O łódzkim schronisku dla zwierząt głośno było z powodu procedur zniechęcających do adopcji czworonogów. I o zamknięciu na ludzi - jeszcze od czasów pandemii. To się zmienia.
W schronisku dla zwierząt w Łodzi ma być otwarta furtka! I będzie ktoś, kto odbierze telefon. Procedury adopcyjne będą proste. A wolontariusze będą mile widziani. Po latach zamknięcia schronisko otworzy się na ludzi?
Czy schronisko dla zwierząt będzie bardziej dostępne dla ludzi, którzy chcą zwierzętom pomagać? - Najważniejsze, że ktoś zobaczył problem - mówią wolontariusze.
Schronisko dla zwierząt w Krakowie chwali się rekordową liczbą oddanych zwierząt. A do łódzkiego nie sposób się dodzwonić, na dzwonek nikt nie odpowiada. Procedury adopcyjne są wielopiętrowe.
Wybory 2023 za nami. Zaczął się banerowy recykling: zamiast szpecić miasto, mogą pomóc łódzkim schroniskom dla zwierząt. Ale pomysłów na zużyte plakaty wyborcze jest więcej - szyje się z nich torby, a nawet pomaga Ukraińcom.
- Syf, wszystko ubryzgane krwią, walają się brudne strzykawki, pety, a na środku kupa przykryta kocem - tak opisuje gabinet weterynaryjny wolontariuszka fundacji, która weszła do schroniska w Wojtyszkach. Kolejne zwierzęta są stamtąd zabierane, na miejscu działa prokuratura.
Gdy panią Kipera zabierało pogotowie, zdążyła poprosić znajomą o znalezienie tymczasowego domu dla jej psa. Ale na razie nikt nie chce pomóc.
Od początku września schronisko dla zwierząt w Opocznie jest w weekendy zamknięte. Pracownik przychodzi raz dziennie na około dwie godziny, żeby nakarmić zwierzęta. - A to w weekendy działo się dla nich najwięcej dobrego - alarmują wolontariusze.
Wszystko zaczęło się od znalezionego na ulicy kota, który po trzech dniach pobytu w schronisku dla zwierząt w Łodzi zaczął wymiotować i dostał biegunki. W związku z epidemią schronisko nie przyjmuje nowych kotów, a te, które wymagają pomocy, są przygarniane przez funkcjonariuszki łódzkiej straży miejskiej
- Wolontariusze zawsze są potrzebni - mówi dyrektorka Marta Olesińska. Choć w ub. roku schronisko dla zwierząt utrzymywało, że powiększenie wolontariatu jest zbędne, po miesiącach nacisku medialnego zmieniło zdanie.
Pan Piotr chce wziąć psa ze schroniska: - Procedury są skomplikowane, jakby chcieli ludzi zniechęcić. Ja jestem uparty, ale zwierzęta? Ich szkoda - mówi. W schronisku przekonują, że procedury to dla bezpieczeństwa. I w adopcji nie szkodzą.
1 kwietnia w Aleksandrowie Łódzkim otwarto pierwsze w Polsce "okno życia" dla szczeniąt i kociąt do szóstego miesiąca życia. Żeby oddać zwierzęta bez żadnych konsekwencji, trzeba spełnić jeden warunek: poddać ich matkę sterylizacji.
- Gdy zaczęła się pandemia, nas też pytali, czy posiadanie zwierząt jest bezpieczne. Mieliśmy potężne obawy, że przez koronawirusa los zwierząt będzie dramatyczny - mówi dyrektorka schroniska dla zwierząt przy ul. Marmurowej.
Zdenerwował się, kiedy po powrocie do domu późnym wieczorem zobaczył, że zwierzę załatwiło potrzebę fizjologiczną na podłogę w korytarzu. Uznał, że nie chce mieć psa i wyrzucił go do śmietnika.
Zieloni, zaniepokojeni sygnałami o nieprawidłowościach w łódzkim schronisku, proponują miastu okrągły stół ws. walki z bezdomnością zwierząt w mieście. - Są problemy, które trzeba rozwiązać - przyznaje Maciej Riemer, dyrektor Departamentu Ekologii i Klimatu UMŁ.
W łódzkim schronisku pracuje kilkunastu wolontariuszy wyprowadzających psy. Nowych placówka nie przyjmuje. Od dwóch lat nie ma już programu kociego wolontariatu. Dlaczego?
