Na adopcję czekają trzyletnia Bernarda, Diego, kudłaty Grzesiu i dziesiątki innych zwierząt ze schroniska Wojtyszki. Tymczasem organizacje pozarządowe znów nie zostały wpuszczane za bramę.
- Syf, wszystko ubryzgane krwią, walają się brudne strzykawki, pety, a na środku kupa przykryta kocem - tak opisuje gabinet weterynaryjny wolontariuszka fundacji, która weszła do schroniska w Wojtyszkach. Kolejne zwierzęta są stamtąd zabierane, na miejscu działa prokuratura.
- Liczba zwierząt, które co roku trafiają do schronisk po nocy sylwestrowej, jest zastraszająca - mówi dyrektorka jednego z takich schronisk i apeluje do łodzian o empatię i rozsądek.
Najstarsze schronisko dla bezdomnych w Łodzi będzie remontowane po raz pierwszy od powstania - od piwnic po dach.
Copyright © Agora SA