W piątek (1 kwietnia) w klubie Wytwórnia wystąpił Matt Dusk. Ten obdarzony czarującym głosem i przeszywającym spojrzeniem kanadyjski wokalista, którego piękne swingowe nuty, miłość do tradycji muzycznych i romantyczne piosenki pokochali fani na całym świecie czarował łódzką publiczność już od pierwszej minuty. - Dzień dobry Łódź - przywitał się wyćwiczoną polszczyzną. I gdy tylko umilkły oklaski kontynuował: - Kocham was. Tu zdobyłem swoją pierwszą platynową płytę, dwie złote, żonę i teściową. Jestem jednym z was - kokieteryjnie deklarował. Sądząc po reakcjach, spontanicznych brawach i dyskusjach w szatni fani byli zachwyceni i to bynajmniej nie tylko ze względu na niewymuszone żarty artysty. Dusk śpiewał w wielkim stylu złotej ery swingu z lat. 30. i 40. XX w. Nie bał się przy tym sięgnąć po utwory legend, swojego mistrza Franka Sinatry czy "romantycznego" Cheta Bakera. Podczas wiosennej trasy koncertowej po Polsce Matt Dusk wystąpi jeszcze we Wrocławiu, Poznaniu, Szczecinie, Gdyni i Krakowie.
Wszystkie komentarze