Z filmami kojarzymy przede wszystkim aktorów. Nic w tym dziwnego - to oni pojawiają się na ekranie, to oni kuszą nas z plakatów, to ich zapraszają do zwierzeń Jimmy Fallon i Kuba Wojewódzki. Nikomu nie trzeba przedstawiać reżyserów - na kolejne filmy Stevena Spielberga, Quentina Tarantino czy Woody'ego Allena czeka cały świat. A co z operatorami? Znacie Vilmosa Zsigmonda, Jeffa Cronenwetha albo Emmanuela Lubezkiego? Nie? A polskich operatorów? A polskich operatorów, którzy studiowali w Łodzi? Oto kilka przykładów.
REKLAMA
youtube.com
1 z 8
Hoyte Van Hoytema
Hoyte Van Hoytema to prawdziwy światowiec. Urodził się w północnej Szwajcarii, z pochodzenia jest Holendrem, a obecnie mieszka w Szwecji. W 1997 roku ukończył wydział operatorski łódzkiej Szkoły Filmowej. Zaczynał od kręcenia dokumentów. W 1994 roku powstał "Azyl Lublin Poland" w reżyserii Kate Forshaw, a rok później "Na ulicy Smutnej w Łodzi" w reżyserii Norweżki Nathilde Overrein Rapp.
Kadr z filmu "Spectre"
Po studiach Van Hoytema wyjechał z Polski. Przez kolejne lata pracował głównie w Skandynawii, ale także w Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W 2008 roku otrzymał Nordic Vision Award za zdjęcia do szwedzkiego horroru "Pozwól mi wejść" w reżyserii Tomasa Alfredsona. Z reżyserem współpracował również na planie "Szpiega" z Garym Oldmanem i Colinem Firthem. Za zdjęcia do tego filmu był nominowany do BAFTY, nagrody im. Carlo Di Palmy dla europejskiego operatora roku i Złotej Żaby na Festiwalu Camerimage.
Holender ma na koncie zdjęcia do filmu "Fighter" z Markiem Wahlbergiem i Christianem Balem oraz futurystycznego melodramatu "Ona" z Joaquinem Phoenixem w roli głównej. Na planie "Spectre" - najnowszej części przygód Jamesa Bonda w reżyserii Sama Mendesa - zastąpił za kamerą Rogera Deakinsa, operatora "Skyfall". Obecnie pracuje nad wojenną superprodukcją "Dunkierka" w reżyserii Christophera Nolana, z którym wcześniej pracował przy "Interstellar".
Kadr z filmu "Interstellar"
Fot. Radosław Jóźwiak / Agencja Wyborcza.pl
2 z 8
Dariusz Wolski
Dariusz Wolski studia na wydziale operatorskim łódzkiej Filmówki rozpoczął w 1976 roku., ale po trzech latach zdecydował się je przerwać i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. - To nie był impuls, tylko wykalkulowana decyzja. Gdybym skończył studia, nigdy nie dostałbym paszportu. A jak się wyjeżdżało przed ostatnim rokiem, oficjalnie na wakacje, problemu nie było - mieli w sobie arogancką pewność, że przecież muszę wrócić i zrobić dyplom. Nie mam go do dziś i jakoś sobie radzę - mówił Wolski w rozmowie z Pawłem T. Felisem w "Wyborczej".
W Nowym Jorku zaczynał od kręcenia dokumentów i filmów niskobudżetowych. Po przeprowadzce do Los Angeles zaczął tworzyć teledyski. Jest autorem zdjęć do wideoklipów największych gwiazd, m.in. Davida Bowie, Eltona Johna, Stinga i Aerosmith. Za teledysk do utworu "Janie's Got a Gun" dostał nominację do MTV Video Music Award.
Johnny Depp w filmie "Piraci z Karaibów. Skrzynia umarlaka"
Wolski pracował przy wielu amerykańskich superprodukcjach. Jest autorem zdjęć do m.in. trzech części sagi "Piratów z Karaibów", "Alicji w krainie czarów" Tima Burtona, czy "Prometeusza" Ridleya Scotta. Z reżyserem współpracował także przy filmie "Marsjanin", za który otrzymał nominacje do Satelity (nagrody Międzynarodowej Akademii Prasowej) i Critics Choice (Nagroda Dziennikarzy Amerykańskich).