W łódzkim schronisku dla bezdomnych zwierząt nie odbierają telefonów. Na maila odpowiadają nawet po kilku dniach (albo wcale). Potencjalni adoptujący są przyjmowani trzy dni w tygodniu przez trzy godziny (w ostateczności przez dwie w sobotę), a na stronie internetowej nie ma nawet formularza adopcyjnego.
Hodowcy psów od początku epidemii koronawirusa mają mnóstwo klientów. I martwią się, że po jej ustaniu zwierzęta zostaną porzucone.
W poniedziałek schronisko dla zwierząt przy ul. Marmurowej wznawia adopcję. - Jeżeli wszyscy zainteresowani się zgłoszą, to mamy szansę, żeby świeciło pustkami - twierdzi Marta Olesińska, jego dyrektorka.
Pan Paweł chciał przygarnąć psa z łódzkiego schroniska. Z powodu epidemii koronawirusa adopcje zwierząt zostały jednak wstrzymane. Co dalej z psami i kotami żyjącymi przy ul. Marmurowej?
Pies, który chciał obronić swojego właściciela, został uderzony kilkakrotnie maczetami w okolice kręgosłupa. Na pomoc czekał około doby. "To cud, że żyje" - mówią pracownicy schroniska.
Styczeń to najgorszy miesiąc dla zwierząt. W łódzkim schronisku dla zwierząt oceniają, że nawet 20 proc. psów i kotów, które trafiają do schroniska na początku roku, to nietrafione prezenty gwiazdkowe...
- To nieprawdopodobne! Przecież starych kotów nikt nie chce. A my oddaliśmy już wszystkie koty pani Krysi, a przy okazji kilka innych, które na adopcję właściwie nie miały już szans - mówią w schronisku przy ul. Marmurowej w Łodzi. Testament zmarłej łodzianki został wypełniony.
Do łódzkiego schroniska dla zwierząt trafiło siedem kotów. - Takiej sytuacji jeszcze u nas nie było. Koty przyjechały z opisem swoich upodobań i dolegliwości. Opiekunka zrobiła dla nich wszystko, co mogła - mówią w schronisku.
Owczarek niemiecki leżał w kojcu pełnym gruzu i odchodów. Na szyi miał krwawe rany. Był wychudzony. Sąd skazał właścicieli Bono na 8 miesięcy prac społecznych i 1500 złotych na rzecz schroniska dla bezdomnych zwierząt.
Policjanci skuli w kajdanki, a następnie zatrzymali właścicielkę schroniska w Zgierzu, która nie chciała oddać im wygłodzonego psa. - Jest dramat - mówi wzburzona 62-latka na filmie z interwencji. - Na nagraniu nie widać wszystkiego - odpowiadają funkcjonariusze. I dodają, że kobieta usłyszała już zarzuty.
To owczarek mieszany, ma ok. 4,5 miesięcy. Nie wiadomo, ile czasu spędził przywiązany sznurkiem do drzewa przy autostradzie.
Blair, Sówka, Paczałka, Sułtanka - to niektóre z kotów, które w ostatnim czasie uśpiono w łódzkim schronisku. Decyzja ta wywołała oburzenie wśród internautów. Czy słusznie?
Misza to suczka rasy border collie. Pies opiekun, terapeuta. Jeździł do szkół, do szpitali, chore dzieci miały z nim zajęcia. 8 września pies zaginął. Szukają go ludzie z całej Polski.
Przywiązany do mostu kundelek w pełnym słońcu czekał na swojego właściciela. Strażnicy uwolnili go po kilku godzinach. Teraz pytają: czy ktoś poznaje psa lub jego właściciela?
Łódź zwiększa nakłady na sterylizację, czipowanie i kastrację psów i kotów. - Mamy na pomoc dla zwierząt budżet, jakiego miasto nie widziało - mówią urzędnicy.
Kiedy prasę obiega kolejna informacja o schroniskach, które psa utrzymują za 2 zł dziennie, włos jeży się na głowie. Albo o hyclach, którzy wywożą czworonogi 300 km od miejsca znalezienia. Ta historia zapowiadała się podobnie.
Do 2019 roku zwierzaki ze schroniska przy Marmurowej powinny przenieść się do nowego obiektu. Nowoczesnego i przestronnego. Nie znaczy to, że większego. - Nie ma potrzeby przeskalowywać inwestycji, bo liczba zwierząt przebywających w schronisku jest coraz mniejsza - mówi jego dyrektor.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.