Lenny Kravitz jest utożsamiany ze stylem macho. Ma opinię łamacza serc z Hollywood. Gdy wchodzi do studia zmienia się w muzycznego dyktatora. Sam nagrywa, aranżuje i produkuje płyty. W poniedziałek zagra w Atlas Arenie.
REKLAMA
1 z 7
Walka z czasem
Kravitz jest na scenie od 25 lat. W tym roku wydał swój dziesiąty album "Strut". Płyta spodobała się fanom. Szybko pokryła się złotem we Francji i w Polsce. Jej promocje wspiera trasa koncertowa. Pierwsza część, wiodąca po największych europejskich miastach, została zaplanowana na październik, listopad i grudzień. Liczy 40 przystanków. Niestety, już po trzecim koncercie w Helsinkach - 26 października, Kravitz rozchorował się i podjął decyzję o odwołaniu występów w Estonii, Litwie i na Białorusi.
Gdy fani spekulowali czy muzyk zdąży wyzdrowieć, żeby wystąpi w Łodzi (4 listopada), artysta wypoczywał w hotelu andel's. Dzień przed koncertem nikt nie miał wątpliwości, że zagra. Zaczęto już nawet montować podwieszenia sceny w Atlas Arenie. - Wykonano ich aż 90 procent - mówił Krzysztof Maciaszczyk, prezes Miejskiej Areny Kultury i Sportu.
Kravitz wieczorem czuł się dobrze, jednak lekarze zalecili mu jeszcze dwa dni przerwy, bo nawrót infekcji, spowodowany nadmiernym wysiłkiem związanym z kilkugodzinną próbą i koncertem mógł doprowadzić do przerwania całej europejskiej trasy. W nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy wielu fanów z całej Polski było już w drodze do Łodzi, wydano oświadczenie: "Lenny Kravitz zawsze dba o jak najlepszą jakość swoich występów na żywo, a dla swoich fanów chce być w jak najlepszej formie, dlatego podjął trudną decyzję o przełożeniu daty koncertu".
Jeszcze tej samej nocy udało się znaleźć nowy termin występu. Postanowiono, że Kravitz wróci do Łodzi w poniedziałek 15 grudnia w przerwie między koncertami we Francji i Austrii.
Lenny Kravitz ma 50 lat i uważany jest za jedną z najbardziej magnetycznych gwiazd rocka. Nie bez znaczenia są tu egzotyczne korzenie. Jego ojciec Seymour "Sy" Kravitz ma pochodzenie rosyjsko-żydowskie, matka Roxie Roker przybyła do Stanów Zjednoczonych z wysp Bahama. Lenny urodził się w Nowym Jorku. Jako dziecko wiele czasu spędzał na Manhattanie i Brooklynie. W wieku 10 lat w związku z pracą matki na planie serialu "Jeffersonowie" musiał przenieść się do Los Angeles. Tam trafił do uznawanego za jeden z najlepszych zespołów chóralnych na świecie - The California Boy's Choir. Kravitz występował w nim przez trzy lata. Pierwsze próby wpasowania się w jedną tonację wspomina jako koszmar. W końcu jednak nauczył się śpiewać i razem z chórem wystąpił m.in. w lokalnej The Metropolitan Opera.
Rodzice widząc talent syna zadbali o to, żeby nauczył się również grać na gitarze, pianinie i perkusji. Lenny uczęszczał na lekcje, a gdy miał 15 lat, zrezygnował z mieszkania w luksusowej willi rodziców, którą wymienił na wynajęty samochód. W tym czasie udało mu się dostać do Beverly Hills High School, gdzie poznał Saula "Slasha" Hudsona. Muzyków do dziś wiele łączy wiele - począwszy od szkoły, poprzez fascynację kinem, a skończywszy na dzieleniu sceny. Na jednej z tras koncertowych Kravitz zobaczył jak znudzony Slash, który występował wówczas w Guns N' Roses, ćwiczy zagrywki gitarowe. W oparciu o jedną z nich powstał motyw przewodni do piosenki "Always On The Run". Rock-funkowy przebój przeszedł próbę czasu i do dziś ta delikatnie rozbujana kompozycja wzbogacona o dźwięki instrumentów dętych jest stałym punktem koncertów Kravitza.