Matt Damon w filmie "Marsjanin"
Fot. Rafał Michałowski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 8
Sławomir Idziak
Sławomir Idziak jest autorem zdjęć do ponad 50 filmów fabularnych. Wydział operatorski w Łodzi skończył w 1969 roku. Jako operator współpracował z wieloma polskimi reżyserami, m. in. Krzysztofem Kieślowskim ("Krótki film o zabijaniu", "Trzy kolory. Niebieski") Andrzejem Wajdą ("Dyrygent") i Krzysztofem Zanussim ("Bilans kwartalny", "Imperatyw").
W latach 90. zaczął robić filmy w Stanach Zjednoczonych. Zaczął od "Gattaca - Szok przyszłości" z Ethanem Hawke i Umą Thurman w rolach głównych. W 2002 roku był nominowany do Oscara za zdjęcia do filmu "Helikopter w ogniu" w reżyserii Ridleya Scotta. Jest autorem zdjęć także do takich filmów jak "Król Artur", "Harry Potter i Zakon Feniksa" oraz "1920 Bitwa Warszawska".
Keira Knightley w filmie "Król Artur"
- Różnica między filmowcem, szczególnie operatorem, a innymi artystami jest taka, że od tego, co tworzy, oddziela go góra szmalu. Kiedy widzi, jak wjeżdżają na plan ciężarówki ze sprzętem, z poczucia odpowiedzialności, ale i ze strachu zaczyna kopiować sprawdzone pomysły innych. W Hollywood wychylanie się jest zresztą niemożliwe, wręcz karane, sam parokrotnie byłem na granicy wywalenia z pracy. Mimo to przekonuję młodych ludzi, żeby nie naśladowali - mówił Idziak w rozmowie z Katarzyną Bielas w "Wyborczej".
Daniel Radcliffe w filmie "Harry Potter i Zakon Feniksa"
Fot. Radoslaw Józwiak / Agencja Wyborcza.pl
4 z 8
Andrzej Bartkowiak
Na wydziale operatorskim łódzkiej Filmówki Andrzej Bartkowiak studiował w latach 1970-72. - Ta szkoła to dla młodych filmowców magiczne miejsce. Zmienia dzieci w operatorów, reżyserów, aktorów. Znana jest na całym świecie. W USA nazywa się ją Polską Akademią Filmową. Ja jej nie skończyłem. Wyjechałem za granicę robić film i już nie wróciłem. Gdy potem pojechałem do USA, to od razu zacząłem pracować - mówił Bartkowiak w rozmowie z Anną Gronczewską w "Dzienniku Łódzkim".
W roku 1981 nawiązał współpracę z reżyserem i producentem filmowym Sidneyem Lumetem. Ta znajomość okazała się przepustką do wielkiej kariery w Hollywood. Bartkowiak jest autorem zdjęć do wielu światowych hitów kinowych. W swoim dorobku ma m. in. takie filmy jak: "Czułe słówka" z Shirley MacLaine i Jackiem Nicholsonem, "Bliźniaki" z Arnoldem Schwarzenegerem i Dannym DeVito, "Speed - niebezpieczna prędkość" z Keanu Reeves'em i Sandrą Bullock. Do tego m.in. katastroficzną "Górę Dantego" z Piercem Brosnanem i "Adwokata diabła" z Alem Pacino. W 2000 roku Bartkowiak zadebiutował jako reżyser realizując film "Romeo musi umrzeć" z Jetem Li w roli głównej.
Keanu Reeves i Sandra Bullock w filmie "Speed - niebezpieczna prędkość"
5 z 8
Paweł Edelman
Paweł Edelman urodził się w Łodzi w 1958 roku. Jest absolwentem filmoznawstwa na wydziale kulturoznawstwa Uniwersytetu Łódzkiego. - Po kulturoznawstwie byłem przez jakiś czas teoretykiem kina, aż sobie uświadomiłem, że to jałowe zajęcie. Wolałem robić coś konkretnego, co może zaistnieć materialnie. Uznałem też, że to nie literatura, ale kino jest tym medium, które oddziałuje na nas najsilniej, zmienia nasze poglądy, sposób życia, modę - mówił Edelman Donacie Subbotko w rozmowie w "Wyborczej".
