Weronika to jedna z wielu łodzianek, która przyjęła uchodźców z Ukrainy pod swój dach. W codziennych rozmowach stara się unikać tematu wojny.
"Spalcie swoje śmierdzące paszporty" ktoś napisał na tablicy przed punktem informacyjnym. Uciekli z Białorusi, w Polsce pomagają uchodźcom z Ukrainy i proszą: - Nie oceniajcie nas za Aleksandra Łukaszenkę.
Pociągiem i dwoma autobusami przyjechała do Łodzi ponad 600-osobowa grupa uchodźców uciekających przed wojną w Ukrainie. Wielu z nich nie miało pojęcia, dokąd jedzie. Nie mają w mieście rodziny ani znajomych. - Ludzie pytali, co będzie z nimi dalej - mówi marszałek województwa łódzkiego.
Pomoc Ukrainie. Każdy ukraiński uchodźca powinien znaleźć pomoc medyczną. - Od samego rana pracujemy dziś nad tłumaczeniem nazw oddziałów i ważnych miejsc w szpitalu na język ukraiński, żeby pacjentom łatwiej się było u nas odnaleźć - mówi rzeczniczka Miejskiego Centrum Medycznego im. Jonschera w Łodzi.
Wojna na Ukrainie. Szkoła językowa Akademia Polskiego otworzyła świetlicę dla dzieci uchodźców z Ukrainy. - Są w naprawdę złym stanie psychicznym. Potrzebują rozmowy, odciągnięcia ich myśli od horroru wojny - mówi dyrektorka szkoły, która chce stworzyć sieć świetlic w całej Łodzi.
Przedsiębiorca z Ksawerowa urządził miejsca dla 30 uchodźców z Ukrainy w budynku po nieczynnym sklepie z rowerami. Zaproszony przez wójta miał od niego usłyszeć, że narobił sobie problemów. Cała historia ma jednak happy end.
Anastazja z trojką małych dzieci przez 10 godzin szła pieszo do granicy z Polską. Po drodze zostawiła niemal wszystkie bagaże. "Albo rzeczy, albo my. Myślałam, że umrzemy" - mówi. Specjalny pociąg ŁKA z Przemyśla przywiózł do Łodzi ok. 300 uchodźców z Ukrainy
Wszyscy ludzie uciekający z Ukrainy zostali wrzuceni w sytuację, gdy muszą korzystać z pomocy. Nieważne, czy to dla nich sytuacja komfortowa, czy nie.
W pierwszym konwoju jechało 40 aut. Do drugiego, na dwa dni akcji, zgłosiło się ponad 100. Cel: przywieźć z ukraińsko-polskiej granicy jak najwięcej matek z dziećmi. Akcji towarzyszy apel o przyjmowanie uchodźców do swoich domów. Tak wygląda pomoc Ukrainie w Łodzi.
Wojna na Ukrainie. Irina pokazuje zdjęcie mamy, która została w odciętym Charkowie, jak siedzi w kasku od deskorolki. Matka na zdjęciu się uśmiecha, a córka zaczyna płakać. - Mieli tylko to - tłumaczy.
Wojna na Ukrainie. Przewodniczący rad wszystkich miast wojewódzkich przyjęli wspólne stanowisko potępiające Rosję za inwazję na Ukrainę. Przypominają memorandum budapesztańskie, w którym Rosja zobowiązała się nie naruszać integralności terytorialnej Ukrainy. Samorządowcy zobowiązują się do przyjęcia ukraińskich uchodźców.
Wojna na Ukrainie. W Polsce trwa mobilizacja samorządów, które przygotowują się na przyjmowanie ewentualnych uchodźców z Ukrainy. Samorządy w Łódzkiem też szukają miejsc. UMŁ odwołuje wyjazd łódzkiej delegacji na Ukrainę, a Rada Miejska w Bełchatowie zawiesza współpracę z miastem partnerskim w Rosji.
W minionym roku w polityce lokalnej coraz bardziej dominowały sprawy ogólnopolskie. I coraz trudniej się zorientować, gdzie jedno się kończy, a drugie zaczyna.
