Na ekranach kin m.in. ekstrawagancka tragikomedia "Frank" i komedia Dany'ego Boona "Przychodzi facet do lekarza".
REKLAMA
1 z 4
Frank ****
Wielka Brytania, Irlandia 2014 Reż. Lenny Abrahamson. Aktorzy: Domhnall Gleeson, Michael Fassbender, Maggie Gyllenhaal
Ekstrawagancka tragikomedia. Ambitny, acz nieutalentowany muzyk-amator dołącza do zespołu, którego lider ukrywa swoją twarz pod wielką głową z papier-mache.
Jon (Gleeson) ma nudną biurową pracę i marzy o tym, aby zostać gwiazdą pop - niestety jego piosenki są raczej straszne. Pewnego dnia koncertująca w jego mieście grupa "Soronprfbs" traci klawiszowca (próba samobójstwa przez utopienie) i Jonowi proponuje się zastępstwo. Wkrótce dołącza na stałe do zespołu, który zaszywa się w irlandzkiej głuszy, by nagrać swój debiutancki album... Jon, rudzielec sympatyczny, choć o ambicjach nieprzystających do zdolności, jest narratorem tej zwariowanej historii, ale jej głównym bohaterem staje się szybko Frank (Fassbender). To lider zespołu, który charakteryzuje się tym, że cały czas (nawet pod prysznicem i w łóżku) nosi głowę z papier mache o rozmiarach piłki plażowej, która upodabnia go do wielkiej pacynki. Fakt, że gra go - będąc zdany wyłącznie na głos i tzw. mowę ciała - bardzo wzięty aktor, może wydawać się ekstrawagancją, zgodną zresztą z duchem filmu, ale ma też głębsze znaczenie.
Film opowiada o konflikcie między bezinteresownym stosunkiem do sztuki, a traktowaniem jej jako trampoliny do popularności i sławy; dla wiarygodności swojego przesłania główną - choć "anonimową" - rolę powinien grać właśnie gwiazdor. Czymże innym w końcu jest sława jak nie powszechną rozpoznawalnością twarzy?
Bardzo dziwny to film. Nazywany jest "czarną komedią" i przez pierwszą godzinę niewątpliwie nią jest - z oryginalnym pomysłem, zabawnymi scenami, nagłymi zwrotami akcji, absurdalnym poczuciem humoru. W ostatniej jednak części poważnieje, zamienia się właściwie w tragedię, robi się przejmująco smutny, i ten raptowny przeskok tonacji (od początkowej wesołkowatości) może wprawiać w dyskomfort.
Charlie, Cinema City
2 z 4
Kertu - miłość jest ślepa ****
Estonia 2013 (Kertu) Reż. Ilmar Raag. Aktorzy: Ursula Ratasepp, Mait Malmsten, Peter Tammearu
Estońska opowieść o domowym, miękkim terrorze, miłości i prawie do decydowania o własnym losie. Kertu jest samotną, trzydziestoletnią kobietą, pracującą jako listonoszka na estońskiej wsi, mieszkającą z rodzicami, którzy traktują ją tak, jakby była dużym dzieckiem. Gdy spędza noc z Villu, miejscowym Casanową, pijakiem i obibokiem, oboje są bardzo niezadowoleni - ojciec niemal wpada w szał. A wspólna noc z Villu ma swoje dalsze konsekwencje...
Przez pewien czas wydawało mi się, że cała sprawa jest cokolwiek wydumana, a konflikt naciągany. O co chodzi? Przecież to normalna, dorosła kobieta, ma prawo iść do łóżka, z kim chce. I czemu postrzegana jest jako osoba upośledzona czy niedorozwinięta umysłowo? Jest wprawdzie nieśmiała, wrażliwa, zamknięta w sobie, robi wrażenie jakby zastraszonej i zahukanej, ale bynajmniej specjalnej troski nie wymaga. To, że rodzice nie są szczęśliwi z jej przygody z Villu, mogę zrozumieć: to znany nicpoń, sypia z wszystkimi kobietami w okolicy, jest alkoholikiem itd. (ma też, o czym jeszcze nie wiedzą, raka gardła i raczej marne rokowania). Ale skąd ich wszechwładza nad córką, skąd to siłowe jej udziecinnianie, wmawianie nieistniejących przypadłości, ubezwłasnowolnianie?
