W czwartek na Impact Festivalu w łódzkiej Atlas Arenie zagra Aerosmith. To zespół, którego muzyka jest kwintesencją amerykańskiego rocka. Sprzedali ponad 150 milionów płyt. W czym Stevenowi Tylerowi pomogło przezwisko "murzyńskie wary", której piosenki nie lubi grać Joe Perry i jak po 20 latach nieobecności w Polsce chcą zespół przywitać fani?
REKLAMA
1 z 8
Wary murzyna
Zanim Steven Tyler został wokalistą, grał na perkusji. Przygodę z nią rozpoczął w wieku 15 lat. Uczył się z nagrań instruktażowych Sandy'ego Nelsona oraz wziął udział w warsztatach perkusyjnych Westchester Workshop Drums Unlimited. Swój debiut sceniczny miał w 1963 roku.
-Zagrałem klasyczną solówkę perkusyjną w "Wipeout". Była to po prostu przyśpieszona wersja riffu z rytmu szkolnej orkiestry, ale brzmiało to nieziemsko - czysty dreszcz seksu, narkotyków i rock'n'rolla - mówił podekscytowany.
Do mikrofonu po raz pierwszy poderwał się za sprawą piosenki "In My Room" grupy The Beach Boys. Podczas jednego z koncertów ze swoim pierwszym zespołem The Strangers. Tyler wstał zza perkusji, zabrał mikrofon wokaliście i zaczął śpiewać. Okazało się, że ma nie tylko głos, ale i zadatki na świetnego frontmana. W budowaniu własnej muzycznej legendy, pomogło mu szkolne przezwisko "wary murzyna".
- Z początku było mi przykro, ale jak tylko nauczyłem się śpiewać, byłem szczególnie dumny z tego przezwiska, bo wtedy zdawałem sobie sprawę, że moje korzenie, moje czarne korzenie były w czarnej muzyce, i że nie miałem się czego wstydzić.
Prawda jest jednak inna. Steven pochodzi z rodziny Tallarico, która do Ameryki przywędrowała nie z Afryki, a z włoskiej Kalabrii.
2 z 8
Śnij dalej...
W 1973 roku Aerosmith wydało debiutancki album "Aerosmith". Znalazła się na nim piosenka "Dream On" - jedna z najładniejszych ballad w historii muzyki rockowej. Nie wszyscy muzycy byli jednak do niej nastawieni tak samo. Zachwytu Stevena Tylera, nie podzielał Joe Perry.
Ponieważ na początku kariery, grupa występowała głównie jako rozgrzewka przed większymi gwiazdami, żeby wyrobić reputację dobrego zespołu koncertowego musiała grać ciężkie, ostre kawałki do zabawy. Granie ballady byłoby niewłaściwe, w przypadku gdy można zaprezentować zaledwie trzy-cztery piosenki. Gitarzysta postrzegając Aerosmith za zespół hardrockowy, irytował się, że grając wolną balladę, stawiają wszystko na jedną kartę.
Jak się okazało również osoby przychodzące na koncerty podzielały jego zdanie. W 1973 roku singiel "Dream On" dotarł do zaledwie 59. miejsca na liście przebojów. Naciski Tylera, by nie przestawać go grać, nie poszły jednak na marne i w 1975 roku, gdy ten został ponownie wydany, dotarł do szóstej pozycji.
- Dostałem Grammy, ale oddałbym każdą złotą płytę, żeby mój "brat" [w domyślę Joe Perry - przyp. red.] pokochał ten utwór - czytamy w "Wkurza was hałas w mojej głowie? Rockowe wspomnienia Stevena Tylera.
3 z 8
To my...
Członkowie Aerosmith nigdy nie stronili od narkotyków. Jak twierdzi Tyler, w pewnym momencie mieli nawet zagwarantowany w kontrakcie specjalny pokój tuż za kurtyną, żeby w trakcie koncertu w każdej chwili móc zejść ze sceny i posilić się odrobiną kokainy, lub heroiny.
