Planeta Łódź
W 1996 r. Jules Feiffer, rysownik i znawca obrazkowych historii, napisał, że bohater komiksu jest "amerykańskim snem" młodocianych Żydów, dodając, że to "nie Krypton był miejscem, z którego rzeczywiście przybył Superman, lecz planeta Mińsk, Łódź, Wilno lub Warszawa". Powołując się na ten tekst, Larry Tye, autor książki o Supermanie, napisał kilka dni temu na łamach "The Miami Herald", że superbohater pochodził z "planety Polska, może z Łodzi ewentualnie z Krakowa". W innym artykule - w "The Jewish Daily Forward" - porównuje go nawet do Zishe Breitbarta, urodzonego w Strykowie Żyda, który w latach 20. XX w. jako "najsilniejszy człowiek świata" był sensacją amerykańskich cyrków.
Tak jak Krypton to tylko kryptonim, także nazwisko, którego używa bohater Siegela i Shustera, jest przybrane. Superman na co dzień podaje się za Clarka Kenta, nieco niezdarnego i garbiącego się okularnika pracującego w lokalnej gazecie jako reporter. Prawdziwe imię przybysza z innej planety brzmi Kal-El, co po hebrajsku oznacza "wszystko z Boga". Nieprzypadkowo zmienianie żydowskich imion na amerykańsko brzmiące było asymilacyjną strategią żydowskich przybyszów z Europy Wschodniej.
Historia przybycia Kal-Ela na Ziemię pobrzmiewa starotestamentowymi odniesieniami. Jego rodzice pochodzili z planety, która ulegała zagładzie. Zanim to nastąpiło, umieścili syna w rakiecie-kołysce i wysłali w stronę planety, której "powietrzem można swobodnie oddychać". Wygląda to na oczywiste nawiązanie do dziejów Mojżesza, którego matka przed prześladowaniami ocaliła w puszczonym na wodzie koszyku wyłowionym później przez córkę faraona.
Wszystkie komentarze