Bohaterem filmu jest 14-letni Asłan, chłopiec samotny, zamknięty w sobie i introwertyczny, mieszkający z babcią na otoczonej stepami kazachskiej wsi i chodzący do ostatniej klasy miejscowej szkoły podstawowej. Wskutek nieco dziwacznego incydentu podczas badań lekarskich (pominę jego nieapetyczne szczegóły) Asłan zostaje skazany na szkolną infamię: "rządzący" podstawówką Bołat zabrania pozostałym uczniom kontaktowania się z nim, rozmawiania itd. O tym ostracyzmie nic nie wie Mirsajin, nowy, przybyły z miasta uczeń i obaj klasowi outsiderzy zaprzyjaźniają się ze sobą. Szykany Bołata i jego "ludzi" jednak nie ustają...
To nie jest krwawy thriller, ale kino artystyczne (docenione zresztą na zeszłorocznym festiwalu w Berlinie): nieśpieszne, skupione, dbające o szczegół obrazu, poetyzujące, niekiedy oniryczne. Trochę jest to wszystko za długie ("Lekcje..." się bardzo powoli rozkręcają, a pod koniec popadają z kolei w samo-powtórzenia), dyskusyjne wydaje mi się rozwiązanie, tym niemniej film jest interesujący i świadczący o dużym talencie niespełna 30-letniego reżysera.
Jego tytuł nie kłamie: rzecz jest o przywracaniu równowagi, jeśli nie kompulsywnymi rytuałami (jak obsesyjna higieniczność "zbrukanego" Asłana), to aktem zemsty. Tylko, że zemsta - co film też wyraźnie unaocznia - na jednym poziomie równowagę przywraca, a na następnym zakłóca. Dla nie-mainstreamowych i cierpliwych widzów.
Charlie
2 z 3
Jan Paweł II - Santo Subito. Świadectwa świętości *
Jeśli dokument ten ma w ogóle jakichś bohaterów, to są nimi - mam wrażenie - uporczywie pojawiające się w przebitkach (które stanowią co najmniej połowę filmu!!!) piękne widoczki, obrazki wodospadów, dalekich, zaśnieżonych krain, zachwycających oko, afrykańskich pól. Nie ma w tym nic z dokumentu: to jedynie rejestrowane bez ładu i składu obrazki typowe dla turysty, który "strzela" w dalekich krajach fotki.
O swoim życiu, o wpływie, jaki miał na nich papież, mówią też ludzie. Tyle że narracyjny bałagan doprowadzony jest do absurdu: skaczemy z miejsca na miejsce, ktoś coś zaczyna, ale nie kończy (o objawieniu Matki Boskiej wiemy właściwie tyle, że miało miejsce i że przekazem była zapowiedź "kryzysu w kościele"), świadectwo cudownego uzdrowienia miesza się z banalnymi wypowiedziami o niczym.
Półtoragodzinna projekcja dłuży się w nieskończoność, bo niczego w gruncie rzeczy dowiedzieć się z filmu nie sposób: wszystko naskórkowe, zrealizowane w najgorszym guście, za to w świetnym - kanonizacja papieża - momencie. I tylko wyobrazić sobie można, jak wiele z tego samego tematu mógłby wycisnąć dokumentalista z krwi i kości.
Bałtyk, Cinema City, Silver Screen, Tomi
3 z 3
Diabelskie nasienie
USA 2014 (Devil's Due). Reż. Tyler Gillett, Matt Bettinelli-Olpin. Aktorzy: Alison Miller, Zach Gilford, Sam Anderson, Vanessa Ray
Impreza udaje się świetnie, ale kończy zagadkowo: młoda żona traci przytomność, a potem odkrywa, że jest w ciąży. Nie jest to jednak ciąża zwyczajna, Samantha zachowuje się coraz dziwniej, co uwiecznia filmujący wszystko młody mąż. I niezwyczajne okaże się dziecko: zgodnie z klipem, który promował film Bettinelliego-Olpina i Gilletta (ale też zgodnie z tytułem) efektem miodowego miesiąca okaże się iście diabelska istota. Zrealizowane wyjątkowo tanio - jak na Stany - "Diabelskie nasienie" w samej Ameryce zdążyło nieco zarobić (budżet 7 milionów, zyski - dwukrotnie większe), choć w tamtejszych kinach pojawiło się na krótko i potraktowane zostało przez krytyków bezlitośnie.
Wszystkie komentarze