Menu bufetu (Kopcińskiego 8/12) jest zmienne - każdego dnia mamy do wyboru inne dania. Przeważają dania mięsne - w sobotę, gdy tam jadłam, do wyboru był karczek curry z groszkiem i pieczarkami, kotlet z karkówki po parysku, tortilla z kurczakiem i warzywami, schab pieczony w boczku, tilapia w sosie śmietanowym i zupa serowa. Do tego dwie surówki: z białej kapusty z papryką, kukurydzą i pietruszką albo mix sałat z dowolnym sosem. Z dodatków można wybierać między ryżem, frytkami i pieczonymi ziemniakami. Są także warzywa gotowane na parze i kapusta zasmażana z pomidorami.
Zupa (codziennie inna) kosztuje 3 zł, pozostałe dania są na wagę - 2.99 zł za 100 gramów, a od godz. 16 asortyment tanieje - 1.99 zł za 100 gramów (do wyczerpania zapasów). Jako że jest to bar samoobsługowy, nie czekałam ani chwili, choć w czasie przerwy między zajęciami ustawiła się spora kolejka. Mimo to wszystko szło sprawnie. Po drugiej stronie bufetu pracownicy doradzają i podpytują, na co klienci mają ochotę.
Agata Kupracz
Zupa była smaczna, choć nie miała kremowej konsystencji, której spodziewałam się po zupie serowej. Miała za to koperek i pietruszkę, więc plus za to. Na drugie danie wybrałam kawałek karczku z curry, pieczoną rybę, warzywa gotowane i surówkę z białej kapusty. Karczek był bardzo miękki i soczysty - tak właśnie wyobrażam sobie idealnie przyrządzone mięso. Rybę także mogę polecić. Przyznam się, że gotując używam znikomych ilości soli, dlatego dla mnie wszystko było doprawione idealnie (ale słyszałam opinię, że dania są nijakie). Na szczęście przy barze stoją sosy i oliwy, więc można przyprawiać do woli. Rozczarowani mogą być wegetarianie i weganie - z dań głównych nie znajdą dla siebie za wiele (jeśli zasmażaną kapustę uznamy za danie główne. W innym przypadku - nie znajdą dla siebie nic). Pozostają im frytki/ziemniaki/ryż z surówką.
W bufecie można płacić kartą, co jest dużym udogodnieniem. Za cały obiad zapłaciłam 14,50 zł.
Stołówka jest bardzo podobna do tej na Wydziale Filologicznym (o niej niżej) - myślę, że właściciel jest ten sam. "Loo bufet" jest niewielki, przy tak dużym wydziale wydaje się nawet za mały, ale w ten sposób spełnia założenia stołówki, czyli przy jednym stoliku siadają przypadkowi ludzie. Przez mały metraż jest tam gorąco (za gorąco, powiedziałabym). Pod kątem estetyki daję plus, bo pracownica co chwilę przecierała bufet. Wystrój jest przyjemny, a całe pomieszczenie przeszklone i jasne.
Agata
Wszystkie komentarze