kiedyś było normalnie. Praca, dom, uprasowany obrus, piękne zasłony - mówi Barbara, która razem ze swoim partnerem od czerwca zeszłego roku mieszka we wraku auta. Łódzka fundacja chce wynająć im mieszkanie, jednak streetworker z łódzkiego MOPS-u do pomysłu podchodzi sceptycznie
Julka dostała od losu ciężki zespół wad genetycznych, porzucenie, trudny początek. A później, gdy znalazła dom i kochającą mamę zastępczą, miało być tylko lepiej. Zły los sobie o Julce przypomniał - bardzo potrzebuje pomocy.
Nie wszyscy bezdomni przychodzą po pomoc, nawet jeśli bardzo wsparcia potrzebują. Dlatego pomagający będą docierać do nich. Przeszukiwać pustostany, wraki samochodów i namioty.
Jak wyglądałby świat, gdyby nie było fundacji? Lepiej, abyśmy nigdy nie musieli się o tym przekonać. Przedstawiciele czterech łódzkich fundacji opowiedzieli nam, jak ważne jest wsparcie z 1 procentu. Zapraszamy do obejrzenia dyskusji.
Dobre Miejsce przy Piotrkowskiej ma być odpowiedzią na potrzeby rodzin zastępczych i dzieci, które są pod ich opieką. Trwa zbiórka na remont.
Jak wyglądałby świat, gdyby nie istniały fundacje? Komu pomagają i dlaczego tak ważne jest dla nich wsparcie z 1 procentu? Czy w pandemii trudniej o darczyńców?
Kto przygarnie psa?
- Za nami trudny czas. Epidemia zabrała wielu ludzi. Wielu straciło pracę, pozamykało biznesy. Ludzie potrzebują choć na chwilę się uśmiechnąć - mówi Said, jeden z łódzkich bohaterów czasów koronawirusa.
Nie ma co udawać, że pieniądze są nieważne. Są bardzo istotne, bo dzięki nim można pomagać. Można wspierać tych, którzy sami nie dają rady. Dać szansę w walce z chorobą. Zapewnić poczucie bezpieczeństwa i pomoc.
Dziewczynki weszły na środek zamarzniętego stawu. W pewnym momencie lód się załamał. Michał, gdy tylko to zobaczył, wskoczył do wody. Jako jedyny.
Jest w ICZMP miejsce, do którego przyjeżdżają po ratunek dzieci z chorobami neurologicznymi z całej Polski. Mają wsparcie wybitnych fachowców. Teraz medykom marzy się, aby pacjenci mieli też doskonałe warunki do leczenia.
Pani Paulina spod Łodzi proponuje, że podwiezie seniorów na szczepienie na koronawirusa. - Gdyby każdy rozejrzał się i wyciągnął rękę do kilku osób, które ma najbliżej, świat byłby lepszy - mówi. Czy są wśród czytelników ludzie, którzy myślą podobnie?
Wysłuchiwałem dyrektora, który prowadził terapię konwersyjną. Psycholog szkolnej, która powtarzała frazesy o transpłciowości zapisane w katolickich podręcznikach. Słuchałem dzieciaków, z których część miała homo- i transfobiczne poglądy. Pocieszałem koleżankę, której przyjaciel wyznał, że jest transpłciowy. I chciałem wykrzyczeć "ja też!".
80-letnia pani Pelagia w mieszkaniu na Osiedlu Jagiełły mieszkała całkiem sama. I nieźle sobie radziła, aż do ostatniej soboty. W lokalu wybuchł pożar, a ona z rozległymi poparzeniami trafiła do szpitala. Sąsiedzi robią, co w ich mocy, by kobieta mogła wrócić do swojego domu.
- W czasie pandemii koronawirusa dzieci wymagające pomocy psychiatrycznej nie otrzymują takiego wsparcia, jak powinny. Chcemy zwrócić na to uwagę - mówią studentki i studenci produkcji teatralnej i organizacji widowisk na Uniwersytecie Łódzkim.
Coraz częściej pomocy psychologa szukają dzieci mające problemy depresyjne, które nie akceptują siebie, mają obniżony nastrój, problemy z rodzicami czy z nauczycielami. Coraz więcej też zgłasza się dzieci z grupy LGBT.
Gdy Paul usłyszał o sytuacji w DPS-ach, ani przez chwilę nie myślał o lęku przed zakażeniem. Nie dlatego, że bagatelizował zagrożenie koronawirusem. - Jestem młody i zdrowy. Wiedziałem, że ryzyko w moim przypadku nie jest tak duże, więc mam moralny obowiązek pomagać słabszym - mówi Peruwiańczyk.
- Chcemy działać w przestrzeni miejskiej na szerszą skalę, wejść w nią z naszym przekazem. Do tego jednak niezbędne są fundusze - podkreślają Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom. I oferują rodzaj wsparcia, który dla nich jest wymierną - bo finansową - pomocą, a wymaga jedynie zainstalowania aplikacji.
Magazyny łódzkiego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa świecą pustkami. Brakuje niemalże każdej grupy krwi. Potrzebni są dawcy.
Rafała bezdomność zaskoczyła. W środku pandemii utracił pracę, mieszkanie i środki do życia. Dziś, dzięki pomocy, powoli staje na nogi. Ale chciałby wsiąść na rower, bo to jego tylko brakuje mu do podjęcia nowego zajęcia.
Ministerstwo Zdrowia chciało zrobić milowy krok w kwestii leczenia rdzeniowego zaniku mięśni - zrefundować badania przesiewowe dla wszystkich noworodków. Na drodze stanęła Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Rodzice dzieci z SMA są zdruzgotani.
- Dzisiaj nie ma w naszym orszaku trzech króli, dzisiaj w naszym orszaku jest 6 tys. króli. Każdy niesie taki dar, na jaki było go stać - mówił w Łodzi arcybiskup Grzegorz Ryś. Łódzki Orszak Trzech Króli w tym roku zamienił się w święto pomocy charytatywnej.
Usłyszałam tylko "Ratuj Alę!". Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam samochód staczający się w stronę mojej córeczki siedzącej w wózku.
Dziecko napisało, że najbardziej marzy o dostaniu szamponu i pasty do zębów. To, niestety, nie był jedyny taki list - opowiada Przemysław Padechowicz, prezes fundacji Moje Drzewko Pomarańczowe.
Najpierw dowiedziała się, że musi zamknąć firmę, którą prowadziła z mężem ponad 30 lat. Tydzień później mąż zmarł z powodu nowotworu. Pani Kasia została w żałobie, z groźbą niesprzedanych zabawek wartych kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ta historia ma jednak happy end.
"Moja dobra przyjaciółka Kasia miesiąc temu pochowała męża, a teraz po 34 latach likwiduje swój sklep. Jeśli macie w planach kupować gdzieś zabawki lub upominki, to może wpadnijcie na Zgierską 40 w Łodzi" - brzmi post na Facebooku.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.