''Nieśmiertelny'' z zębem w kieszeni
Znalazłem ''przewodników'', którzy pokazywali mi ulicę i przedstawiali nowym ludziom. Jeden z nich to był starszy człowiek z doświadczeniem w różnego rodzaju aktywnościach, nie zawsze zgodnych z prawem.
Drugi to był ''Nieśmiertelny'', młody chłopak, regularny kibol bez zęba na przedzie. Górną jedynkę stracił w jednej z walk. Nosił ją w kieszeni, a że chciał się ładnie prezentować na fotografii, zawsze do zdjęcia wyjmował ząb z kieszeni i montował na chwilę tam, gdzie być powinien. Pokazywał mi grubą szramę na głowie. To od krawężnika. Na jednej zakrapianej imprezie ktoś go wypchnął przez okno. Dumny był z tej blizny. ''Dałem radę, bo my z Włókienniczej jesteśmy nieśmiertelni'' - mówił.
Zaczynając spotkania z mieszkańcami Włókienniczej słuchałem rad Tomasza Tomaszewskiego, reportażysty z National Geographic, specjalisty od zdjęć ludzi i trudnych tematów. Mówił rzeczy, których nie wyczyta się w podręcznikach. Od niego usłyszałem na przykład, że idąc z aparatem nie mogę mieć złych zamiarów. Złą wolę widać w ruchach, gestach, trudno wtedy nawiązać z ludźmi kontakt. Ja nie chciałem moich bohaterów upokarzać. Żeby to udowodnić, zacząłem przynosić im zdjęcia. I już nie byłem obcy, na mój widok wołali ''dzień dobry, panie fotografie''. Przez ten rok tylko raz spotkałem w bramie faceta z aparatem. Pomyślałem, że mam konkurencję. Ale to był fotograf policyjny, z wydziału kryminalnego. To nie jest przecież spokojna ulica.
Artur Rusek
Artur Rusek
Wszystkie komentarze