"Polskie środowisko akademickie stanowczo potępia napaść na naszego sąsiada i używanie wobec niego przemocy. Wyrażamy pełną solidarność z całym narodem ukraińskim i poparcie dla Ukrainy jako suwerennego państwa oraz deklarujemy wszelką możliwą pomoc w tych ciężkich chwilach. (...) Polskie środowisko akademickie będzie jeszcze bardziej intensyfikować i rozwijać współpracę we wszelkich postaciach z naszymi ukraińskimi partnerami akademickim" - czytaliśmy w oświadczeniu z dnia wybuchu wojny w Ukrainie.
Od kilkudziesięciu dni pracownicy uczelni udowadniają, że nie były to słowa rzucane na wiatr.
Dwaj profesorowie z Uniwersytetu Łódzkiego zorganizowali zbiórkę w ramach pomocy dla walczących Ukraińców, dzięki której udało się już zakupić pilnie potrzebny sprzęt dla kilku osób walczących na froncie. Akcja trwa jednak dalej.
"Możemy - wy możecie - przyczynić się do uratowania ich życia. Do uratowania jednej rodziny. Oni codziennie walczą, są ostrzeliwani i narażają swoje życie w obronie swoich rodzin, Ojczyzny. Zwracamy się z wielką prośbą o wsparcie tej zbiórki. O wasze serce dla walczących o swoją ziemie, o Ojczyznę, o wolność Ukraińców" - czytamy w opisie zrzutki.
Jednym z inicjatorów akcji był profesor Rafał Kowalczyk z Katedry Historii Polski XIX w. Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ, w którego zainteresowaniach naukowych znajdują się dzieje Ukrainy. Prowadzi też zajęcia m.in. z zakresu wojskoznawstwa. Ściśle współpracuje z naukowcami z ośrodków we Francji i w Ukrainie.
Jego partnerem w organizacji zbiórki był profesor Przemysław Waingertner, kierownik Katedry Historii Polski Najnowszej Instytutu Historii UŁ, a także Interdyscyplinarnych Humanistycznych Studiów Doktoranckich na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UŁ.
Początkowo plan naukowców obejmował zakup dwóch kamizelek dla konkretnej rodziny.
- Zorganizowaliśmy tę zbiórkę, aby pomóc konkretnym ludziom. Współpracujemy od wielu lat z naukowcami i nauczycielami z Ukrainy – z Tarnopola, Kijowa, Lwowa, aż po Charków. Dziś ci ludzie zamienili książki na karabin, a za wyszkolenie wojskowe musi im wystarczyć odwaga i miłość do ojczyzny. Wśród nich są: Iwan, Maryna i ich syn Wadim. Iwan z Wadimem walczą na wschodzie Ukrainy w obronie terytorialnej, której brakuje kamizelek kuloodpornych rozdzielanych zwykle pomiędzy wojskowych i nowych, młodych rekrutów - tłumaczy profesor Przemysław Waingertner.
Szybko jednak udało się zebrać sumę, która nie tylko pozwoliła zrealizować plan.
- Udało nam się kupić kamizelki kuloodporne poziomu 4. W środku znajdują się wkłady kevlar i hardox 500, chronią przed amunicją 7,62 mm. Trzy egzemplarze to koszt aż 17 400 zł. Opaski uciskowe (stazy taktyczne) kosztowały nas 900 zł - informuje profesor Rafał Kowalczyk.
Jak mówią organizatorzy akcji, 16-krotna otulina z kevlaru i kevlarowe wkładki w bocznych częściach kamizelek mają za zadanie chronić dodatkowo przed ewentualnym rykoszetem. Zdecydowano, że trzecia kamizelka, której pierwotnie nie było w planie, trafi do innego terytorialsa.
W akcję włączył się także dr Jacek Walicki z Centrum Badań Żydowskich, przekazał plecak wojskowy, w którym znalazł się odpowiedni ekwipunek, m.in: lornetka, odzież wojskowa czy manierka.
Ze względu na to, że zainteresowanie przerosło wszelkie oczekiwania, zdecydowano o kontynuacji zbiórki.
- Agresor, Rosja, nie cofa się przed niczym. Ludobójstwo w Buczy, Borodziance, Hostomelu, Mariupolu pokazało, do czego zdolni są Rosjanie. Nie wiemy, co dzieje się na terenach okupowanych. Ukraina musi obronić i odzyskać swoją ziemię. Zbliża się generalne rozstrzygnięcie na wschodzie Ukrainy. Musimy pomóc Ukraińcom walczącym z Rosjanami - bezwzględnym agresorem, który morduje niewinnych ludzi, burzy miasta, domy, pozostawia po sobie pustynię. Prosimy Was o wsparcie dla walczących Ukraińców, o serce - apelują historycy.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze