Film Zofii Kowalewskiej, studentki trzeciego roku reżyserii Szkoły Filmowej, znalazł się na liście dziesięciu tytułów kandydujących do Oscara w kategorii krótki film dokumentalny. Autorka sportretowała swoich dziadków w momencie, gdy małżeństwo z 45-letnim stażem, z których 8 lat przeżyło osobno, szykuje się do kolejnej rocznicy ślubu. "Więzi" zostały już nagrodzone Srebrnym Smokiem na 56. Krakowskim Festiwalu Filmowym. O tym, czy film znajdzie się wśród pięciu nominowanych dokumentów i powalczy o Oscara przekonamy się 24 stycznia. Trzymamy kciuki!
Film dyplomowy Klary Kochańskiej, kolejnej podopiecznej łódzkiej Filmówki otrzymał studenckiego Oscara w kategorii najlepsza obcojęzyczna etiuda fabularna. Prestiżowa Student Academy Award jest wręczana od 1972 roku, jej laureatami są między innymi reżyserzy Spike Lee oraz Robert Zemeckis. Studenci łódzkiej Szkoły Filmowej byli już wcześniej nominowani do tej nagrody, jednak to Kochańskiej jako pierwszej udało się znaleźć w gronie zwycięzców. Jej "Lokatorki" nagrodzono brązowym medalem. To zaangażowane kino społeczne, historia kobiety, która kupuje mieszkanie na aukcji komorniczej, po czym odkrywa, że przebywają w nim jeszcze dwie inne lokatorki.
Powyższe wyróżnienia to tylko dowód na to, że zestawienie "The Hollywood Reporter", w którym łódzka Szkoła Filmowa już po raz trzeci pojawia się wśród najlepszych uczelni filmowych na świecie, nie jest na wyrost. Dziennikarze zwrócili uwagę na świetną międzynarodową promocję studenckich etiud z Łodzi. Dwa lata temu Filmówka została sklasyfikowana w rankingu na drugim miejscu, tuż za londyńską National Film and Television School. W tym roku zestawienie nie miało charakteru wartościującego. Na alfabetycznej liście kilkunastu szkół jest między innymi praska FAMU, Centro Sperimentale di Cinematografia w Rzymie oraz Australian Film Television and Radio School.
Szkoła Filmowa przyznała tytuł honoris causa swojemu absolwentowi - Januszowi Gajosowi. Po raz pierwszy łódzka uczelnia uhonorowała w ten sposób aktora. Gajos, zapamiętany przez widzów jako Janek Kos z serialu "Czterej pancerni i pies" (1966-1970), zagrał w kilkudziesięciu polskich filmach. Ostatnio w "Body/Ciało" Małgorzaty Szumowskiej.
Hanna Zdanowska, ogłosiła, że Łódź będzie ubiegać się o tytuł Miasta Filmu w ramach sieci Miast Kreatywnych UNESCO. Przygotowanie wniosku powierzono Narodowemu Centrum Kultury Filmowej, ogłoszono też konsultacje społeczne. Sieć Miast Kreatywnych służy promocji miast w siedmiu różnych dziedzinach. Łódź aplikuje w obszarze filmu, gdyż może pochwalić się zarówno bogatą historią, jak i obecnym stanem kultury filmowej. Nabór wniosków zaplanowano na początek 2017 roku, ale wiadomo już, że o tytuł Miasta Filmu powalczy między innymi Paryż. Zwycięzcę poznamy w październiku.
Po dziesięciu miesiącach zwłoki w październiku w końcu wyłoniono radę programową Narodowego Centrum Kultury Filmowej. Jej skład tworzy dziewięciu przedstawicieli środowiska akademickiego i filmowego, m.in. Mariusz Grzegorzek, rektor łódzkiej Szkoły Filmowej, Magdalena Sroka, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz Jan A.P. Kaczmarek, kompozytor filmowy i dyrektor festiwalu Transatlantyk. Rada ma opiniować projekty instytucji oraz służyć wsparciem merytorycznym.
Organizacja 21. Forum Kina Europejskiego "Orlen Cinergia" długo stała pod znakiem zapytania. Dotychczasową dyrektor artystyczną, Mariolę Wiktor, zastąpiła Anna Serdiukow, a dyrektorem programowym został Krzysztof Spór. W odświeżonej formule festiwal starał się być bardziej widoczny w mieście i dotrzeć do widzów wciąż nieprzekonanych do ambitnego kina europejskiego. Do najciekawszych inicjatyw należały wycieczki zabytkowym tramwajem z filmu "Powidoki" Andrzeja Wajdy, rozmowy o kinie z muzycznymi gwiazdami festiwalu oraz pokaz "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego w Kościele Jezuitów. Dobra robota!
Z drugiej strony można ustawić PGNiG Transatlantyk Festival, który przeniósł się z Poznania do Łodzi stając się największym, a zarazem najdroższym wydarzeniem filmowym w mieście. Ambicją festiwalu było utrzymanie glokalnego wymiaru, tzn. łączącego globalne cele z poszanowaniem lokalnego charakteru miejsca, w którym się odbywa. Nie można odmówić organizatorom aspiracji do rangi międzynarodowej imprezy, czego przejawem było m.in. kino kulinarne (znane z Berlinale) oraz zaproszenie francuskiej gwiazdy Irene Jacob. Gorzej ze sprostaniem oczekiwaniom łodzian. Pomimo darmowych wejściówek, pierwsza edycja imprezy okazała się frekwencyjną klapą.
Rzutem na taśmę do zestawienia dołączyła sieć Cinema City, która tuż przed świętami w Manufakturze otworzyła salę z technologią 4DX. To piąte takie kino w Polsce. Nowy format umożliwia projekcję filmów 3D z wykorzystaniem 24 dodatkowych bodźców. Sala wyposażona jest w ruchome fotele, zsynchronizowane z fabułą filmu. Oprócz tego widzowie mogą spodziewać się powiewów powietrza, imitacji deszczu, ośmiu różnych zapachów, baniek mydlanych, czy efektów świetlnych. Filmy w systemie 4DX zapewniają większą interakcję widzów z akcją na ekranie. Każdy z nich posiada specjalnie dopasowane efekty, zatwierdzone przez reżysera filmu.
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze