Na ekranach m.in. "Pan Turner", "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu" i "Czego dusza zapragnie". Sprawdź, w których łódzkich kinach będą wyświetlane nadchodzące premiery filmowe.
REKLAMA
1 z 7
Pan Turner *****
Wielka Brytania, Francja (Mr Turner). Reż. Mike Leigh. Aktorzy: Timothy Spall, Dorothy Atkinson, Marion Bailey, Paul Jesson
Znakomity portret wybitnego malarza. Nie tylko dla fanów sztuki, bo przesiąknięty intymnym pytaniem: co po nas zostaje?
W filmie o słynnym malarzu Williamie Turnerze pojawia się dużo znanych anegdot z jego życia oraz obrosłych legendą cytatów. Za kamerą stanął jednak Mike Leigh, więc o klasycznej biografii nie ma mowy. Fakturę tego filmu budują więc rozświetlone słońcem krajobrazy i złowrogo dyszące lokomotywy parowe. Zagracone pracownie, sklepy z farbami, gdzie kupić można żółć chromową albo worek ultramaryny i miejscowy targ ze stoiskiem pełnym świńskich głów, z których jedna za chwilę podana zostanie u Turnerów na obiad. Leigh robi bowiem to, co zawsze było jego znakiem rozpoznawczym: próbuje złapać swojego bohatera w ruchu, zanurza go w niewypolerowanej codzienności. Eksponuje zewnętrzne detale, drobne gesty, skrawki życia.
Sam Turner w wybitnej kreacji Timothy'ego Spalla nie ma nic z pięknoducha. Jest brzydki, gruby, zawsze zgarbiony. Mówi niewyraźnie, jakby od niechcenia, głównie mruczy albo chrząka. Pluje na płótno, zamaszystym gestem rozciera farby, a w pracowni rytualnym gestem dotyka biustu i krocza wpatrzonej w niego pokojówki. Nie przyznaje się do dwóch dorosłych córek i dawnej partnerki, do której zwraca się "pani D.", złorzeczy na kobiety, "syfilityczne jędze" i grymaszących kupców jego obrazów. Za gburowatą powłoką kryje się jednak nie podłość i cynizm, ale - jak często u Leigh - emocjonalny defekt, dziwnie zamrożona zdolność empatii. A przecież Turner potrafi być i zabawny, i czuły, i współczujący.
Film zaczyna się w momencie, gdy Turner jest już dobrze znany, wraca z kolejnej podróży po Europie, żyje dostatnio. Jest cenionym mistrzem, ale niedługo staje się dziwakiem. Bo porzuca realizm, rozmazuje krajobrazy, zadziwia malarskimi plamami. Nikt jeszcze nie wie, że za chwilę wybuchnie impresjonizm. Nie wie też tego sam Turner. Ale wie, że tradycyjna technika nie wystarcza. Ludzi, od których oddala się też w prywatnym życiu, niemal już na jego obrazach nie ma.
Leigh nie próbuje na siłę stylizować kadrów na Turnera: wystarcza mu eksponowanie wyzierającego co chwilę słońca i światła, które fascynowały malarza najbardziej. To poszukiwanie światła ma niemal wymiar religijny, malowanie obrazów staje się wewnętrznym przymusem. Jedynym sposobem na dotknięcie tajemnicy i stawianie wstydliwie ważkich pytań.
Turner żyje w wieku XIX, ale jedną nogą jest już we współczesności. Istnieje już kolej i aparat fotograficzny, dzięki któremu powstają dagerotypy. Zmieniają się malarskie konwencje i wykuwa się sztuka, która nie kopiuje rzeczywistości, ale próbuje oddać sam proces patrzenia. Rodzi się świat coraz bardziej zdumiewających kontrastów, które widać też w samej postaci Turnera. Co zostanie, gdy już go nie będzie? Oczywiście obrazy, akwarele, szkice. Ale też zniszczona chorobą i zagubiona w jego pracowni postać pokojówki-kochanki. A także jasna twarz Sophii Booth, która w ostatniej, pięknej scenie myje okna i szuka światła. Bo może o to szukanie właśnie wszystkim nam chodzi?