3 z 7
Ocierając się o sławę
Zanim jednak doszło do współpracy Slasha z Kravitzem, w 1989 roku Lenny wydał debiutancką płytę "Let Love Rule". Nie była to lekka przeprawa dla muzyka i osób z nim współpracujących. Do nagrań namówiła go żona - Lisa Bonet, która na płycie pojawiła się jako współautorka tekstów do kilku piosenek. Wsparcie okazała mu również produkując jego pierwszy teledysk. Ofertę Kravitza odrzuciło kilka firm fonograficznych, którym nie spodobało się, że artysta zupełnie nie liczył się z ich sugestiami. Lenny'emu nie podobały się próby zastąpienia żywych instrumentów automatami. Ostatecznie za aroganckim muzykiem stanęła wytwórnia Virgin America. Chociaż krytycy zwracali uwagę na zbyt duże przywiązanie do stylu Jimie'ego Hendriksa, publiczność ruszyła do sklepów i płyta zadebiutowała na 61 pozycji listy Billboard 200. Muzyk otarł się o sławę, a jego twórczość powoli zaczęła ewoluować w stronę tego, co prezentuje dziś, czyli wpadających w ucho pop-rockowych przebojów wzbogaconych funkowym rytmem.
"Mama Said", druga płyta Lenny'ego Kravitza wydana na początku 1991 roku to wynik rozczarowania małżeństwem i rozwodu z Lisą Bonet. Album szybko uzyskał status złotej płyty i trafił do top 40 w Stanach Zjednoczonych. Kravitza w studio wspierali Slash, z którym oprócz wspomnianej już kompozycji nagrał też utwór "Fields Of Joy" oraz Sean Lennon, syn Johna i Yoko Ono. Z tym drugim współpracowało mu się tak dobrze, że jeszcze w tym samym roku stworzyli nową aranżację antywojennego utworu Johna Lennona - "Give Peace A Chance". Nagrywając tę piosenkę Lenny dołączył do grona artystów zaangażowanych, którzy otwarcie sprzeciwiali się konfliktowi w Zatoce Perskiej. Na płycie znalazła się też pierwszy prawdziwy przebój Kravitza. Piosenka "It Ain't Over 'Til It's Over" trafiła na szczyt list przebojów. Wkrótce po niej pojawiły się następne wyróżnienia. W 1993 i 1995 roku Kravitz był nominowany do najważniejszej muzycznej nagrody - Grammy. Uwagę krytyków zwróciły pochodzące z kolejnych płyt utwory: "Are You Gonna Go My Way" i "Rock And Roll Is Dead".
4 z 7
Człowiek orkiestra
Praca przy "Mama Said" pokazała zaangażowanie Lenny'ego, który w całości jest odpowiedzialny za brzmienie płyty. Kravitz był nie tylko twórcą materiału, ale potrafił sam chwycić za instrument i nagrać ścieżki perkusji, gitary czy basu, żeby na końcu jeszcze to wszystko wyprodukować. Sytuacja ta powtarzała się przy każdej kolejnej płycie z wyjątkiem prac nad albumem "Baptism" (2004 rok), do której muzyk dopuścił Justina Smitha (Just Blaze). Efekt? Muzyk wstydził się tej płyty do tego stopnia, że zażyczył sobie by wykreślić ją z dyskografii na swojej stronie internetowej.
Wprowadzając w życie idee "Do It Yourself" (Zrób to sam) najdalej posunął się podczas prac nad płytą "5", którą w całości nagrał sam. To był moment przełomowym w karierze Kravitza. Muzyk ściął dredy, zaczął eksperymentować z obróbką cyfrową i wdał się w romans ze srebrnym ekranem.
Na płycie znalazło się wiele osobistych utworów. Piosenka "Thinking Of You" jest dedykowana zmarłej trzy lata wcześniej matce, a "Little Girls Eyes" to prezent dla dziewięcioletniej córki Zoe. Na "5" był też jeden z największych hitów Kravitza, piosenka "Fly Away", która przyniosła mu pierwszą statuetkę Grammy. Tym samym rozpoczynając jego czteroletnią dominację w kategorii "najlepszy wokalista rockowy". Nikt nigdy wcześniej, ani później nie został nią wyróżniony cztery razy pod rząd. Oprócz "Fly Away" (1999 rok) Grammy przyniosły mu utwory "American Woman" (2000 rok), "Again" (2001 rok) oraz "Dig In" (2002 rok).
