Lipiec to już piąty miesiąc, gdy możemy śmiało brać ślub poza Urzędem Stanu Cywilnego. Wcześniej takie uroczystości też się zdarzały, ale przyszła para młoda musiała złożyć wniosek z prośbą o zrobienie wyjątku. Najczęściej zainteresowani tłumaczyli to większą liczbą gości, niż może pomieścić urzędowa sala, lub miłością do lokalnych zabytków. Od marca teoretycznie nie trzeba już szukać żadnych wytłumaczeń, bo zaczęło wówczas obowiązywać nowe rozporządzenie. A zgodnie z nim ślub we wnętrzach innych niż USC przysługuje nam z urzędu. - To tylko teoria, bo i tak trzeba wypełnić wniosek, argumentując - jak powiedziała nam urzędniczka - czymkolwiek - komentuje Agata.
Ślubna nowość okazała się jednak niedźwiedzią przysługą. Wcześniej nowożeńcy musieli liczyć się z wydaniem jedynie 84 zł. Tyle kosztuje sporządzenie aktu zawarcia małżeństwa. I to niezależnie od tego, gdzie ślub był udzielany. Teraz za wyjście z murów urzędu należy się 1 tys. zł, a pieniądze trafiają na konto gminy. To jednak dopiero początek wydatków. Nawet kilka tysięcy trzeba przeznaczyć na wynajem ślubnej sali.
Dla tych, którzy nie chcą płacić więcej niż standardowe 84 zł, wciąż najpopularniejszym miejscem na powiedzenie ''tak'' jest urząd stanu cywilnego. W Łodzi są trzy - na Bałutach, na Widzewie i przy Górniaku. Nie obowiązuje tu rejonizacja - młode pary mogą się pobrać w każdym z nich, niezależnie od miejsca zamieszkania.
USC przy ul. Zgierskiej mieści się tuż obok Dolnego Rynku. W jego wnętrzach powstawał ''Obywatel'' Jerzego Stuhra, kręcono tu sceny z młodości głównego bohatera w czasach PRL.
W jednej z dwóch sal urzędu zmieści się około 50 osób.
To największy, dwukondygnacyjny urząd stanu cywilnego w Łodzi. Mieści się przy ul. Piłsudskiego 100. Pary mogą się tu pobrać w jednej z trzech sal.
Urząd Stanu Cywilnego przy ulicy Pabianickiej 2 to prawdopodobnie najładniejszy urząd w mieście. Budynek mieści się w parku im. Legionów, który jest doskonałym miejscem do sesji zdjęciowej.
W środku znajduje się jedna sala ślubna, w której zmieści się ponad 30 osób.
Choć sporo to kosztuje, łodzianie chcą mówić ''tak'' we wnętrzach pałaców, muzeów i hoteli. Większość z nich to obiekty znajdujące się w obszarze Wielokulturowego krajobrazu przemysłowego Łodzi, który został niedawno uznany za Pomnik Historii. Łodzianie wyraźnie doceniają ten prestiżowy tytuł. I są gotowi zapłacić za świętowanie w jednym w wyróżnionych miejsc.
Zdecydowanie najczęściej wybierają Pałac Poznańskiego, w którym mieści się Muzeum Miasta Łodzi. To jednocześnie jedna z najdroższych ofert dla zakochanych. Całkowity koszt wynajmu i przygotowania sali wynosi 2,5 tys. zł netto. Realnie trzeba więc zapłacić ponad 3 tys. zł. Jeśli główni bohaterowie uroczystości zdecydują się również na wesele, mogą negocjować stawki.
Najczęściej przysięga małżeńska składana jest w sali jadalnej, ale bywa, że ''klienci'' wybierają salę lustrzaną. W sezonie letnim przechodzą na składanie życzeń do pałacowego ogrodu. - Organizujemy takie uroczystości już od 10 lat. Bardzo często są to śluby par mieszanych, z reguły pochodzących z Łodzi Polek, które wychodzą za mąż np. za Szkotów. I to właśnie po ślubach dostajemy najwięcej podziękowań, a wiele par wraca do nas na przyjęcie z okazji chrzcin dziecka - opowiada Maria Barud.