Lata nadużywania narkotyków w przypadku Stevena Tylera odbiły się m.in. na jego pamięci. W 1984 roku gdy zespół przygotowywał się do trasy koncertowej "Back In The Saddle" i nagrania płyty "Done With Mirrors", Steven usłyszał w radiu piosenkę "You See Me Crying". Ta wywarła na nim tak wielkie wrażenie, że zaproponował pozostałym muzykom nagranie jej coveru. Sytuacja ta mocno rozdrażniła Perry'ego, który niecenzurowanymi słowami miał uświadomić wokalistę, że podobająca mu się piosenka, została przez nich nagrana prawie dziesięć lat wcześniej i znajduje się na ich albumie "Toys In The Attic" (1975 rok).
4 z 8
Na szklanym ekranie
Lata 80. to czas, w którym królowało MTV. Z masowego środku przekazu nie bało się skorzystać Aerosmith. Ich teledyski zostały nagrodzone w 1988 roku przez samą stację, która przyznała im nagrody w kategorii "Best Group Video" i "Best Stage Performance in a Video" za piosenkę "Dude Looks Like a Lady".
Od teledysków Aerosmith swoją karierę aktorską rozpoczęła Liv, córka Tylera. (grała m.in. w "Incredible Hulk" w reż. Louisa Leterriera, trylogii "Władcy Pierścienia" w reż. Petera Jacksona, czy "O czym marzą faceci" w reż. Haralda Zwarta). Córka lidera zadebiutowała wraz z Alicią Silverstone w teledysku do piosenki "Crazy" (ponad 50 milionów wyświetleń w serwisie youtube) oraz "I Don't Wanna Miss a Thing" (ponad 114 milionów wyświetleń w serwisie youtube) piosence z filmu "Armadeggon" w reżyserii Michaela Bay.
5 z 8
Wymiatają w wirtualu
W 2008 roku Steven Tyler, Joe Perry i reszta zespołu pojechała do studia Motion Capture Neversoft, żeby dać się tam zmienić w bohaterów gry Guitar Hero. Rockmani z Aerosmith byli pierwszym zespołem, któremu w całości ją poświęcono.
Muzycy przez cztery tygodnie przenosili charakterystyczne dla siebie ruchy na ekran komputerów. Digitalizacji miały pomóc specjalne markery. Żeby odwzorować każdy szczegół przyczepiono je nawet do ust Tylera.
Jak zauważa wokalista - to prawie animowana biografia zespołu. Można w niej zobaczyć Aerosmith w Nipmuc High School w Massachusetts, gdzie grali pierwszy koncert, w Max's Kansas City w Nowym Jorku, gdzie podpisali kontrakt płytowy, czy w Orpheum Theater w Bostonie.
Jego zachwytom wtórował również Joe Perry. Gitarzysta Aerosmith miał stwierdził, że dzieło programistów jest "genialne". Co jednak myślał naprawdę trudno powiedzieć. W swojej autobiografii Steve Tyler wspominał: - Wiem, że Joe próbował grać i nie mógł przejść pierwszego poziomu!
Większość dostępnych w grze piosenek to zremasterowane utwory Aerosmith, chociaż pojawiają się też kawałki innych wykonawców, w tym Darryla McDanielsa, znanego jako DMC.
6 z 8
Najbiedniejszy prezydent świata
W ubiegłym roku podczas wizyty w Montevideo, stolicy Urugwaju muzycy Aerosmith poprosili o spotkanie z José Mujica, prezydentem kraju. Głowa państwa swój urząd sprawuje w specyficzny sposób, który sprawia, że wielu nazywa go ?najbiedniejszym prezydentem świata?. Mujica jest bowiem znany z tego, że większość (ponad 90%) swoich zarobków przeznacza na cele charytatywne. Obejmując urząd zdecydował się m.in. zamienić prezydencką rezydencje na skromny dom na przedmieściach stolicy.
Podczas spotkania muzycy wręczyli 78-letniemu przywódcy gitarę z swoimi podpisami, a Steve Tyler, przyznał, że jest on ?jednym z najlepszych prezydentów w Ameryce?.
