Chcesz dostawać mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Łodzi? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Najpoważniejszy zarzut kierowany obecnie w stronę Nowego Centrum Łodzi sprowadza się do tego, że jest to przestrzeń martwa. Poza dwoma biurowcami, EC1 i dworcem, po którym hula wiatr, nie ma tam nic, co mogłoby przyciągnąć łodzian. Zagrożenie to nie umknęło planistom. Dlatego pomiędzy zabytkową elektrociepłownią, dworcem i komercyjnymi inwestycjami zaplanowali miejski rynek.
– Powstanie takiej przestrzeni jest Łodzi bardzo potrzebne – ocenia Marek Janiak, architekt miasta.
Rzeczywiście do tej pory nie mieliśmy szczęścia do dużych publicznych przestrzeni, na których można by organizować wielkie imprezy.
Historycznie, zanim Łódź na dobre rozkwitła, taką funkcję pełnił Stary Rynek. To na nim koncentrowało się miejskie życie. W ratuszu była karczma, a na rynku wymierzano sprawiedliwość przestępcom, zakuwając ich w kajdany i wystawiając na widok publiczny. W XVIII wieku Łódź nie miała się najlepiej. Podupadła tak bardzo, że jej liczebność była niższa niż w okolicznych wsiach. Ani rynek, ani ratusz nie były nikomu potrzebne. W 1827 r. zbudowano Nowy Rynek. To dzisiejszy plac Wolności. Położony był na skrzyżowaniu traktu Piotrkowskiego z północy na południe i ul. Średniej (obecnie ul. Pomorska i ul. Legionów) ze wschodu na zachód. Ma kształt ośmiokąta, co wyróżnia go na tle innych rynków w Polsce i na świecie.
Tam, gdzie teraz stoi pomnik Kościuszki, znajdowało się targowisko. Wokół rynku postawiono nowy budynek ratusza, a potem kościół. Łódź liczyła wtedy 97 domów i niecały tysiąc mieszkańców. To był początek przemysłowej historii miasta. Rok później Ludwik Geyer zaczął budować swoje imperium, uruchamiając pierwszą na terenie Królestwa Polskiego manufakturę z maszyną parową.
Łódź od tego czasu bardzo się rozrosła. Nowy Rynek w żaden sposób nie przystawał do jej rozmiarów. Tym bardziej nie przystaje i dzisiaj. Duża impreza na placu Wolności wiąże się z koniecznością demontażu trakcji tramwajowej, ogromnymi zmianami w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej, a i tak stojący pośrodku Kościuszko stanowi dla organizatorów poważny problem. Alternatywa w postaci ul. Piotrkowskiej jest jeszcze gorszym rozwiązaniem. Szczególnie latem, kiedy roi się tam od ogródków. Kiedyś imprezy próbowano nawet organizować na odcinku al. Kościuszki między Radwańską a Żwirki. Ale to również nie jest idealny pomysł.
Tymczasem każde szanujące się miasto taką przestrzeń posiada. Dla berlińczyków to plac, na którym John F. Kennedy powiedział słynne słowa „Ich bin ein Berliner” (Jestem berlińczykiem). Dzisiaj nosi on jego imię. Na placu Czerwonym w Moskwie organizowane są parady wojskowe i wiece pierwszomajowe. W przeszłości koronowano tam rosyjskich carów. Tradycyjne miejsce spotkań dla londyńczyków to Trafalgar Square. Tam zorganizowano światową premierę jednego z filmów o Harrym Potterze. Nowojorski Times Square nazwę otrzymał po tym, jak przeniosła się tam redakcja „The New York Times”, budując wcześniej reprezentacyjny biurowiec. Na placu w każdego sylwestra gromadzi się tam około miliona nowojorczyków i ich gości. A w Pekinie znajduje się chyba najbardziej znanym plac w Azji – Tiananmen (plac Niebiańskiego Spokoju). Nazwa mało adekwatna do wydarzeń, jakie rozgrywały się w czerwcu 1989 r. Wtedy to „pokojowo nastawieni żołnierze” zostali zaatakowani przez protestujących studentów. Chiński Czerwony Krzyż ocenia, że zginęło ich 2,6 tys.
W starożytnej Grecji na miejskich rynkach prowadzone były debaty polityczne, odprawiano modły, handlowano. Odbywały się tam nawet zawody sportowe. Zresztą do dzisiaj są miejsca, gdzie tak się dzieje. Weźmy na przykład włoską Sienę i słynny wyścig konny Palio. Na wydarzenie to przyjeżdżają z całego świata tysiące turystów. Ściskają się, na w sumie niewielkim rynku, a wokół nich ścigają się przedstawiciele 10 dzielnic miasta.
