W listopadzie minie 20 lat od pierwszego koncertu Slipknota w klubie Crowbar w Des Moines w stanie Iowa. W tym czasie zespół przebył ogromną drogę, od niszowej garażowej kapeli aż do wypełniającego stadiony giganta. We wtorek zagra na Impact Festivalu
REKLAMA
1 z 7
W masce klauna
Na scenie grają w dziewięciu. Swoje partie mają trzej gitarzyści, tyleż samo perkusistów, wokalista i dwóch didżejów. Mimo kilku roszad filozofia zespołu się nie zmieniła. Wciąż najważniejszą rolę odgrywa wściekłość oraz odrażająca estetyka. Oprócz przyjaźni łączą ich przerażające kostiumy - rodem z horrorów, koncepcyjne podejście do płyt, multimedialne prezentacje i nieokiełznane, performerskie wybryki.
Koszmarne maski pojawiły się w Slipknocie dzięki Shawnowi Crahanowi. To on pierwszy przyszedł na próbę w masce klauna. - Wkurwiał nas, bo nie zdradzał żadnych emocji. Tylko siedział i śmiał się. To było przerażające - opowiadał Paul Gray.
Wkrótce po tym pozostali muzycy również zaczęli ukrywać swoją tożsamość na scenie. Przerażające maski i jednolite uniformy to nic w porównaniu z zachowaniem w trakcie występu. - Biegaliśmy po barach, strącaliśmy przedmioty, robiliśmy iskry, w końcu zakładaliśmy pętle na głowy fanów i ich na nich prowadzaliśmy. Nikt nie chciał takich rzeczy u siebie - wspominał Shawn Crahan. Musieli więc spotykać się w pustostanach przeznaczonych do wyburzenia, aż w końcu Crahan zdecydował się kupić bar.
2 z 7
Wrzeszcząc przez łzy
Pierwszy album - "Mate, Feed, Kill, Repeat" - nagrany jeszcze z poprzednikiem Coreya Taylora, wokalistą Andersem Colsefinim, wydali w 1996 r. Chociaż wciąż grają na koncertach pochodzące z niego utwory, oficjalną dyskografię liczą od kolejnego albumu "Slipknot" z 1999 r. - To najbardziej wygłodniała płyta Slipknota - mówi jej producent Ross Robinson. - Crahan miał już dzieci i ledwo zipał. Pozostali nie mieli pieniędzy. Jeśli ktoś pił albo brał dragi, wywalali go z zespołu - tłumaczy.
O "debiutanckiej" sesji nagraniowej krążą legendy. Ross był despotą. Chcąc wzmóc w muzykach wściekłość, rzucał w nich doniczkami, wytrącał z rąk gitary, a w końcu zmusił Chrisa Fehna do wypicia dziesięciu litrów wody, żeby nagrać głuche odgłosy wydobywające się z jego żołądka. Ręce Joeya Jordisona, perkusisty, były całe w odciskach, a Taylor wspomina, że nigdy w życiu tak nie krzyczał: - Ross dawał mi wycisk każdego dnia, tak że wieczorem byłem załamany. Wrzeszczałem i nie mogłem przestać płakać. W budce wokalnej zdechł szczur, którego nie mogliśmy znaleźć. Jego smród sprawiał, że parłem do przodu.
3 z 7
Niebezpieczne wybryki
Tak stworzony album osiągnął niewyobrażalny dla młodego zespołu sukces. W dwa tygodnie po premierze uzyskał status złotej płyty, a po trzech miesiącach status platynowej. Muzycy trafili na Ozzfest. Ich energia nie malała, a koncertowe wybryki nabierały mocy. Podczas jednego z występów DJ Sid Wilson tak mocno uderzył w jedną z beczek wykorzystywanych w show, że rozciął nią sobie głowę. Mimo że lała się krew, nie przerwał koncertu, a jedynie prowizorycznie zabezpieczył ranę ręcznikiem wciśniętym pod maskę. Po powrocie na scenę dograł swoją partię i w ramach performance'u został pobity przez nieświadomych przyjaciół. Najpierw prosto w ranę oberwał od Crahana, a potem gdy zajął bezpieczne miejsce przy Taylorze, ten chwycił go za głowę i uderzał nią w scenę w rytm muzyki. Po koncercie w szpitalu założono mu szesnaście szwów.
4 z 7
Brutalność w najczystszej postaci
Chwilę przed wydaniem następcy debiutu przeżywali jeden z najmroczniejszych okresów w swojej działalności. Nie radzili sobie ze sławą. Mimo to zebrali się i nagrali kolejny album "Iowa". - Ta płyta to brutalność w swojej najczystszej postaci - opisuje ją Crahan. Jordison twierdzi, że nienawidzili się w czasie jej nagrywania. Wokół byli tylko dilerzy, menedżerowie oraz kobiety chcące ich pieniędzy. Jakby tego było mało, "Iowa" pojawiła się w sprzedaży chwilę przed wydarzeniami 11 września. Blask z pierwszego albumu zniknął. Odsunęły się od nich radio i MTV.
5 z 7
Ciężkie czasy
Po drodze na szczyt nagrali dwie płyty: "Vol. 3: (The Subliminal Verses)" (2004 r.) i "All Hope Is Gone" (2008 r.), przeżyli śmierć przyjaciela - jednego z założycieli Slipknota basisty Paula Greya (artysta zmarł wskutek przypadkowego przedawkowania morfiny i fentanylu 24 maja 2010 r.) oraz rozstali się z jednym ze swoich głównych kompozytorów, perkusistą Joeyem Jordisonem (2013 r.). Choć nikt tego nie potwierdził, spekuluje się, że został wyrzucony ze względu na ignorowanie własnego uzależnienia. Fani zastanawiali się, czy zespół będzie w stanie wrócić na scenę.
6 z 7
Upiorny cyrk
Udało się. Slipknot nagrał "5: The Gray Chapter" - mroczne epitafium, które jest zapisem wszystkiego tego, przez co przeszli po śmierci Graya. Nie ma na płycie smutku, a raczej złość spotęgowana bezradnością wobec straty przyjaciela. Wszystko podane jest w utworach łączących psychodeliczną zawartość debiutu, brutalność "Iowa" oraz mainstreamowe podejście do melodii z "Vol. 3: Subliminal Verses". W ten sposób powstała jedna z najlepszych płyt grupy. Triumfując, udali się w trasę koncertową. Jednym z przystanków będzie łódzki Impact Festival. Koncertom towarzyszy niesamowita produkcja. Scena przypomina upiorny cyrk, są w nią wmontowane podnośniki dla perkusistów oraz efekty pirotechniczne, za które odpowiada firma czuwająca nad występami grupy Rammstein.
***
Przygotowując tekst, korzystałem m.in. z książek: "Głośno jak diabli. Kompletna historia metalu bez cenzury" Jona Wiederhorna i Katherine Turman oraz "Siedem grzechów głównych" Coreya Taylora.
7 z 7
Harmonogram występów
Scena Ticketmaster
godz. 14 - otwarcie bram na teren festiwalu
godz. 14.45 - zwycięzca Antyfestu Antyradia
godz. 15.30 - Lion Shepherd
godz. 16.25 - ONE
godz. 17.25 - Hollywood Undead
godz. 18.30 - DJ Kebs
Scena Główna
godz. 18.30 - otwarcie bram Atlas Areny
godz. 19.45 - Gojira
godz. 21.30 - Slipknot
Scena Ticketmaster
godz. 23.30 - Godsmack
godz. 00.45 - DJ Kebs
W sprzedaży dostępne są ostatnie bilety w cenie: 179-359 zł.
Wszystkie komentarze