7 z 8
Zapamiętają polskich fanów
Aerosmith wystąpiło w Polsce tylko raz, dokładnie 20 lat temu. Od tego czasu na hitach takich jak "Cryin'", "Crazy", "Dude (Looks Like A Lady)" czy "I Don't Wanna Miss a Thing" wychowało się nowe pokolenie fanów.
- Zachęcamy uczestników festiwalu do przyniesienia na koncert Aerosmith flag Polski, na których znajdzie się jakiś osobisty komunikat skierowany do zespołu - mówi Michał Kaluga, administrator strony Polish Fans of Aerosmith. - Wierzymy, że giganci rocka zasługują na specjalne przyjęcie, a może uda się nam, w ten sposób przekonać ich, żeby jeszcze do nas wrócili.
Ważne, żeby flagi podnieść podczas drugiej piosenki. - Na jednym z ostatnich koncertów - w Danii 6 czerwca - w tym momencie Aerosmith zagrali utwór "Love In An Elevator" - opowiada Kaluga.
Organizator prosi również, żeby wszystkie flagi były pozbawione dodatkowych elementów konstrukcyjnych np. drzewca.
O całym projekcie można poczytać na oficjalnym facebookowym profilu Polish Fans of Aerosmith.
8 z 8
Impact Festival
W tym roku festiwal Impact przeniósł się z warszawskiego lotniska Bemowo do łódzkiej Atlas Areny. Jeśli wierzyć zapowiedziom organizatorów, impreza będzie gościć w Łodzi przez co najmniej trzy lata. Oprócz Aerosmith jako gwiazda pierwszego dnia (środa, 11 czerwca, godz. 21.05) wystąpi Black Sabbath. O legendzie heavy metalu, która w ubiegłym roku wydała pierwszy od 35 lat album, w którym za mikrofonem stanął Ozzy Osbourne, pisaliśmy tutaj.
W Atlas Arenie zaprezentuje się jeszcze amerykańska grupa Alter Bridge (czwartek, godz. 19.45). W ubiegłym roku wydali czwarty w dorobku album "Fortress". W ich twórczości można doszukiwać się zarówno inspiracji muzyką lat 70. jak i post grunge'owych korzeni.
Duff McKagan z legendarnej grupy Guns N' Roses przedstawi swój nowy projekt Walking Papers (czwartek, godz. 18.30).
W Łodzi zagrają także Jordan Cook, występujący jako Reignwolf (środa, godz. 19.45), Skillet (środa, godz. 15.50) i The Treatment (czwartek, godz. 15.50). Oraz Polska reprezentacja Cochise (środa, godz. 14.50) , Alegorya (czwartek, godz. 14.50) i zespoły wybrane w plebiscycie Antyfest - Killing Silence i Hajva (odpowiednio środa i czwartek o godz. 14).
Przez dwa dni teren wokół Atlas Areny zmieni się w ogromne miasteczko festiwalowe (Jego bramy będą otwierane o godz. 13). Będzie w nim można zobaczyć prace Briana Griffina, autora okładek albumów m.in. Depeche Mode i The Clash, spotkać się z najlepszymi łódzkimi tatuatorami, pograć na gitarach, zobaczyć mural tworzony na żywo, czy wziąć udział w zlocie Harleyowców.
Nie ma już biletów na koncert Black Sabbath. Za te na drugi dzień zapłacimy od 298 do 440 zł. Każdego dnia, dla osób bez biletów na koncerty gwiazd, będą sprzedawane specjalne umożliwiające wejście na teren festiwalu za 10 zł. W ich cenie usłyszymy koncerty m.in. Skillet i The Treatment.
Prace Briana Griffina można oglądać tylko w Monopolis! To jakiś błąd redaktora. Impact Festival zaprasza na tę wystawę, więc zdjęcia Griffina będziecie mogli zobaczyć podczas Impactu jedynie na plakatach i pocztówkach Będzie szansa zrobienia sobie zdjęcia z Iggy Popem na fotościance :) / organizator Fotofestiwalu - Katarzyna Dobrzańska
Wszystkie komentarze