"Województwo łódzkie otrzyma ponad 26 mln euro w ramach pakietu REACT-UE" - czytamy na stronie urzędu marszałkowskiego w Łodzi, który informuje, że Komisja Europejska uznała wyjaśnienia marszałka w sprawie Samorządowej Karty Praw Rodzin. Jest jednak haczyk.
Samorządowa Karta Praw Rodzin - postrzegana jako uchwała anty-LGBT - pomimo nowelizacji dalej budzi wątpliwości Komisji Europejskiej. Oczekuje ona od Zarządu Województwa Łódzkiego jasnej deklaracji, że mniejszości seksualne nie będą dyskryminowane. Marszałek Grzegorz Schreiber odpowiedział. Pytanie tylko, czy tak, jak należało.
Wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński obficie korzysta ze swoich uprawnień nadzorczych względem lokalnego samorządu. O ile jednak intensywnie przygląda się wszystkiemu, co robi łódzka rada miejska, o tyle okazuje się całkiem ślepy na działania łódzkiego sejmiku.
Oprócz dodania preambuły do Samorządowej Karty Praw Rodzin radni PiS usunęli ze starej karty pół zdania, w którym pada słowo "ideologia". Zdaniem PiS to wystarczy, aby udowodnić dobre intencje. Zdaniem opozycji to wybieg, na który Komisja Europejska się nie nabierze.
W nadzwyczajnej sesji, podczas której głosowano na temat nowelizacji Samorządowej Karty Praw Rodzin, wzięło udział wszystkich 33 radnych. Okazało się, że mobilizacja opozycji to za mało. Rządząca w sejmiku większość ponownie nie pozwoliła uchylić dyskryminującej uchwały, zamiast tego forsując jej nowelizację. KO i PSL nie wzięły udziału w tym głosowaniu.
Uchwała, za pomocą której PiS zamierza "poprawić" Samorządową Kartę Praw Rodzin, zawiera preambułę wyjaśniającą, że Sejmik Województwa Łódzkiego został źle zrozumiany przez opinię publiczną. Tymczasem opozycja próbowała przemycić pod głosowanie stanowisko w sprawie członkostwa Polski w UE.
Samorządowa Karta Praw Rodzin jest niezbędna, ponieważ bez niej przepadłoby 500+, a opór względem KE jest konieczny, bo co, jeśli Unia będzie chciała likwidować media? To tylko niektóre argumenty, którymi wojewódzcy radni PiS tłumaczyli, dlaczego nie pozwolili na uchylenie uchwały.
W głosowaniu na rzecz uchylenia Samorządowej Karty Praw Rodzin zagłosowali wszyscy z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego tylko wśród opozycji zdarzyły się wyjątki - i jaki plan ma PiS?
Sejmik Województwa Łódzkiego nie uchylił Samorządowej Karty Praw Rodzin. Tego domagała się Komisja Europejska, uznając, że dokument dyskryminuje osoby LGBT+. Region łódzki już ma zamrożone 26 mln euro z unijnego programu REACT-EU. Stracić może jeszcze 2 mld euro.
Na biurko przewodniczącej sejmiku wojewódzkiego trafi w czwartek wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej w sprawie pieniędzy z UE, które województwa może utracić, jeśli nie wycofa się z Samorządowej Karty Praw Rodzin.
Opozycja zamierza złożyć w Sejmiku Województwa Łódzkiego wniosek o sesję nadzwyczajną, w celu uchylenia Samorządowej Karty Praw Rodziny. Stawką są dwa miliardy euro unijnych dotacji. Ekspert ostrzega jednak, że odebranie regionom funduszy przez KE w dalszej perspektywie może okazać się "bronią obosieczną".
Marszałek województwa łódzkiego ze spokojem przyjął informację o groźbie utraty pieniędzy unijnych przez region łódzki - w reakcji na przyjęcie uchwały wymierzonej w osoby LGBT+. Rzeczniczka marszałka przekonuje, że to nieporozumienie, bo łódzka uchwała nie jest tzw. rezolucją przeciw ideologii LGBT ani uchwałą, której projekt przygotowało Ordo Iuris.
Komisja Europejska skierowała do marszałka województwa łódzkiego Grzegorza Schreibera pismo informujące, że region straci milionowe dotacje z UE, jeżeli sejmik nie wycofa się z uchwały dyskryminującej osoby LGBT. W przypadku województwa łódzkiego jest to tzw. Samorządowa Karta Praw Rodzin.
- Woj. łódzkie może stracić 2 mld euro w związku z przyjętą Samorządową Kartą Praw Rodzin. Przy stratach z Polskiego Ładu nie będziemy w stanie pokryć takiej dziury z naszego budżetu - ostrzegają radni KO.
Samorządowa Karta Praw Rodzin funkcjonuje w Łódzkiem od stycznia 2020 roku. Lewica i Koalicja Obywatelska obawiają się, że region może przez nią utracić wsparcie finansowe ze strony UE - podobnie, jak może się to wydarzyć w Małopolsce.
Powiat łowicki dołącza do samorządów, które pozywają Atlas Nienawiści za umieszczenie ich na mapie wskazującej, gdzie w Polsce została przyjęta Samorządowa Karta Praw Rodzin, nazywana również uchwałą anty-LGBT. - Pozywamy organizację, bo nie jesteśmy nienawiścią. Jesteśmy normalni - tłumaczy starosta powiatu łowickiego.
Zbigniew Ziobro dał ćmierć miliona złotych gminie Tuchów, której pieniędzy odmówiła UE, uznając, że tamtejszy samorząd dyskryminuje osoby LGBT+. Następny będzie Wieluń? Taką nadzieję ma burmistrz - Paweł Okrasa.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.