Paweł T. Felis
2 z 7
O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu ****
USA 2014 (A Girl Walks Home Alone at Night) Reż. Ana Lily Amirpour. Aktorzy: Sheila Vand, Arash Marandi, Dominic Rains
O samotnej wampirzycy, pięknym chłopcu i stylowym samochodzie.
Bardzo ciekawy debiut Iranki wychowanej w Stanach. Nakręcony na czarno-białej taśmie, mieszający elementy obydwu kultur i filmowe konwencje, jest doświadczeniem niecodziennym, choć przeznaczonym raczej dla poszukiwaczy niezwykłych klimatów, niż mainstreamowej widowni. Fabuła jest ledwo naszkicowana i drugorzędna, liczy się nastrój i styl, subtelna gra obrazów i dźwięków, oraz sposób, w jaki montuje się zdjęcia i muzykę. Wszystko rozgrywa się w tzw. Złym Mieście, które mogłoby się nazywać Pustym Miastem, tak bardzo jest wyludnione, co zawsze nadaje filmom oniryczny wygląd.
Jedną z jego nielicznych mieszkanek jest bezimienna Dziewczyna, ubrana w tradycyjny czarny czador wampirzyca, nie tyle dręczona swoją nieśmiertelnością, co bardzo samotna - tak jak może być samotna emigrantka w obcym kraju. I nie tyle "zarażająca" swoim wampiryzmem, co po prostu uśmiercająca mężczyzn, którzy w ten czy inny sposób krzywdzą kobiety. Na jej drodze staje Arash, czarnowłosy James Dean, pracujący jako ogrodnik i mieszkający z ojcem, beznadziejnym heroinistą. Z powodu jego długów stracił właśnie swój ukochany samochód, Ford Thunderbird, na rzecz bezwzględnego dilera, a przy okazji brutalnego alfonsa.
Z jego spotkania z Dziewczyną ? bardziej humorystycznego niż romantycznego - rodzi się historia miłosna stanowiąca emocjonalny kościec filmu. Filmu pełnego pop-kulturowych odniesień, zrobionego pod wyraźnym wpływem Lyncha i Jarmuscha, tym niemniej bardzo własnego i oryginalnego. W jego powolny rytm wchodzi się bez problemu - chyba, że jest się bardzo niecierpliwym człowiekiem.
Paweł Mossakowski
Kino Charlie
Kino Bodo
3 z 7
Nieracjonalny mężczyzna ***
USA 2015 (Irrational Man) Reż. Woody Allen. Aktorzy: Joaquin Phoenix, Emma Stone, Parker Posey
Kolejny Allen - mniej komedia, a bardziej filozofujący thriller. Niestety filozofujący mało ciekawie i niespecjalnie zabawnie.
Bohaterem jest Abe, filozof dręczony poczuciem daremności życia, wypalony i zdołowany, który zostaje zatrudniony w niewielkim koledżu. Tacy posępni, nieszczęśliwi mężczyźni (zwłaszcza o urodzie Joaquina Phonixa) zwykle przyciągają uwagę kobiet, Abe szybko więc staje się obiektem adoracji, studentki (Stone), i znudzonej swoim małżeństwem koleżanki z wydziału chemii (Posey). Jego depresyjny nastrój się jednak nie zmienia - aż do momentu przypadkowo podsłuchanej rozmowy w barze, po której postanawia popełnić morderstwo...
