
Kryzys sprawił, że hostel interwencyjny dla osób LGBT+ w Łodzi był bliski zamknięcia. Jego założyciele poprosili o pomoc. Wpłaty ze zbiórki pomogły na pokrycie zadłużenia i sprawiły, że plan zakończenia działalności się oddalił. Niestety, z początkiem roku wystąpił kolejny problem.
- Uregulowaliśmy opłaty za gaz, gdzie było około 12 tys. zł zaległości. Do tego 10 tys. zł zaległości za prąd. Zapłaciliśmy zaległą fakturę dla elektryka, który dokonał częściowych napraw. Było to mniej więcej 8 tys. zł. Do tego drobiazgowe kwoty, jak np. opłacenie abonamentu za telefony, którymi się posługujemy itd. Uzbieraliśmy około 40 tys. zł i to wszystko zostało wydane w chwilę - wylicza Mariusz Ławnik, prezes stowarzyszenia Tęczowi Społecznicy - Musieliśmy podpisać nową umowę na ogrzewanie, bo poprzednia została zerwana. Tak też zrobiliśmy. Uruchomiliśmy gaz. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, a 8 stycznia piec odmówił posłuszeństwa.
Choć obecnie założyciele hostelu nie dopuszczają do siebie myśli, że miejsce przestanie istnieć, problem z ogrzewaniem nie pozwala przyjmować kolejnych osób, mimo ogromnego zapotrzebowania.
- Została jedna podopieczna, której nie możemy umieścić w innym ośrodku ze względu na to, że jest w trakcie tranzycji. Pobiera teraz Neoffolin, lek, który zdobywa się w Czechach. Trzeba tam pojechać, bo w Polsce jest niedostępny. Nie mówiąc o refundacji. Jesteśmy w stanie ogrzać tylko część pomieszczeń, a nie mogę przyjmować nikogo do zimnego pokoju. Prognozy straszą, że będą śnieżyce, co nie pomaga, bo wiemy, że ta pomoc będzie potrzebna - mówi Ławnik.
Poza udzielaniem schronienia, Tęczowi Społecznicy, pomagają także sześciu osobom, którym opłacają m.in: psychoterapię. Znacznie więcej osób korzysta z pomocy rzeczowej.
- Przychodzą głównie emeryci i renciści. Na szczęście w tym przypadku mamy zapas produktów, które otrzymaliśmy od PCK, Caritas czy archidiecezji łódzkiej - słyszę.
Dzięki wsparciu, jakie okazały firmy EXG Kossakowski S.k i EXG Capital-Krawczyk S.k., które zdecydowały się łącznie przekazać kwotę 50 tys. zł, łatwiej będzie przetrwać najgorszy zimowy okres. Ale bez wymiany pieca możliwości społeczników są ograniczone.
- W ubiegłym sezonie grzewczym naprawialiśmy piec kilka razy. Wydaliśmy około 3 tys. zł. Serwisant powiedział nam, że wentylator przestał działać, dlatego że pompa nie jest w stanie udźwignąć całego budynku. To ośmioletnie urządzenie, do którego ciężko dostać części, ponieważ nie jest już produkowane. Dowiedzieliśmy się zresztą, że już w momencie produkcji był wadliwy, a odziedziczyliśmy go razem z budynkiem - zaznacza Mariusz Ławnik.
Koszt wymiany pieca to około 12 tys. zł razem z robocizną. Skąd taka kwota?
- Hostel to tak naprawdę dwa budynki, choć jak na razie wykorzystujemy jeden z nich, gdzie codziennie toczy się życie. Drugi, mniejszy budynek, będzie wkrótce remontowany. Znajdą się w nim mieszkania chronione, które będziemy urządzać na własnych zasadach, nie np. takich, jakie chciałby zaproponować MOPS, bo nie możemy się zgodzić na rejonizację, kiedy trafiają do nas głównie osoby ze ściany wschodniej. Jeśli mamy inwestować w piec, potrzebujemy taki, który ogrzeje jeden i drugi budynek, żeby w przyszłości nie generować kolejnych kosztów. Prawdopodobnie będzie trzeba dokonać przebudowy instalacji grzewczej - podkreśla prezes stowarzyszenia.
Tęczowych Społeczników można wesprzeć, dokonując wpłaty na stronie zbiórki >>>> TUTAJ.
W najbliższy weekend (20-21 stycznia) będzie można ich także spotkać na pasażu Schillera, gdzie będą rozdawać żywność potrzebującym, a także sprzedawać tęczowe akcesoria, których zakup wspomoże stowarzyszenie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze