Do organizatorów akcji napływają listy z Domów Pomocy Społecznej. I znów, jak rok temu, poruszają.
Marianna prosi o żel pod prysznic, skarpety i spódnicę w rozmiarze 42. Janina o kwiatowe perfumy, a Krystyna o suplement diety z witaminą C i ciekawą książkę.
Niektóre listy seniorzy piszą sami, a za tych, którzy nie są w stanie, prośby napisali opiekunowie. - Te życzenia są bardzo prozaiczne, tak bardzo, że ściskają serce - mówi Robert Pawlak, jeden z organizatorów akcji.
- Bo okazuje się, że ktoś marzy o owocowej herbacie, a ktoś inny będzie szczęśliwy, jeśli dostanie czekoladę. Te bardziej wyszukane życzenia dotyczą garderoby, ktoś prosi o kurtkę, szlafrok czy buty.
Na razie listów jest około 300, ale plan jest taki, żeby przygotować 1800 paczek. - Chcemy, żeby wszyscy je dostali, nawet ci, którzy nie napiszą listu - mówi Pawlak. - Są takie życzenia, których spełnić nie możemy. Nie damy zdrowia, nie przywrócimy młodości, nie możemy sprawić, żeby rodzina częściej odwiedzała seniora. Ale chcemy zrobić coś, żeby na twarzy podopiecznych DPS-u zagościł uśmiech, żeby im się zrobiło miło, żeby wiedzieli, że ktoś o nich myśli i są dla kogoś ważni.
Akcja narodziła się w ubiegłym roku, gdy terapeutka z DPS-u Rudzka w Łodzi, gdzie mieszka 95 przewlekle chorych seniorów, dostała telefon z Fundacji św. Mikołaja, że przygotowywana jest akcja prezentów świątecznych dla seniorów. I żeby seniorzy napisali, o jakim prezencie marzą.
- Poszłam do naszych podopiecznych i opowiadałam im o tym pomyśle. Wielu się zgodziło. Mieli na to cały dzień. Niektórzy nie są wystarczająco sprawni, aby pisać samodzielnie. Ci seniorzy dyktowali nam treść, a sami się podpisywali. Ale zapewniam, że wszystkie marzenia i prośby pochodzą właśnie od seniorów - opowiadała "Wyborczej".
Zanim ponownie zgłosiła się do DPS-u fundacja, terapeutka przeczytała wszystkie listy. I się popłakała.
- Ludzie marzą o wielkich rzeczach, chcemy ciągle więcej, piękniej i lepiej. A ci nasi seniorzy, niektórzy tak ciężko doświadczeni przez los, tak chorzy, że nawet po nosie nie mogą się sami podrapać, marzą o rzeczach tak prostych.
Tak mało trzeba, żeby sprawić im radość - mówiła. - Nasi podopieczni proszą o cukier, słoiczek chrzanu albo koszulę nocną. To nie znaczy, że oni nic nie mają. Mają codzienne posiłki, jeździmy dla nich po zakupy. Po prostu ich marzenia są takie skromne, na miarę świata, w jakim teraz żyją. A ten chrzan albo fajki chcą po prostu dostać od Świętego Mikołaja.
Terapeutka postanowiła, że świat musi zobaczyć te listy. I wrzuciła je na Facebooka. Przez jeden weekend wpis ze zdjęciami wyświetliło blisko 800 tysięcy osób! A do DPS-u posypała się lawina dobra i propozycje spełnienia marzeń seniorów.
Grupa łódzkich społeczników wpadła na pomysł, żeby spełnić marzenia podopiecznych innych DPS-ów. Do kilkunastu łódzkich DPS-ów dostarczyli w sumie 1700 paczek. Z powodu pandemii nie mogli wręczyć ich osobiście. Przywieźli je pod domy, były animacje i śpiew na dworze, a wzruszeni seniorzy machali z okien.
W tym roku zbiórka już się zaczęła. Już napływają listy.
Organizatorzy zachęcają wszystkich, aby włączyli się do akcji i i pomagali spełniać marzenia. Można to robić na Facebooku, na profilu List do Mikołaja z DPS-u, gdzie zamieszczane są kolejne listy. Można wybrać konkretny i w komentarzu zaznaczyć, że przygotowuje się paczkę dla wybranej osoby. Można też wspomóc zbiórkę publiczną, a z zebranych pieniędzy zostaną kupione prezenty dla tych seniorów, których nikt nie wybrał i do uniwersalnych paczek, dla osób, które listów nie napiszą (tu link do zbiórki).
- Plan jest taki, żeby zbiórkę zakończyć do końca listopada, a później spokojnie zacząć się zajmować planowaniem i pakowaniem. Tak, aby zdążyć do Bożego Narodzenia - mówi Pawlak.
W tym roku jest aż 10 punktów zbiórki paczek i produktów do paczek - do akcji przyłączają się filie bibliotek, jest także biuro podróży, sklep i rada osiedla.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Po takim artykule osoba odpowiedzialna za ten system powinna złożyć rezygnację. Brak opieki i podstawowych artykułów pierwszej potrzeby, karmienie syfem gorszym niż w pierdlu, a to pewnie tylko początek tej listy. Masakra, nawet pies podwórkowy mojego dziadka żył na wyższym poziomie.
Wygląda na to, że w przypadku choroby, kalectwa i zniedołężnienia warto sobie załatwić końska dawkę morfiny. Spokojna śmierć jest sto razy lepsza niż taka "opieka."
A co ty zrobisz, czy może już zrobiłeś?
Zrobiłem tak dużo że by mi wystarczyło na prenumeratę wyborczej na kolejne 20 lat...