Ratowanie życia drugiego człowieka, a nierzadko małego dziecka, odbywa się w wielkiej konspiracji. Żyjemy w kraju, w którym pomoc drugiemu człowiekowi stała się przestępstwem. Rozmowa z Aleksandrem Kartasińskim, prezesem łódzkiej fundacji Happy Kids, która zajęła się trojgiem dzieci z nielegalnego transportu uchodźców.
Jak planować kupno prezentów na Boże Narodzenie, kiedy zaledwie 300 km stąd - w deszczu i śniegu, wietrze i mrozie - koczują ludzie z małymi dziećmi, którzy marzą jedynie o bezpiecznym schronieniu?
W dwóch miejscach w Łodzi banery koalicji "Ratujmy ludzi na granicy" zostały zniszczone przez nieznanych sprawców. Na jednym uchodźcy zostali nazwani "agresywnymi nachodźcami". Sprawa zostanie przekazana policji.
"Zombi" Teatru Fundacji Kamila Maćkowiaka to przewrotny niby-stand-up o spieniężeniu społecznych lęków.
- Gdzie jest konflikt? Jak go rozwiązać? Jak w sobie pogodzić miłość, troskę o ojczyznę, o jej granice, a jednocześnie to, co mówi Jezus: żeby przyjąć tego, który przychodzi? - pyta abp Grzegorz Ryś podczas mszy 11 listopada. Unika łatwych odpowiedzi, ale jedna z nich, zaczerpnięta od papieża Franciszka, wybrzmiewa dziś wyjątkowo dosadnie: rzeczywistość jest ważniejsza od idei.
Granica polsko-białoruska jest oblegana przez imigrantów. Uchodźcy po stronie polskiej od wielu tygodni otrzymują pomoc od wolontariuszy, również z Łodzi. Ale sytuacja się nie poprawia. - Nie mamy dla nich tak naprawdę żadnej rady. Jedyne, co możemy zrobić, to dać im coś do jedzenia i cieplejsze, suche ubranie. A to o wiele za mało, żeby ich uratować - mówi jeden z nich.
W przestrzeni miejskiej w Łodzi pojawiły się znaki sugerujące, że uchodźcy to zoofile. Opatrzono je hasłem "Zakaz wstępu uchodźcom". - Takie nienawistne komunikaty mogą więc doprowadzić do przemocy wymierzonej w konkretnych, niewinnych ludzi - ocenia prof. Jarosław Płuciennik.
Związany z Łodzią prezes firmy Arche Władysław Grochowski napisał list otwarty do władz RP, w którym zaoferował mieszkanie i pracę dla 100 rodzin uchodźców. - To, jak traktowani są uchodźcy na granicy polsko-białoruskiej, jest dla mnie niedopuszczalne. To wstyd dla nas - mówi.
Na autostradzie A2 zatrzymano dwa busy, w których jechało łącznie 78 osób, 41 z nich noc spędziło w jednym z łowickich liceów. Wszyscy zostali już przekazani Straży Granicznej.
- Niektórzy uchodźcy próbują nam wciskać pieniądze, które im jeszcze zostały, i proszą: "Uratuj mnie, uratuj". Opowiadają też, że na samej granicy jest wiele ciał. Ale tego nikt nie może zweryfikować, bo nikt nie ma tam dostępu - opowiada jeden z wolontariuszy z Łodzi o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej.
Jak się w ciemnym lesie zmienia mokre skarpety wymęczonemu i zziębniętemu człowiekowi, to uderza mocno. Nic, tylko usiąść i płakać. Ale my tam nie po to jesteśmy.
Gdy partia polityczna przedstawia program bliski rozwiązaniom moralnym zgodnym z nauką Kościoła, wydaje się naturalne, że chrześcijanie ją poprą. Gdy oddala się od zasad moralności, prawdziwi chrześcijanie nie będą już na nią głosować. Rozmowa z ks. dr. Przemysławem Szewczykiem, prezbiterem archidiecezji łódzkiej.