Łódź do tej pory na komfort poprowadzenia takiego wydarzenia pozwolić sobie nie mogła. Tak naprawdę ciężar organizacji dużych, miejskich imprez przejęła Manufaktura. Jednak jest to przestrzeń komercyjna i posiada wiele ograniczeń. Ale niebawem wszystko to ma się zmienić, bo miasto rozstrzygnęło przetarg na projekt rynku Kobro oraz projekt i wykonanie podziemnej drogi, która połączy rynek z ul. Kilińskiego.
– Łódź to miasto industrialne. Jego place zawłaszczane były przez system transportowy, przez co nie wytworzyło dużych miejsc przeznaczonych na publiczne spotkania. Koncepcja stworzenia takiej przestrzeni w Nowym Centrum Łodzi ma sens i szanse na powodzenie. Już teraz są tam instytucje przyciągające mieszkańców, a zakładam, że z czasem będzie ich coraz więcej. Dlatego uważam, że potencjał takiego rynku będzie bardzo duży – mówi prof. Tadeusz Markowski, w latach 2012-2015 prezes Towarzystwa Urbanistów Polskich, wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego w Katedrze Zarządzania Miastem i Regionem.
Koncepcje nowego rynku przygotowało konsorcjum BZB Projekt – SUD Architekt. Prace budowlane wykona konsorcjum łódzkich firm BUDOMAL i Mosty Łódź.
– Projektując tę przestrzeń, przyświeca nam myśl, by wszystkie ogromne inwestycje w Nowym Centrum Łodzi połączyły się w spójną całość. Zarówno rynek, jak i przestrzeń, która powstała w śladzie ulicy Hasa, spełnią właśnie taką funkcję. Będą miejscem spotkań, organizacji imprez, ale również po prostu atrakcyjną przestrzenią, którą setki łodzian pójdą do dworca, EC1, mieszkań i biur, jakie tu powstaną. W projektowanie to zaangażowanych jest kilka jednostek projektowych, zespoły wykonawców zadania oraz kilka wydziałów Urzędu Miasta – mówi Bartek Zgorzelski kierujący BZB Projekt, które pełni funkcję generalnego projektanta zadania.
Cała przestrzeń będzie miała powierzchnię 5 tys. m kw. Od strony dworca Łódź Fabryczna i ulicy Kieślowskiego na rynek Kobro prowadzić będą schody otoczone kaskadową konstrukcją. Przewidziano tam zieleń, małą architekturę i wodę, która będzie spływać na coraz niższe poziomy. W nawierzchni z kostki nawiązującej do EC1 znajdą się podświetlenia, co ma dodatkowo uatrakcyjnić tę przestrzeń. Mają być drzewa, fontanny, sezonowe ogródki. Pod rynkiem przewidziano miejsce na infrastrukturę do realizacji imprez – pomieszczenia techniczne, magazyny, garderoby. Jeszcze niżej zaplanowano trzykondygnacyjny podziemny parking na ponad 300 samochodów.
Jeśli idzie o podziemną drogę, to ma ona skomunikować nie tylko sam rynek, ale również EC1 i planowaną inwestycję firmy Ghelamco. Z niej będzie się wjeżdżało na podziemne parkingi, jakich ma tam nie zabraknąć. Dodatkowo w poziomie terenu droga będzie spełniać funkcje ciągu pieszo-jezdnego, przewidującego ograniczenie dostępu pojazdów oraz przestrzenie do odpoczynku i rekreacji.
– Jesteśmy gotowi do tej realizacji. Technologicznie będzie ona podobna do tego, co robiliśmy przy budowie Trasy W-Z. Podziemną drogę wybudujemy metodą podstropową. To znaczy, że najpierw wylejemy ściany szczelinowe, potem strop, a następnie koparkami będziemy wybierali ziemię. Oczywiście mogą pojawić się jakieś problemy, ale na pewno sobie z nimi poradzimy – opowiada Wojciech Pater, prezes Mosty Łódź. Gotowy do inwestycji jest również BUDOMAL. – Taką realizację można śmiało nazwać inżynierią przedsięwzięć budowlanych. Podobne zadania zmuszają firmy do wykorzystywania dorobku rozmaitych nauk i specjalności. Dlatego też formuła konsorcjum pozwala nam na optymalny podział ról przy wykonaniu tego zadania. Technologia budowy czy technologia materiałowa idzie tu w parze z procesem zarządzania, organizacją i zintegrowaną logistyką. Wykonawca musi poradzić sobie ze wszystkimi uwarunkowaniami miejskimi, jak osiadanie i awarie obiektów inżynieryjnych, odcinanie podziemnej infrastruktury technicznej czy wpływ drgań. Projekt ten to również wyzwanie związane z ograniczoną dostępnością miejsca, bo prace odbywają się w gęsto zaludnionym śródmiejskim obszarze. Właśnie dlatego nie traktujemy tego zadania jako rutynowego. Ufamy jednak, że połączona wiedza i partnerstwo we współpracy przyniesienie wymierną korzyść i miastu, i wykonawcy – mówi Tomasz Jochim, dyrektor zarządzający w BUDOMAL.
