Bramkarz zbiegł do linii bocznej, a chwilę później zawodnik z jego drużyny rzucił do własnej bramki. Tak zakończył się mecz łódzkiej ligi młodzieżowej. - Czegoś takiego nie widzieliśmy nigdy - zgodnie przyznają osoby od dekad związane z tą dyscypliną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.