Kwestia ta się jednak wkrótce wyjaśnia (w zaskakującej, choć cokolwiek sztucznej scenie) i odtąd historia nabiera wiarygodności.
Charlie
3 z 4
Przychodzi facet do lekarza ***
Francja, Belgia 2014 (Supercondriaque). Reż. Dany Boon. Aktorzy: Dany Boon, Kad Merad, Alice Pol
Od czasu "Jeszcze dalej niż Północ" jestem wielkim miłośnikiem talentu komediowego Dany'ego Boona. "Przychodzi facet..." jest filmem znacznie słabszym, ale wciąż jest śmiesznie.
Ten arcypopularny obecnie aktor gra tu Romaina, zbliżającego się do 40-tki starego kawalera i potwornego hipochondryka, panicznie bojącego się chorób, zarazków itp. Zaprzyjaźniony z nim lekarz, dr. Dimitri (Merad, który występował już z Boonem w "Jeszcze dalej niż Północ") jest już bardzo zmęczony atakującym go bez przerwy pacjentem. Aby się go pozbyć, postanawia poznać go z kobietą ("miłość najlepszym lekarstwem"), ale nie jest to proste zadanie... Taki jest właściwie początek filmu, który składa się z kilku osobnych komedii, mających odmienny temat i mechanizm dowcipu - łącznikiem jest wciąż nie ustępująca hipochondria głównego bohatera.
Najpierw więc śmiejemy się z neurastenika, który np. rozwala sylwestrową zabawę, gdyż boi się, że podczas składania noworocznych życzeń (któremu towarzyszą obowiązkowe pocałunki) do jego organizmu przenikną mordercze mikroby. Na tym pomyśle jednak daleko ujechać się nie da nie popadając w samo-powtórzenia, "Facet..." zmienia się więc w coś rodzaju "komedii randkowej", w której Romain umawia się - z reguły z katastrofalnym skutkiem - z kolejnymi kandydatkami do zawarcia związku. Potem otrzymujemy klasyczną "komedię omyłek": Romain zostaje pomyłkowo wzięty za legendarnego przywódcę rebelii w fikcyjnym państewku Czerkistan (wyglądającym na byłą republikę w ZSRR) i ukrywa w mieszkaniu opiekującym się uchodźcami Anny (Pol) - prywatnie siostry Dimitriego. Ta główna - i najbardziej śmiechorodna - część filmu kończy się efektowną sekwencją pościgu i strzelaniny przypominającą parodię filmów Jamesa Bonda.
Charlie, Cinema City, Silver Screen
4 z 4
Ewolucja planety małp
USA 2014 (Dawn of the Planet of the Apes). Reż. Matt Reeves. Aktorzy: Andy Serkis, Gary Oldman, Keri Russell, Jason Clarke
Kontynuacja "Genezy planety małp". Z jednej strony pełni uprzedzeń ludzie, którzy przetrwali walkę ze śmiertelnym wirusem, a z drugiej małpy tworzące pod wodzą Cezara imponująco zorganizowaną społeczność. Wojna nie jest koniecznością, o ile ludzie i małpy będą potrafiły traktować się z szacunkiem. Ale człowiek nie zamierza swoją władzą nad światem z nikim się dzielić - tym razem jednak może ją stracić na zawsze. Film wyreżyserował Matt Reeves, ten sam, który na amerykański rynek przeniósł (ze średnim skutkiem) skandynawski horror "Pozwól mi wejść". W Polsce "Ewolucja planety małp" wchodzi do kin bez pokazu prasowego.
Wszystkie komentarze