"American Woman" to w oryginale piosenka zespołu The Guess Who. Kravitz skomponował ją na potrzeby soundtracku do filmu "Austin Powers: Szpieg, który nie umiera nigdy". Artysta przekazał kompozycje na składankę "Between the Covers", z której dochód został przeznaczony na walkę z AIDS. To nie jedyne działanie na rzecz popularyzacji wiedzy o tej chorobie. Kravitz brał udział w aukcjach Red Hot Organiazation oraz kampaniach społecznych. Wspierał projekt UNICEF na rzecz ogólnoświatowego dostępu wody pitnej dla dzieci.
W czasie, gdy na sklepowe półki trafiły albumy "5" i wydana w 2000 roku składanka "Greatest Hits" Lenny postanowił iść w ślady matki i rozpoczął swoją przygodę z kinem. Zaczął od dubbingowania. Swojego głosu użyczył m.in. w filmie "Pełzaki: Gdzie jest bobas?". W kolejnych produkcjach grał już samego siebie. Epizody z Kravitzem można znaleźć w filmach: "Zoolander", "Being Mick" i "Motyl i skafander". Gdy oswoił się z planem zdjęciowym, zaczął przyjmować również bardziej wymagające role. Wśród tych najważniejszych znajdują się m.in. pielęgniarz John w "Hej, Skarbie", postać Jamesa Hollowaya w "Kamerdynerze" oraz Cinna w "Igrzyskach Śmierci" oraz "Igrzyskach Śmierci: W pierścieniu Ognia".
Oprócz aktywności na scenie i przed kamerą muzyk zaczął odkrywać w sobie kolejne talenty. W 2003 roku założył firmę "Kravitz Design" zajmującą się projektowaniem wnętrz i reklamą. Jedna z jego najsłynniejszych prac jest penthouse w Nowym Jorku mieszczący się przy Crossy Street nr 30. Artysta całkowicie przebudował liczący ponad 500 metrów apartament wydając na to łącznie ponad milion dolarów. Kiedy mieszkanie mu się znudziło, zaczął je wynajmować m.in. Nicole Kidman i Denzelowi Washingtonowi. Kolejnym przykładem jego umiejętności jest zaprojektowany w 2007 roku wystrój holu ekskluzywnego hotelu The Delano w Miami należącego do słynnej sieci Morgan's Hotel Group.
Muzyk zajmuje się też tworzeniem przedmiotów użytkowych. Razem z Philippem Strackiem, legendą designu, stworzył krzesło "Goes rock!", z którym zadebiutował na Milan Design Week. W swoim pozamuzycznym CV ma też niejedną własną kolekcję ubrań.
5 z 7
Łamacz serc z Hollywood
Już w dzieciństwie miał słabość do płci pięknej. Jeszcze zanim wyprowadził się od rodziców, ukrywał w swoim pokoju młodą prostytutkę, której w ten sposób pomógł wyrwać się z rąk sutenera. Pierwszą żonę Lisę Bonet, aktorkę znaną z programu "The Cosby Show" poznał otwierając koncert grupy New Edition. Krótki romans przypieczętowali ślubem (1987 rok) i dzieckiem - córeczką Zoe. Ponieważ ona była już ulubienicą Ameryki, a on wciąż nikomu nieznanym muzykiem, prasa zaczęła o nim pisać Mr. Lisa Bonet. Po nagraniu debiutu, muzyk nie poradził sobie ze sławą, z którą przyszły niekończące się imprezy i kolejne romanse. Ostatecznie po sześciu latach małżeństwa wzięli rozwód. W tym czasie Kravitz zaczął współpracę z Madonną. Chociaż żadne z nich tego nie potwierdziło, pojawiły się sugestie, że podczas produkcji skandalizującego hitu "Justify My Love", do którego Jean Baptiste-Mondino wyreżyserował kontrowersyjny teledysk odmieniający sex przez wszystkie przypadki (z jego emisji zrezygnowała m.in. stacja MTV) między nimi miało dojść do krótkotrwałego romansu. Podobno przypieczętował on ostateczną decyzję o rozwodzie Lenny'ego i Lisy.
