Ten czy inny system można kupić i wdrożyć, a bezcenną wartością Jaszpolu jest zgrana drużyna. A dzięki, superludziom mogę wyjechać na urlop bez komórki - mówi Krzysztof Jaroszewicz, CEO firmy Jaszpol
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Rozmowa z

Krzysztofem Jaroszewiczem, CEO firmy Jaszpol, autoryzowanym koncesjonerem marek Renault i Dacia.

Kamilla Sierocka: W tym roku świętujecie trzydziestolecie powstania firmy. Jak prowadziło się biznes w warunkach, kiedy liberalna gospodarka dopiero się tworzyła?

Krzysztof Jaroszewicz: PRL to był czas reglamentacji. Może nie wszyscy pamiętają, ale kiedyś kupowało się samochody na talony. Kto miał dewizy, kupował auto w Motozbycie, oczywiście bez kolejki. Potencjalny nabywca samochodu wiedzę o nowościach motoryzacyjnych czerpał z popularnych wydawnictw i czasopism typu Motor.

A skąd zainteresowanie motoryzacją?

– Motoryzacja zawsze mnie interesowała. A do tego to rodzinna tradycja: moja babcia była właścicielką firmy transportowej, a tata powojennym łódzkim taksówkarzem.

Zaczynał pan swoją karierę od warsztatu samochodowego?

– Gdy byłem uczniem łódzkiego technikum samochodowego, rodzina już wtedy prosiła mnie o naprawy aut. Po maturze postanowiłem poznać pracę w warsztacie i nawet przez rok pracowałem w kanale (śmiech).

W latach 70. i 80. naprawa samochodu była wyczynem: brakowało części, a ich załatwienie było czasem rezultatem poszukiwań wśród znajomych i rodziny. Wtedy też podjąłem decyzję o zmianie. Myślałem nawet o studiach na kierunku leśnictwo, na który namawiał mnie mój tata, zapalony miłośnik przyrody. Ostatecznie rozpocząłem studia na Politechnice Łódzkiej, na prestiżowym Wydziale Mechanicznym. Ciągnęło mnie do motoryzacji, a wtedy na studiach mogłem konstruować silniki spalinowe.

Samochodowe?

– Absolutnie nie. Do ciągników i traktorów.

Jak stał się pan właścicielem salonu samochodowego?

– Przyszedł rok 1989. Prywatyzowano wszystko. Były to bardzo interesujące lata, gdy interesy robiło się błyskawicznie. Firmy powstawały szybko, ale równie szybko znikały. Byłem kierownikiem stacji Polmozbytu z 17-letnim stażem pracy w branży i postanowiłem w dalszym ciągu specjalizować się w motoryzacji. W 1989 r. podpisaliśmy umowy autoryzacyjne na obsługę samochodów FSO i FSC Lublin.

Po stacji obsługi przyszedł czas na salon samochodowy. Dlaczego marka Renault?

– Właściwie to nie my ją wybraliśmy, a ona nas. Renault bardzo chciał mieć swoje przedstawicielstwo w Polsce i staliśmy się jednym z pierwszych partnerów. W 1991 r. podpisaliśmy umowę z przedstawicielem niemieckim, a rok później już z polskim importerem.

Pamięta pan pierwszy samochód Renault, który pan sprzedał ?

– Pierwszy salon Jaszpolu powstał w Zgierzu, na bazie stacji Polmozbytu, którą wcześniej kierowałem. A pierwszym sprzedanym samochodem było Renault 19. Doskonały model, najlepszy pod słońcem. Pierwsze dwa egzemplarze kupiły pani notariusz ze Zgierza i pani doktor z Gostynina. Później pani notariusz kupiła też clio dla syna. Po naszych drogach jeździły wtedy głównie maluchy, polonezy i trabanty. Ja też w tamtym czasie jeździłem polonezem.

Pierwszy salon miał powierzchnię kilkudziesięciu metrów kwadratowych. W latach 90. auto marki Renault było niestety drogą nowością. Jednak, gdy koncern zorganizował akcję „kluczyk”, w salonie pojawiły się tłumy chętnych do spełnienia marzeń i dopasowania kluczyka z gazety do samochodu, który stał w salonie. Na całą Polskę były do wygrania trzy samochody, a zdarzali się panowie z nawet 30 kluczykami....

Nie było komputerów, internetu i systemów sprzedażowych. Jak dawaliście radę skompletować dokumenty do zamówienia?

– Z dzisiejszej perspektywy była to praca pionierska. „Kserowaliśmy” dokumenty na faksie (kupionym w Niemczech) i wieźliśmy je osobiście do dyrekcji Renault Polska w Warszawie.

W pierwszym roku działalności sprzedaliśmy 40 samochodów. Pamiętam pierwsze wydanie auta. To było święto, niemal przyjęcie organizowane na cześć klienta.

Takie auto to był na tamte czasy wydatek rzędu 200-300 milionów złotych, a były i droższe, warte pół miliarda. Oczywiście w starych złotych. Jak były finansowane takie zakupy?