Potrzebne są m.in. ciepła i nieprzemakalna odzież, koce i wysokoenergetyczna żywność. Uchodźcy na granicy polsko-białoruskiej potrzebują pomocy, a my możemy im ją zapewnić - również na odległość, z Łodzi.
"Spotkajmy się w milczących protestach w naszych miastach i miejscowościach. Nie bądźmy obojętni, gdy w lesie, na bagnach umierają z zimna ludzie, dorośli i dzieci, tak blisko nas" - tak apelował KOD przed wtorkową manifestacją. Kilkudziesięciu łodzian spotkało się 5 października na ul. Piotrkowskiej, przed siedzibą PiS, aby zaprotestować przeciw temu, jak traktowani są uchodźcy na polsko-białoruskiej granicy. "Stan wyjątkowo nieludzki" to hasło przewodnie tego protestu.
KOD we wtorek organizuje w wielu miastach Polski milczące protesty ws. uchodźców koczujących na granicy polsko-białoruskiej. W Łodzi protestujący spotkają się pod siedzibą PiS.
- Ludzie w mundurach, którzy nie mają twarzy, odczłowieczają innych ludzi. Zastanówmy się nad tym, kiedy będziemy dziś szli spać na wygodnych materacach, w ciepłej pościeli, najedzeni i napojeni - mówił jeden z uczestników łódzkiej demonstracji solidarnościowej z uchodźcami z Afganistanu.
Po zajęciu przez talibów Kabulu i przejęciu władzy sytuacja w Afganistanie staje się z dnia na dzień coraz trudniejsza. Kilka polskich miast już zaoferowało pomoc afgańskim uchodźcom. Czy Łódź pójdzie w ich ślady, a prezydent Hanna Zdanowska zadeklaruje wsparcie?
Ks. Przemysław Szewczyk przeznaczył własne pieniądze na wykupienie z niewoli Bouby, imigranta z Wybrzeża Kości Słoniowej. Teraz wynajął w Tunezji willę, do której zaprasza imigrantów w najtrudniejszej sytuacji życiowej.
Możemy zasłaniać oczy, uczy i usta, ale nie zmienia to faktu, że po drugiej stronie morza rzesza ludzi szykuje się do przeprawy.
Białorusini, którzy uciekli z kraju ogarniętego konfliktem, proszą łódzkich radnych o wsparcie.
Joel miał 15 lat, gdy stracił rodzinę i wszystko, co miał. Musiał uciekać. "Wolę rasizm w Europie niż dyskryminację w Afryce" - mówił z nadzieją. Miesiąc temu zginął na Morzu Śródziemnym.
W niedzielę arcybiskup Grzegorz Ryś przyjechał do Ośrodka dla Cudzoziemców w Grotnikach koło Łodzi. Spotkał się z osobami czekającymi na status uchodźcy. Przytulał i obdarowywał dzieci prezentami.
Brakuje zimowych ubrań, pampersów, środków do pielęgnacji niemowląt. Bez pomocy łodzian nadchodząca zima dla najmłodszych mieszkańców Ośrodka dla Cudzoziemców w Grotnikach będzie ciężka.
Nie chciałabym, by ci wszyscy, którzy dotąd uznawali nasz kraj za swoje miejsce na ziemi, musieli stąd wyjeżdżać. A Wy?
Gdybym nie wiedział, że te dzieci pochodzą z Czeczenii, to nigdy w życiu bym się tego nie domyślił. W najlepszym wypadku stwierdziłbym, że to jakaś szkolna wycieczka.
Choć codziennie słyszę inną historię o przykrości, która spotkała któregoś z moich zagranicznych znajomych, nie tracę nadziei. Bo przecież mieszkam w mieście, które zachowuje zdrowy rozsądek i pewien poziom przyzwoitości.
Od kiedy pojawił się w przestrzeni społecznej apel łódzkiej radnej, Urszuli Niziołek-Janiak o solidarność z kobietami muzułmańskimi na naszych ulicach, w internecie rozgorzała zażarta dyskusja. I wspaniale, o to chodziło. Tyle tylko, że mam poważne obawy co do stopnia zrozumienia problemu i intencji radnej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.