Napadała na kobiety w centrum miasta, pobiła i pogryzła kontrolerów MPK, a po aresztowaniu kilka razy zelżyła strażniczki więzienne. Melania M. ma 21 lat i wkrótce stanie przed sądem. Nie pierwszy raz...
- Aktem oskarżenia, który trafił do sądu rejonowego, objęto trzynaście czynów, z czego sześć oskarżona popełniła już po umieszczeniu w zakładzie karnym - informował Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej.
Pierwsze zdarzenie to napaść na kontrolerów MPK, do której doszło w czerwcu ubiegłego roku w autobusie linii 57. Jak ustalono, kontrolerzy poprosili Melanię M. o bilet, ta odmówiła, a gdy autobus zatrzymał się w pobliżu parku im. Sienkiewicza, próbowała uciekać. Gdy kontrolerzy stanęli jej na drodze, zaatakowała ich: biła pięściami, kopała, gryzła, drapała. W końcu udało się ją obezwładnić.
Jak ustaliła prokuratura, pod koniec stycznia Melania M. próbowała ograbić z torebek dwie kobiety w centrum miasta. Oba rozboje udaremnił ten sam mężczyzna, który przejeżdżał na rowerze. Pierwszą kobietę Melania M. zaatakowała w rejonie skrzyżowania ul. Kilińskiego i Tuwima: od tyłu złapała za ramię i próbowała wyszarpnąć torebkę. Gdy napotkała opór, zaczęła okładać ofiarę pięściami. Potem przewróciła ją, przycisnęła kolanem od ziemi, dalej biła i domagała się torebki.
Uciekła do parku Sienkiewicza, bo spłoszył ja przypadkowy rowerzysta. Mężczyzna najpierw pomógł napadniętej, a potem pojechał za napastniczką. W parku usłyszał wołanie o pomoc. Okazało się, że Melania M. w podobny sposób próbowała zabrać torebkę innej kobiecie. Obezwładnił napastniczkę (która wciąż go wyzywała i próbowała uderzyć) i oddał w ręce policjantów. - Prokuratura wystąpiła wtedy z wnioskiem o areszt, ale sąd go nie uwzględnił - mówił prokurator Kopania.
Melania M. wyszła na wolność i już kilka dni później napadła na kolejna kobietę. Sposób działania był podobny jak w innych przypadkach, ale tym razem 21-latce nikt nie przeszkodził. Ofierze zabrała torbę z gotówką, dokumentami i aparatem fotograficznym.
Aparat znaleziono następnego dnia w domu oskarżonej, podczas zatrzymania. Tym razem sąd postanowił ją aresztować. 8 lutego została umieszczona w zakładzie karnym nr 1, gdzie jest oddział dla kobiet. Tam od pierwszego dnia ''pracowała'' na kolejne zarzuty. Jak ustaliła prokuratura, w dniu przyjęcia do zakładu zelżyła funkcjonariuszkę. Potem sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. - Oskarżona znieważyła też lekarkę z ambulatorium, która zakwestionowała podawane przez nią dolegliwości - mówi prokurator Kopania.
Gdy Melania M. posunęła się do pobicia jednej z funkcjonariuszek, została uznana za więźnia szczególnie niebezpiecznego i przetransportowana do specjalnego oddziału w zakładzie w Grudziądzu. Jak informują w prokuraturze, oskarżona zmieniała wyjaśnienia, ale ostatecznie przyznała się do zarzutów.
Podczas śledztwa była na obserwacji psychiatrycznej. Biegli uznali, że nie ma podstaw, aby kwestionować jej poczytalność. Mimo młodego wieku była już karana za pobicie, pozbawienie wolności czy wymuszenie rozbójnicze, dlatego niektóre zarzuty ma w recydywie.
Wszystkie komentarze