– Większość gotówką, gdyż żaden bank nie udzielał kredytu na zakup samochodu. Pierwszą instytucją, która chciała odpowiedzieć na naszą prośbę o kredyt, było Łódzkie Towarzystwo Kredytowe w Pabianicach.

Jak był oprocentowany?

– Dzisiaj powiedziałbym, że niewyobrażalnie wysoko, na 128 proc. w skali roku!

W 1997 r. postanowiliście działać też w Łodzi.

– Tak, kupiliśmy działkę przy ul. Brukowej 2, a w 1998 r. otworzyliśmy salon odpowiadający najnowszym, światowym standardom marki Renault. W latach 2000- 2003 sprzedawaliśmy nawet 1100-1200 aut rocznie. Potem w branży był poważny kryzys i recesja. Ponieważ nie poddaję się trudnościom, podjąłem decyzję o dywersyfikacji działalności i w 2003 r. zbudowałem nowoczesny serwis blacharsko-lakierniczy.

Czy Renault i Dacia są jedynymi markami, które sprzedawał Jaszpol?

– Nie, Jaszpol był też partnerem Suzuki i Ssang-yonga. Koreańczycy reklamowali, że do auta zmieści się nawet 11 osób, ale Polaków wchodziło maksymalnie siedmiu (śmiech).

Lata 2009-2012 to znów słaba kondycja całego polskiego rynku motoryzacyjnego.

– Szukaliśmy wtedy nowych dróg rozwoju. W 2012 r. zmodernizowaliśmy salon w Zgierzu i od tego czasu możemy się pochwalić największym salonem marki Dacia w Polsce. W 2015 r. kupiliśmy salon Renault i Dacia przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi. Dziś jesteśmy największym autoryzowanym partnerem koncernu Renault i Dacia na Ziemi Łódzkiej.

Czy dziś myślenie o posiadaniu samochodu zmieniło się w porównaniu do roku 1989?

– Nowe pokolenie nie chce wydawać pieniędzy, ale chce korzystać z samochodu. Millenialsi auta leasingują lub wypożyczają. To znak czasów: mobilność zamiast przywiązywania się do przedmiotu. Jako firma nadążamy za tym trendem i dlatego wprowadziliśmy wiele innowacji, nie tylko dotyczących sposobu finansowania zakupów. Mamy pierwsze własne Call Center, rozbudowany system CRM, jesteśmy obecni w social mediach.

Co jest, pana zdaniem, największą wartością firmy?

– Zdecydowanie ludzie. Ten czy inny system można kupić i wdrożyć, a bezcenną wartością Jaszpolu jest zgrana drużyna. Mamy wielu pracowników, którzy będą ze mną świętować wspólne 30 lat pracy. Stajemy się firmą wielopokoleniową, w Jaszpolu pracują już rodzice i ich dzieci. A dzięki superludziom mogę wyjechać na urlop bez komórki.

W 2017 r. zdobył pan tytuł „Menedżer Roku Regionu Łódzkiego”, a dwa lata później zdobywa pan tytuł „Przedsiębiorcy Roku”. Jednym z kryteriów przyznania tych nagród jest aktywność w obszarze CSR. Jak te działania wpływają na rozwój firmy Jaszpol?

– Budowanie relacji z klientem to także pomoc tym, którzy potrzebują naszego wsparcia w innej postaci. Od zawsze byliśmy wrażliwi na potrzeby innych i dlatego wspieramy działania, których celem jest bezpośrednia pomoc ludziom potrzebującym lub poprzez organizacje do tego powołane. Pomagamy lokalnie, bo znamy te instytucje i mamy pewność, że pieniądze z naszej pomocy wykorzystają w 100 proc. na swoje potrzeby. Pomagamy także studentom PŁ budującym bolida zasilanego energia słoneczną.

Jaszpol znany jest na rynku łódzkim również z projektów promujących bezpieczną jazdę i wypoczynek.

– Wspieramy naszych klientów nie tylko w wyborze samochodu. „W pakiecie zakupowym i serwisowym” mają okazję dowiedzieć się, jak bezpiecznie jeździć oraz przygotować auto do wakacyjnych podróży. Stworzyliśmy specjalny cykl programów z udziałem Piotra Pustelnika i naszych ekspertów, w których poruszamy kwestie bezpieczeństwa.

Jeździ pan Renault?

– Oczywiście. Mój ukochany model to już kultowy Renault Vel Satis.

Czego życzy pan sobie z okazji 30-lecia firmy Jaszpol ?

– Zdecydowanie zdrowia. Żeby móc nadążyć za wszystkimi zmianami i dalej rozwijać Jaszpol. Zdaję sobie sprawę, że wybór samochodu w przyszłości będzie odbywał się w wirtualnej rzeczywistości, dlatego stawiam na innowacyjność w mojej firmie. Jednak myślę, że nawet wtedy nie odbierzemy sobie przyjemności osobistego odbioru samochodu w salonie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Dużo zdrowia zatem i tak trzymać :)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Czas szybko leci, czytałem o Was z okazji 20-lecia, a tu już 30-stka na karku. Gratuluję impetu i życzę samych sukcesów!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0