Adrien Brody w filmie "Pianista"
Wydział operatorski łódzkiej Szkoły Filmowej ukończył w 1988 roku. Współpracował m. in. z Andrzejem Wajdą ("Pan Tadeusz", "Zemsta", "Katyń", "Tatarak", "Wałęsa. Człowiek z nadziei", "Powidoki"), Władysławem Pasikowskim ("Kroll") i Jerzym Stuhrem ("Duże zwierzę", "Obywatel"). Jednak największe uznanie w świecie filmowym zyskał dzięki współpracy z Romanem Polańskim. Za zdjęcia do "Pianisty" Edelman otrzymał "Orła" - Polską Nagrodę Filmową oraz trzy znaczące nominacje: do "Oscara", do Nagrody Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów (ASC) i do Nagrody Brytyjskiej Akademii Sztuki Filmowej (BAFTA). Jest autorem zdjęć także do innych filmów Polańskiego, m. in. "Olivera Twista", "Autora widmo" oraz "Rzezi".
Poza pracą przy filmach fabularnych Edelman zajmuje się również realizacją reklam, m. in. dla Allegro, PKO i Ikei.
6 z 8
Adam Holender
Adam Holender to urodzony w 1937 roku w Krakowie operator, który kolegom po fachu przecierał hollywoodzkie szlaki. Kiedy Armia Czerwona wkroczyła do Polski po wybuchu II wojny światowej, trzyletni Adam i jego rodzina trafili do jednego z syberyjskich gułagów. Kiedy wojna się skończyła, Holendrowie wrócili do Polski. Wbrew zaleceniom rodziców Adam zrezygnował ze studiów na Politechnice (miał zostać architektem) i dostał się do szkoły filmowej. Pracował tam m.in. przy etiudach Krzysztofa Zanussiego i Romana Polańskiego, a studia na wydziale operatorskim ukończył w 1964 roku. - Mieliśmy w Polsce świetną szkołę filmową, a operatorzy mogą pokonywać granice łatwiej niż reżyserzy czy aktorzy, bo do zrobienia dobrych zdjęć nie potrzebują biegłej znajomości języka - mówił "Rzeczpospolitej" jako gość festiwalu Camerimage.
Jon Voight i Dustin Hoffman w filmie "Nocny kowboj"
Granice, o których opowiadał na festiwalu, Holender pokonał już dwa lata po zakończeniu szkoły. Najpierw Kanady, potem - Stanów Zjednoczonych. W Polsce po raz ostatni pracował na planie "Czterech pancernych i psa". W USA dostał pracę kierowcy ciężarówki w firmie produkującej reklamy i filmy dokumentalne. Kiedy po solidnej imprezie na plan jednego z filmów nie dotarł jego operator, Holender sprawnie go zastąpił - to otworzyło mu drogę do wielkiej kariery.
Przygodę z Hollywood rozpoczął "z przytupem" - jako operator na planie "Nocnego kowboja" (1969) w reż. Johna Schlesingera. "Midnight Cowboy" z Jonem Voightem (ojciec Angeliny Jolie) w roli głównej, nakręcony na podstawie powieści Jamesa Leo Herlihy'ego, dostał Oscara za najlepszy film, a z Holendrem chcieli pracować kolejni wielcy twórcy. Do pracy przy "Narkomanach" (1971) z Alem Pacino w roli głównej zatrudnił go Jerry Schatzberg. Rok później stanął za kamerą "Bezbronnych nagietków" w reż. Paula Newmana (1972). Później pracował jeszcze m.in. przy "Zabić księdza" (1988) w reż. Agnieszki Holland i "Dymie" (1995) Wayne'a Wanga oraz "Brooklyn Boogie" (1995) w reż. Paula Austera.
