Do tragicznego pożaru doszło w nocy z poniedziałku na wtorek (7-8 grudnia) w rejonie ulic Ziemowita i Dąbrówki na Widzewie. Straż pożarna pojechała do gaszenia śmieci i starych mebli. Na miejscu okazało się, że w pogorzelisku jest ciało.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Straż pożarna dostała zgłoszenie po godz. 21. Została wezwana do ugaszenia "śmieci i starych mebli pod podjazdem dla wózków inwalidzkich. Po ugaszeniu pożaru strażacy znaleźli ciało mężczyzny w wieku 45-50 lat. Zwłoki były w miejscu, gdzie wybuchł ogień.

Dzień później policja podała więcej informacji o tym tragicznym zdarzeniu.

"Doszło do pożaru w przestrzeni pomiędzy betonowym podjazdem dla wózków inwalidzkich a ziemią, gdzie, jak wynika ze wstępnych ustaleń, koczował czasem bezdomny" - podaje policja.

Informując jednocześnie, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia.

Funkcjonariusze apelują, aby w okresie chłodów nie być obojętnym na obecność bezdomnych na dworze: "Wystarczy tylko jeden telefon pod numer 112 lub 986, by uchronić kogoś od wychłodzenia i uratować czyjeś życie".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem