Po pachy się ubawili, faktycznie. W południe do wejścia stała kolejka na ponad godzinę czekania. Czekania, żeby obejrzeć kilka awionetek, wóz strażacki, pług i wziąć udział w konkursie rzutu kaloszem. Jak to się dzieje, że na radomskim Air Show kilkadziesiąt tysięcy ludzi jest w stanie wejść na lotnisko płynnie, mimo kontroli na bramkach, a w Łodzi tysiąc osób staje się takim problemem? Szkoda, bo okazja do świętowania fajna i miejsce ciekawe, nawet jeśli atrakcji nie było zbyt wiele.
Największą niedzielną atrakcją na lotnisku, zwłaszcza dla licznych dzieci było stanie w dwugodzinnej kolejce i podziwianie trawnika świeżo zrytego przez dziki.
Byłem o 13.30. Kolejka do wejścia była poza granicą mojego wzroku. Zrezygnowaliśmy, patrząc na tempo poruszania się kolejki. Wielu rezygnowało. Uważam to za TOTALNĄ PORAŻKĘ organizatora. Takie rzeczy można przewidzieć, obliczyć, przygotować większą ilość wejść! PS. Na domiar złego w budce fastfoodowej wewnątrz terminala zabrakło hot-dogów - i co ja miałem dziecku powiedzieć?? ;)
Trochę nie podobało mi się podejście ochroniarzy na łódzkim lotnisku, kontrola jak przed odlotem, brak jakiejkolwiek informacji o zakazie wnoszenia na płytę lotniska określonych rzeczy. Nie było możliwości zostawienia depozytu na bramce. Całość trochę nasuwa pytania rodzaju co dzieje się z rzeczami które rzekomo wyrzucali do kosza. Czyżby były potem przywłaszczane????
Wszystkie komentarze