Dziennikarze lokalnej prasy myśleli, że ktoś włamał się na konto wójt Eweliny Lis. Ta jednak przyznaje, że sama pisała m. in. o Ukraińcach żyjących z socjalu i zaczepiających Polaków.
Po zdarzeniu zawrzało na Facebooku, pojawiły się komentarze wymierzone w Ukraińców. Policja informuje jednak, że w samochodzie, który dachował, byli obywatele Polski.
Od 20 do nawet 80 tys. dzieci z Ukrainy 1 września zostanie objętych obowiązkiem szkolnym w Polsce. - To rozwiązanie wygeneruje nowe trudności - twierdzi Agnieszka Michałowska, wiceprezes łódzkiego oddziału ZNP.
- Nieznaczny wzrost stopy bezrobocia pod koniec roku nie jest zaskakujący i nie świadczy o pogorszeniu sytuacji na rynku - mówi Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury Urzędu Miasta Łodzi. - Są to raczej jednostkowe sytuacje.
31 stycznia w Pabianicach miało odbyć się spotkanie z dwójką radykalnych nacjonalistów - Piotrem Korczarowskim i Jackiem Międlarem. Mieszkańcy Pabianic jednak stanowczo zareagowali na ten pomysł.
Mamy staroświeckie kwiaciarstwo, wolne tempo życia i kiepską komunikację miejską, a także meneli śpiących pod chmurką. Możemy za to chwalić się muzeami, rewitalizowanymi kamienicami i służbą zdrowia. Tak Łódź widzą uchodźczynie wojenne z Ukrainy.
Przyjechali ze Wschodu, z krajów politycznej zawieruchy. Uciekli do Polski i zamieszkali w Łodzi. Jak im się tutaj żyje? "Nigdy nie czułem się tu obco".
W Polsce przybywa legalnie pracujących cudzoziemców. Dlaczego w Łodzi ubywa?
Ukraińcy byli pytani o to, czy planują zostać w Łodzi. Co siódmy przekonał się z kolei na tyle do Łodzi, że wiąże z nią dalsze plany życiowe.
- Do pracy przy warzywach czy owocach wolę zatrudniać Ukraińców, gdyż są solidniejsi i nagle nie porzucą pracy - mówi pan Dariusz, właściciel gospodarstwa rolnego w powiecie skierniewickim. - Polacy w ogóle się do takich zajęć nie garną.
- Zostaję, mam nadzieję, że wkrótce dołączy do mnie mąż, który walczy za ojczyznę - mówi Natasza, farmaceutka z Kijowa. Uchodźcy w Ukrainy odnajdują się w Łodzi.
Obcokrajowcy osiedlili się już w Polsce. Zdobyli doświadczenie i kończą studia. Po roku, dwóch pobytu tutaj pytają: co dalej? Gdzie praca? Chcą w końcu zmienić swoje życie.
- Najczęściej wystawiamy recepty na nadciśnienie, insulinę, antybiotyki. Wiele osób potrzebuje leków psychiatrycznych, ponieważ ich stan pogorszył się pod wpływem wojennej traumy - mówi dr Olha. Ta pomoc jest bardzo potrzebna.
- Jesteśmy w pół drogi między strachem przed "obcymi" a uświadomieniem sobie, jak bardzo uchodźcy są nam potrzebni. Zatrudniamy przecież "tych obcych" przy pracach, których Polacy nie chcą wykonywać.
Wielu Ukraińców, którzy przyjechali do Polski, to osoby bardzo wartościowe z punktu widzenia rynku pracy, które na dodatek chcą pracować. Jednak nie możemy mówić tu o "jakiejkolwiek" pracy.
Cztery portrety i napis z liter ociekających krwią: "Ukraińskie ludobójstwo na Polakach w latach 1939-1947. Wołyń i Małopolska Wschodnia" - taki mural znajduje się na łódzkiej kamienicy. - To obrzydliwe, ohydne, niemoralne. Jak można tak szczuć na ludzi, którzy szukają w Polsce ratunku? - oburza się łodzianka.
Szacuje się, że niemal dwie trzecie uchodźców z Ukrainy ma wykształcenie wyższe lub reprezentuje zawody w Polsce deficytowe. To m.in. specjaliści w takich dziedzinach jak edukacja, medycyna, produkcja przemysłowa, budownictwo, IT.
