Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.pl
Pieniądze na adwokatów i kaucje od ultrasów
Jak zeznał Rafał J. grupa chuligańska DHW powstała w 1996 r. Założyli ją bracia Tomasz i Marcin Ł. ps. "Młody i Stary Łabędź", bracia Jarosław i Rafał W., Mariusz O. ps. "Pająk", i osoby z innych miast: "Rysiu", "Syfon", "Cezar" i "Gruby". "Na początku spotykaliśmy się koło stadionu Widzewa lub w barze Piekiełko przy ul. Rokicińskiej. Decyzje o ustawkach z innymi chuliganami podejmowaliśmy wspólnie, a pieniądze na paliwo i zniszczone w bójkach samochody opłacaliśmy ze składek od ultrasów. Zajmowały się tym trzy osoby: Mariusz M., Robert P., a później ja. Mechanizm był prosty: organizowaliśmy wyjazdy na mecze Widzewa do innych miast, bilety dla pseudokibiców sprzedawaliśmy po zawyżonych cenach. Zapisy przyjmował Mariusz M. w sklepie z pamiątkami Widzewa. Później, gdy Piotr O. został prezesem Stowarzyszenia "Fanatycy Widzewa" nadwyżka pieniędzy z wyjazdów kibiców trafiała do kierownictwa DHW. Co z nimi robiliśmy? Na przykład jeśli policja zatrzymała któregoś z członków lub zniszczono mu np. samochód, ze składek zebranych przez grupę płacono za kaucję, opłacano adwokata lub naprawę auta. Część pieniędzy przeznaczaliśmy na szkolenie młodych bojówek Widzewa - Young Hunters. Trenowali sztuki walki.
Wszystkie komentarze