W "Nieracjonalnym mężczyźnie" bez trudu znajdziemy tematy, które już wcześniej, bodaj od "Zbrodni i wykroczeń", pojawiały się w filmach Allena. A więc śmierć Boga, po której już wszystko wolno; przypadkowość ludzkiego życia; rozziew między etyką teoretyczną a praktykowaną; jałowość intelektualizmu (w opozycji do realnie zmieniającego rzeczywistość działania); koncepcja "morderstwa doskonałego" - tyle, że tutaj byłoby to morderstwo bezinteresowne, wolne od przyziemnych motywów.
Trudno zarzucać 79-letniemu reżyserowi, że się powtarza, ale nie sposób nie zauważyć, że wcześniej Allen poruszał się po tym obszarze tematycznym znacznie swobodniej i wdzięczniej, nie popadając w mechaniczność i ilustracyjność.
Tu mamy do czynienia ze swoistym ćwiczeniem umysłowym - banalnym, mało oryginalnym, wykonanym pośpiesznie i niestarannie. Wiele rozwiązań jest oczywistych, napięcie jest umiarkowane a próba jego podbicia pod koniec opowieści śmieszna - sugeruje się ewentualność po prostu niemożliwą. Film jest też przegadany, a dialogi - w co trudno uwierzyć pamiętając jakim Allen był kiedyś ich mistrzem - są rozwlekłe, często informacyjne, pozbawione błysku, a za to stawiające kropki nad "i" gigantycznych już rozmiarów. Oczywiście Allen to Allen, więc daje się to oglądać nie bez przyjemności (zwłaszcza aktorów), jest lekkie i bezpretensjonalne, z bardzo dobrym motywem muzycznym. Gdy jednak porówna się "Mężczyznę" już nawet nie do arcydzieł sprzed lat, ale stosunkowo niedawnego "Blue Jasmin" czy "Wszystko gra" różnica jest aż nadto widoczna.
Paweł Mossakowski
Kino Charlie
Cinema City
Silver Screen
4 z 7
Czego dusza zapragnie
Wielka Brytania/USA 2015 (Absolutely Anything) Reż. Terry Jones. Aktorzy: Simon Pegg, Kate Beckinsale, Robin Williams
Komedia science-fiction wyreżyserowana przez jednego z członków Monty Pythona, któremu udało się namówić do współpracy czterech kolegów z tej legendarnej grupy.
"Montypyhonowcy" użyczają swoich głosów dziwnym przybyszom z kosmosu, którzy postanawiają wyposażyć jednego, przypadkowo wybranego mieszkańca Ziemi w niemal boską omnipotencję - by się przekonać czy swoje nieograniczone możliwości wykorzysta on w dobrym czy też złym celu. Naszym reprezentantem zostaje samotny, zgorzkniały nauczyciel (Pegg), który używa nowo nabytych magicznych talentów do zdobycia ukochanej kobiety (Beckinsale) oraz nauczenia swojego psa ludzkiej mowy (głos Robina Williamsa)... Na oko wiele tu atrakcji, ale jak to wszystko wyszło, nie wiadomo: film wchodzi na polskie ekrany bez pokazu prasowego.
Paweł Mossakowski
Cinema City
Silver Screen
5 z 7
Ze mną nie zginiesz ****
Francja 2014 (Loin des hommes). Reż. David Oelhoffen. Aktorzy: Viggo Mortensen, Reda Kateb, Djemel Barek, Vincent Martin
Naprawdę dobre, westernowe kino według Alberta Camusa. Nie tylko dla fanów gatunku.
"Żył jak mnich niemal w swej zapadłej szkole, zadowolony zresztą z surowego życia, jakie wiódł i z tego, co posiadał" - pisze Albert Camus o swoim bohaterze, nauczycielu francuskiego, w opowiadaniu "Gość". Film Davida Oelhoffena to rozwinięcie tego krótkiego tekstu: rzecz dzieje się w Algierii w roku 1954, kiedy w kraju nikt nie może czuć się bezpiecznie - mobilizują się Francuzi, coraz ostrzej dają o sobie znać arabscy buntownicy domagający się niepodległości. Daru, broniący dotąd swej niezależności nauczyciel, dostaje na dodatek bardzo niewygodną misję - do jego domu przyprowadzony zostaje młody, arabski mężczyzna Mohamed (Kateb), który zabił kuzyna za kradzież zboża (będącego wtedy, w czasie suszy, nadzieją na przetrwanie). Daru ma odprowadzić mordercę do Tinguit, gdzie czeka go sąd, czyli pewna śmierć. Ale wcale nie chce. Tyle że uciekać przed sądem nie chce też sam Mohamed.
