Jeszcze kilka lat temu w marszu środowisk nacjonalistycznych brało udział 600-700 osób, przemawiali późniejsi parlamentarzyści jak Robert Winnicki z Kukiz'15, a na koniec część uczestników była transportowana autobusem na koncert. Mimo dziesiątej, jubileuszowej edycji tegoroczna 'Idzie Antykomuna' wypadła skromnie. Wokół Pomnika Ofiar Komunizmu przy al. Anstadta zgromadziło się w piątek ok. 50-60 osób, głównie członków organizacji prawicowych: Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego i Ruchu Narodowego. Hasłem przewodnim wiecu było: 'Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela!', a narodowcy skandowali: 'Nigdy więcej komunizmu'. Po przemowach działacze narodowi złożyli kwiaty pod pomnikiem. - Wtedy w 2007 r. Lech Kaczyński podpisał traktat lizboński, który tak naprawdę ograniczył naszą suwerenność do zera. Unia Europejska dzisiaj chce dyrygować, co dzieje się w wewnętrznej polityce naszego kraju, chce wpływać na każdy aspekt naszego życia - mówił Krzysztof Szałecki z ONR. Po drugiej stronie al. Anstadta ustawiły się trzy osoby z grupy Obywatele RP. Mieli przy sobie kartki z napisami, m.in. 'Faszyzm nie przejdzie'.
Wszystkie komentarze
Niestety ja bym się nie cieszył.
We wszelkich marszach, protestach i demonstracjach biorą udział przede wszystkim ludzie którzy są przeciw - żeby ten swój sprzeciw zamanifestować. Ci, którzy są za, rzadziej się ruszają, by to swe poparcie wyrazić. Jeśli widzą, że sytuacja rozwija się zgodnie z ich poglądami i w kierunku, który aprobują - po co mieliby się ruszać?