7 z 8
Piotr Sobociński
Piotr Sobociński urodził się w Łodzi w 1958 roku. Był synem znanego operatora Witolda Sobocińskiego i mężem aktorki Hanny Mikuć. Studia na Wydziale Operatorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w roku 1982 roku. Dyplom obronił sześć lat później. Jeszcze jako student pracował jako operator w "Był jazz" w reż. Feliksa Falka. Niedługo po zakończeniu nauki pracował przy filmach dokumentalnych, w tym m.in. legendarnym "Szczurołapie" z 1986 roku w reż. Andrzeja Czarneckiego.
Mel Gibson w filmie "Okup"
W 1988 roku Sobocińskiego do współpracy zaprosił Krzysztof Kieślowski. Jako jedyny (założeniem Kieślowskiego było zapraszanie do każdej części innego operatora) otrzymał od niego propozycję nakręcenia dwóch części "Dekalogu" - trzeciej i dziewiątej. Ale produkcją przełomową, otwierającą drogę do międzynarodowej kariery, miały okazać się "Trzy kolory. Czerwony" (1994). Na festiwalu w Cannes film ten był typowany jako faworyt do Złotej Palmy, ale nagrodę otrzymało ostatecznie "Pulp Fiction" (ze zdjęciami Andrzeja Sekuły).
Za namową Kieślowskiego Sobociński rozpoczął pracę w Hollywood. W 1996 roku pracował z Ronem Howardem przy jego filmie "Okup" z Melem Gibsonem w roli głównej. W tym samym roku Jerry Zaks zatrudnił go do pracy przy "Pokoju Marvina". W 1998 roku pracował przy "Półmroku" z Paulem Newmanem i Susan Sarandon, a w 2001 przy "Krainie wiecznego szczęścia" w reż. Scotta Hicksa. U szczytu kariery Sobociński zmarł w Vancouver na zawał serca, pracując przy filmie "24 godziny" z Charlize Theron i Kevinem Baconem. Dwa ostatnie filmy zostały zadedykowane jego pamięci. Schedę po ojcu i dziadku przejęli teraz najmłodsi operatorzy w rodzinie Sobocińskich - Michał oraz Piotr junior (m.in. "Wołyń", "Drogówka").
youtube.com
8 z 8
Andrzej Sekuła
Urodzony w 1954 roku we Wrocławiu Andrzej Sekuła do grona absolwentów łódzkiej Filmówki wprawdzie nie należy, ale kiedyś bardzo chciał w niej studiować, dlatego zdecydowaliśmy się umieścić go w naszym przeglądzie. Do egzaminów na wydział sztuki operatorskiej Sekuła podchodził sześć razy - bezskutecznie. Ostatecznie zamiast w Łodzi pojechał studiować do Londynu, gdzie ukończył wydział operatorski na prestiżowej National Film and Television School. Polskę na stałe opuścił w 1980 roku, by z czasem zostać "nadwornym" operatorem filmów Quentina Tarantino. Panowie nakręcili razem "Cztery pokoje", "Wściekłe psy" (pełnometrażowy debiut) i ich największy wspólny hit, czyli kultowe "Pulp Fiction".
John Travolta i Samuel L. Jackson w "Pulp Fiction"
Porównywalny status osiągnął także film "American Psycho" na podstawie książki Breta Eastona Ellisa, przy którym pracował z reżyserką Mary Harron. Sekuła próbował swoich sił także jako reżyser - m.in. w filmie "Cube 2".
W rozmowie z Krzysztofem Sporem przeprowadzonej dla serwisu "Stopklatka" przyznał, że ze znalezieniem pracy nie ma w Stanach kłopotów. - Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że pracuję bardzo dużo. Amerykański przemysł filmowy ceni autorów zdjęć, ale nie w taki sposób, żeby czuć się na planie wielkim artystą. Oni traktują operatorów jak serwis, oczywiście bardzo dobrze płacą, ale nie ma takiej rzeczy jak prawa autorskie, które mają np. fotografowie. Kręci się zdjęcia, płacą i do widzenia - mówił operator.
Wszystkie komentarze