Polski tytuł filmu "Ze mną nie zginiesz" traktować trzeba ironicznie: Daru niczego nie jest w stanie Mohamedowi zagwarantować. Ruszają jednak razem w podróż, coraz lepiej się poznają. Obaj są wyrzutkami, którzy nigdzie nie pasują. Mohamed nie może wracać do swoich, bo czeka go zemsta bliskich. Daru nie ma nawet żadnych "swoich": jest potomkiem Hiszpanów, całe życie spędził w Algierii, służył wiele lat w wojsku, ale wszyscy uważają go za obcego - dla Arabów jest Francuzem, a dla Francuzów - Arabem.
W czasie ich podróży co chwilę ktoś będzie do nich strzelał, ktoś ich porywał, ktoś wykorzystywał jako wojskowy cel (nawet dawni przyjaciele). Tym bardziej więc obaj zdają sobie sprawę, że mają tylko siebie. I że ta wspólnota jest wyłącznie iluzją na chwilę.
Paweł T. Felis
6 z 7
Fantastyczna czwórka
USA 2015 (The Fantastic Four). Reż. Josh Frank. Aktorzy: Miles Teller, Michael B. Jordan, Kate Mara, Jamie Bell
Czterech młodych ludzi nabiera supermocy, dzięki którym mogą ocalić świat. Czyli nowa ekranizacja słynnego komiksu.
Czwórka młodych bohaterów - na czele z Reedem Richardsem (Teller) - bierze udział w eksperymencie z teleportacją, która Richardsa fascynuje od dawna. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, ranni bohaterowie trafiają do Strefy 57, gdzie pod okiem rządowych agentów mają wrócić do zdrowia. Okazuje się jednak, że dzięki niecodziennej podróży nabywają nadludzkich umiejętności. Muszą jednak nauczyć się je kontrolować, bo to jedyny sposób, żeby ocalić Ziemię - ich dawny przyjaciel właśnie zaczyna realizować swój okrutny plan wobec naszej planety.
Nowa ekranizacja słynnego komiksu wyszła spod ręki Josha Franka, a w głównej roli gwiazda "Whiplash", czyli Miles Teller, któremu partnerują m.in. Jamie Bell i Kate Mara. Film wchodzi do polskich kin bez pokazu prasowego.
Paweł T. Felis
Kino Bałtyk
Cinema City
Silver Screen
7 z 7
Barbie: Rockowa księżniczka
USA 2015 (Barbie in Rock?n Royals). Reż. Karen J. Lloyd. Dubbing: Beata Wyrąbkiewicz, Mateusz Weber, Małgorzata Kozłowska, Agnieszka Kunikowska
Musicalowa historia księżniczki i gwiazdy rocka, które zamieniają się miejscami.
Dziewczyny o kształtach lalek Barbie spędzają czas na dwóch obozach: jeden dla księżniczek, drugi - dla miłośniczek rocka. Courtney i Erika przez pomyłkę zamieniają się jednak miejscami: pierwsza musi śpiewać, czego nigdy nie robiła, a druga trzymać się dobrych manier, w czym nigdy nie była dobra. Gdy jednak szefowie obozów stają do walki, której efektem ma być likwidacja jednej z grup, dziewczyny muszą trzymać się razem. I uratować prawo do bycia sobą.
Film wchodzi do polskich kin bez pokazu prasowego.
Wszystkie komentarze