– Dzięki tej inwestycji miasto wreszcie uzyska przestrzeń, gdzie organizacja dużej imprezy nie będzie wiązała się z gigantycznymi problemami organizacyjnymi. Liczę na to, że rynek stanie się przestrzenią chętnie odwiedzaną przez łodzian. Że ją pokochają i będą chcieli na niej spędzać czas. To ożywi Nowe Centrum Łodzi i jeszcze bardziej podniesie atrakcyjność tego miejsca – zapowiada prezydent Hanna Zdanowska.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
1. Ogłoszono przetarg na rynek z droga podziemną, ale oferty przekraczały budżet o kilkadziesiąt milionów.
2. Zdecydowano się etapować inwestycję, jako priorytetowe traktując wybudowanie drogi podziemnej. Znów oferty przekroczyły budżet, ale zdecydowano się dołożyć brakującą kwotę i na wykonawcę wybrano Mosty Łódź.
3. Budowę rynku wraz z parkingiem podziemnym ODSUNIĘTO W CZASIE - nie ma przetargu, nie ma projektu, nie upubliczniono harmonogramu.
Wobec tego, panie Frąk: "Miasto wreszcie będzie miało rynek. Niebawem zacznie się budowa" - cóż, nie zacznie się. Napisał Pan ładną, taką szkolną wypowiedź o historii rynków, no fajnie, jak referacik na WOS, ale poza tym - bujdy. Jak tu:
"Ale niebawem wszystko to ma się zmienić, bo miasto rozstrzygnęło przetarg na projekt rynku Kobro oraz projekt i wykonanie podziemnej drogi, która połączy rynek z ul. Kilińskiego." - Miasto przetarg rozstrzygnęło już tak dawno, że zdążyłem zapomnieć (pół roku temu? osiem miesięcy?). A budowa rynku nie zacznie się "niebawem". Chyba że "niebawem" to może dwa, może cztery lata, skoro nie wiadomo kiedy przetarg (pewnie nie w tym roku), potem wybór odpowiedniej oferty, potem podpisanie umowy (przy braku przekroczonego budżetu, braku odwołań itp), jeszcze potem wejście wykonawcy na plac.
Dokładnie tak, trafiony zatopiony. A gdzie jest rozkład jazdy na Dworcu Autobusowym na Fabrycznej? A dlaczego jeszcze funkcjonuje "autobusowy dworzec tymczasowy " na na Kaliskiej? Zarządcą Dworca Łódź Fabryczna jest jakiś PiS-ior który chce zrobić władzom na złość.
Z tego co dawno temu czytalem, PKS nie chce wracac na Fabryczny, bo na Kaliski jest lepszy dojazd, a w projekcie dworca autobusowego nie przewidziano plyty postojowej - a musi byc.
Poza tym pewnie kwestia kasy.
To jest typowy model schizofrenii. Kiedy ruszyła budowa nowego Dworca Fabrycznego PKS nie chciał się przeprowadzić TYMCZASOWO na Kaliski.
Ktoś coś rozumie?
Ja - chyba - dawniej bylo lepiej i po co zmieniac jak dziala?
Z reszta jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniadze.
Ile placi jesli w ogole PKS za dworzec przy Kaliskim i ile mialby placic za ten na Fabrycznym?
Właśnie chodzi o to, że proponowane stawki są symboliczne. Poza tym problem płyty postojowej jest już rozwiązany. Nic nie broni uporu PKS.
Trzymaj kciuki.
Co ty gościu bredzisz? Miasto ma ściągać dyrektora PKP na dywanik? Nieźle masz zdaje się poprzestawiane. To fakt, że prace się przesuwają w czasie, ale problem dotyczy całego kraju i wzrostu cen, bo jak powstawały pierwsze założenia, to koszty były dużo niższe. Ciesz się, że w ogóle coś się dzieje, a mimo wszystko dzieje się naprawdę sporo.