Chciałyby wyrobić sobie PESEL, ale nie mogą, bo w zamian za mieszkanie muszą pracować sześć dni w tygodniu. Za nieobecność grozi kara pieniężna. Nie chcą zawiadamiać policji. "Co zrobimy, jak wyrzucą nas z dzieckiem na ulicę?" - mówią uchodźczynie z Ukrainy.
Piotrkowska w sobotę. Idący w marszu mieli ze sobą flagi ukraińskie i polskie. Przeszli od pasażu Schillera do pl. Wolności. Dziękując za wsparcie, jakie cały czas udzielają uchodźcom łodzianie. Bo pomoc dla Ukrainy jest ciągle potrzebna.
Łódź od lat jest najszybciej wyludniającym się dużym miastem w Polsce. Wraz z falą uchodźców otrzymała niespotykany od lat zastrzyk ludności. To szansa, której jako miasto nie możemy zmarnować, ale żeby tak się stało, uchodźcy muszą u nas zostać. Tylko, że aby zostać, najpierw muszą mieć gdzie mieszkać. I tu pojawia się problem mieszkań komunalnych.
"Spalcie swoje śmierdzące paszporty" ktoś napisał na tablicy przed punktem informacyjnym. Uciekli z Białorusi, w Polsce pomagają uchodźcom z Ukrainy i proszą: - Nie oceniajcie nas za Aleksandra Łukaszenkę.
Ukraińcy - na razie te niecałe pół miliona - już odmienili oblicze tej Ziemi. Jesteśmy ponownie narodem gościnnym, z czego czasami byliśmy słynni.
Walentin jedzie się zaciągnąć do wojska, bo tam jest już jego nastoletni syn. Pojechał na ferie do domu i zastała go wojna. Do dzieci wracają też Ina i Witalij. Ona zabierze je z powrotem ze sobą. On, gdy córka będzie bezpieczna, też pójdzie na wojnę. Nie pierwszą. Był już w Afganistanie.
Według ukraińskiej straży granicznej od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę wróciło już ponad 80 tys. osób. W tym czasie tylko do Polski z Ukrainy uciekło ponad pół miliona osób. W województwie łódzkim nie brak ofert pracy dla Ukraińców. Pojawiają się też oferty od osób prywatnych, które chcą pomagać uchodźcom, dając im zajęcie - w tym oferta skierowana do ukraińskich pszczelarzy.
Co, jeśli Ukraina zostanie zaatakowana przez Rosję? - Jeśli będzie potrzeba, żeby Ukraińcy stanęli razem do walki, ja wrócę na Ukrainę i dołączę do wojska, żeby bronić kraju. Jeśli Rosja zajęłaby Ukrainę w szybkim tempie, sprowadzę rodzinę tu, do Polski - mówi Witalij Mazurenko, łodzianin pochodzący z Ukrainy.
Zamaskowani sprawcy z siekierami, łomami i nożami wpadli do hotelu pracowniczego przy ulicy Grabowej w Łodzi dwa razy. Dzień po dniu. Właściciel lokalu ma żal do łódzkiej policji: - Zaatakowali nas siekierami, a policja przyjechała dopiero po 20 minutach.
- Jest spokojniej, ale to dlatego, że Ukraińcy wyjechali. A co, jeśli następni przyjadą? - zastanawia się mieszkanka Radiostacji. - Na ewentualne skargi zareagujemy natychmiast - odpowiada policja.
Przyjeżdżali do Polski z myślą, że będzie to ich ziemia obiecana. Z powodu koronawirusa coraz częściej pojawia się ryzyko, że będą musieli wrócić na Ukrainę. Tego jednak większość z nich za wszelką cenę stara się uniknąć.
- Zdemolowali pokoje, wybili szyby, pościel i podłoga były całe we krwi. Telewizor leżał na podłodze razem z jedzeniem i śmieciami. Wyłamali stelaże w łóżkach. Okropny bałagan - zeznaje pracownica ośrodka, która do zdemolowanego domu weszła o 6.30 następnego dnia.
Ważący zaledwie 67 kg Ukrainiec został pobity przez 113-kilogramowego Polaka. Agresor mówi, że został sprowokowany.
Kierujący wózkiem widłowym zjechał za bardzo na pobocze. Wózek przywrócił się i zabił kierowcę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.