Mateusz Walasek, szef klubu radnych PO
Licencję szybowcową ma w Polsce 2300 osób, a wśród nich Mateusz Walasek, łódzki radny PO, który jest pilotem szybowcowym.
Co go pasjonuje w szybownictwie? Może cisza? - Nie. W górze nie jest cicho. Słychać odgłosy związane z pędem powietrza. Cały czas trzeba kombinować, reagować na różne zjawiska, by siłami natury, dolecieć, tam, gdzie się chce. To daje satysfakcję. Co mnie pasjonuje? Wolność, absolutna kontrola, wspaniałe widoki i świadomość, że to sposób lotu najbliższy ptakom - opowiada Walasek.
Zapewnia, że szybownictwo to bezpieczny sport. Lata się tylko przy dobrej pogodzie, w czasie lotu nie można się na chwilę rozmarzyć, bo trzeba myśleć. - Wykorzystuje się prądy wznoszące, które powodują, że można uzyskiwać wysokość, a tracąc wysokość można lecieć pod wiatr. Oczywiście wiatr utrudnia, ale nie wyklucza lotu. Jest takie powiedzenie, że latanie samolotem wymaga silnika, a latanie szybowcem wymaga mózgu - mówi Walasek. Zapewnia, że nigdy nie znalazł się w niebezpiecznej sytuacji.
Jak wygląda Łódź z góry? - Ciekawie. Jest zielona, widać jak się układają autostrady i jak je budują, ale latając szybowcem nie ma zbyt wiele czasu na kontemplowanie widoków ziemi, bo trzeba poszukiwać chmur, noszeń, patrzeć na inne statki powietrzne - mówi.
Szybownictwo to bardzo zajmujący sport. W pogodne dni na lotnisku spędza się całe dnie. Nie da się go uprawiać samemu. Trzeba mieć grupę ludzi, która pomoże sobie wzajemnie w starcie. Walasek lata z łódzkiego lotniska. Najdalej poleciał szybowcem za Piotrków.
Wszystkie komentarze