To zdarzenie wspomina Ryszard Bonisławski, senator i przewodnik po Łodzi. - W latach 60. w księgarni Pegaz zapytałem znajomego sprzedawcę o jakiś album o Łodzi. Rozejrzał się jakby chodziło o 'bibułę' i powiedział: 'Mam coś, co chyba zdejmą z półki'. I sprzedał mi album ze zdjęciami autorstwa Wacława Bilińskiego. Obejrzałem album w domu i zobaczyłem, że przedstawia taką Łódź, jaką codziennie oglądam, nie upiększoną. To dlatego ten album wywołał taką troskę w komitecie łódzkim PZPR. Nie ma tu Łodzi odświętnej, tylko taka, jaką mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Znalazłem na tych zdjęciach nawet kolegę z technikum, który piwo popija. Był najbardziej wyrośnięty z nas i sprzedawano mu piwo bez problemów - wspomina Ryszard Bonisławski.
Wszystkie komentarze