Lista kobiet, z którymi spotykał się Kravitz jest długa - aktorka i piosenkarka Vanessa Paradis, australijska piosenkarka Natalie Imbruglia, młodsza o osiemnaście lat brazylijska modelka Adriana Lima, kolejna modelka Naomi Campbell, piosenkarka Kylie Minogue, projektantka Stella McCartney, aktorka Nicole Kidman oraz modelką "Diora" Devon Aoki. Głośne związki sprawiły, że głosami czytelników magazynu "In Touch Weekly" Kravitz został wybrany "Największym łamaczem serc w Hollywood".
6 z 7
Powrót do korzeni
Niestety wszystkie te aktywności skutecznie odciągnęły Kravitza od muzyki. Mimo wydawania kolejnych płyt "Baptism" (2004 rok), "It Is Time For A Love Revolution" (2008 rok) i "Black and White America" (2011 rok) coraz częściej zarzucano mu przerost formy. Pomysły artysty przestały zaskakiwać, a przez ich nadmiar nudziły, jak to miało miejsce przy okazji trwającej sześćdziesiąt minut płyty "Black and White America".
Na szczęście, w końcu pojawił się album "Strut", którym w warstwie brzmieniowej powraca do pierwszych płyt.
Maciej Kancerek, recenzent portalu CGM.pl napisał: "W nowych piosenkach Lenny'ego słychać znacznie więcej pasji niż na którejkolwiek z płyt wydanych na przestrzeni ostatniej dekady. [...]Kravitz daje tym razem każdemu utworowi 100 procent siebie, a jego osobowość wręcz kipi z każdego zawartego na >>Strut<< dźwięku. Pełno tu tego, za co pokochała go (bądź też znienawidziła) publiczność ? zwierzęcego sex appealu, arogancji i buty - w końcu mamy bowiem do czynienia z typem, który od 25 lat daje do zrozumienia, że jest największym macho".
Wtórował mu Maciej Pietrzak z magazynu "Gitarzysta": "Ten krążek to po prostu 50 minut bardzo przyjemnej muzyki, przy której miło spędza się czas. Słychać, że Lenny zrobił ten album głównie dla siebie, bo z głośników czuć jego radość z powrotu do grania prostego, przebojowego funk-rocka.".
7 z 7
Największe przeboje
Fani Lenny'ego Kravitza, którzy wybiorą się w poniedziałek do Atlas Areny usłyszą największe przeboje artysty. Po prześledzeniu kilku ostatnich setlist towarzyszących koncertom muzyka widać, że Kravitz skupia się głównie na materiale z lat. 90. W Łodzi z ostatniej płyty prawdopodobnie usłyszymy "Dirty White Boots", oparty na surowym, szarpanym rytmie "Strut", "New York City" i taneczny "The Chamber". Oprócz nich "Let Love Rule" z pierwszego wydawnictwa, wspomniane wcześniej piosenki "Always on the Run" i "It Ain't Over 'Til It's Over" oraz przeboje "Are You Gonna Go My Way", "Fly Away", "American Woman" i funkową balladę "I Belong to You". Z piosenek skomponowanych w pierwszej dekadzie drugiego tysiąclecie pojawia się tylko "Dancin' Til Dawn" z płyty "It Is Time For A Love Revolution".
Przed Kravitzem w Atlas Arenie wystąpi Gabriel Garzón-Montano, piosenkarz, kompozytor i multiinstrumentalista grający na skrzypcach, perkusji, fortepianie oraz gitarach elektrycznej i basowej. W Łodzi zagra piosenki ze swojej debiutanckiej epki "Bishouné: Alma del Huila".
Atlas Arena zostanie otwarta o godz. 18. O godz. 19.30 wystąpi Gabriel Garzón-Montano. Gwiazda wieczoru pojawi się na scenie o godz. 20.30. W sprzedaży są jeszcze ostatnie bilety na trybuny. Dostępne są w cenie 229 zł.
Wszystkie komentarze