XIX-wieczny Pałac Poznańskich fabrykant kupił w 1877 r. Wówczas była to narożna kamienica o skromnej elewacji i budynek magazynowy. Obecną formę pałac zaczął zyskiwać w wyniku przebudowy w 1898 roku według projektu Juliusza Junga i Dawida Rosenthala. Decyzja o kolejnej modernizacji została podjęta w 1901 roku, już po śmierci Izraela Poznańskiego. Projektował i realizował ją Adolf Zelingson, a nadzór nad nią przyjął Franciszek Chełmiński. Prace ukończono w 1903 roku. Rezydencja uzyskała wtedy kształt architektoniczny podobny do dzisiejszego. Wnętrzom nadano bogaty i pełen przepychu charakter.
Wystrój sal pałacu jest eklektyczny i nawiązuje do stylów drugiej połowy XIX wieku przy jednoczesnym zastosowaniu dekoracji secesyjnej. Korpus główny budynku ma monumentalny neobarokowy charakter z bogatą dekoracją i alegorycznymi rzeźbami gloryfikującymi przemysł i podkreślającymi rolę fabrykanta w przemysłowym mieście. Nad budynkiem dominują kopuły, które kryją reprezentacyjną jadalnię i salę balową.
Od 1975 roku w głównym budynku Pałacu mieści się Muzeum Historii Miasta Łodzi.
Niemal równie chętnie łodzianie biorą ślub w Domu Towarzystwa Kredytowego przy ul. Pomorskiej 21. Przez wiele lat mieścił się tu Instytut Stomatologii ówczesnej Akademii Medycznej. Dziś rewitalizację doceniają przyszli nowożeńcy. Ci, którzy bawią się tu na weselu, ślub mają w pakiecie. Jeśli o weselu nie myślą, za sam ślub zapłacą 2 tys. zł. W cenę wliczone jest korzystanie z wnętrz Domu podczas późniejszej sesji zdjęciowej.
To właśnie tu przysięgę złoży Agata. - I ja, i mój przyszły mąż interesujemy się historią Łodzi. Nie wyobrażamy sobie zabawy w typowej sali weselnej typu Gerbera. A Dom jest przepiękny. Obiecałam sobie kiedyś, że jeśli będzie ślub i wesele, to tylko tu - opowiada łodzianka.
Gmach Domu Towarzystwa Kredytowego przy ulicy Pomorskiej 21 zbudowano w latach 1878-1881 według projektu Hilarego Majewskiego. Front głównego budynku zwieńczony został trójkątnym frontonem wypełnionym reliefem z dewizą ''VIRIBUS UNITIS'' (Wspólnymi siłami) wyrażającą ideę Towarzystwa Kredytowego Miejskiego w Łodzi.
W 1945 roku obiekt przejęły Uniwersytet Łódzki i Akademia Medyczna. Od 2007 r. jego właścicielem jest międzynarodowa firma Fenix Capital S.A., inwestująca w zniszczone lub zaniedbane nieruchomości o znaczeniu historycznym.
W 2008 r. budynek został poddany generalnemu remontowi zewnętrznemu i wewnętrznemu. Odrestaurowano m.in. fasadę z umieszczonymi tam rzeźbami, które odzyskały głowy i twarze. Sama elewacja odzyskała oryginalny piaskowy odcień.
W DTK istnieje możliwość urządzania wesel. Obiekt posiada w podziemiach rozbudowane zaplecze kuchenne.
Trzecie miejsce wśród najchętniej wybieranych przez młode pary zajmuje Muzeum Kinematografii. Organizacja uroczystości w pałacowym wnętrzu należącym niegdyś do rodziny Scheiblerów może kosztować od 100 zł do 1,2 tys. zł. Cena zależy od miejsca, liczby gości i czasu trwania imprezy.
Pałac Karola Scheiblera został zbudowany w 1856 roku według projektu Jana Karola Mertschinga. Mieści się w parku Źródliska, stanowi też część kompleksu fabryczno-pałacowego Księżego Młyn.
Do najciekawszych pomieszczeń w pałacu należy ciąg parterowych pomieszczeń w układzie amfiladowym, m.in.: gabinet, sala lustrzana, neomanierystyczna jadalnia, pokój mauretański, neorokokowa sypialnia. W ich wnętrzach uwagę zwracają boazerie, imitacje kurdybanów, wzorzyste tapety i malowidła, cenne piece oraz kredensy, a w gabinecie byłego właściciela cenna - wówczas bardzo droga - mozaika weneckiego sztukatora Antonio Salviatiego z 1886 roku. To jedyna jego praca w Łodzi.
Scheiblerowie mieszkali w pałacu do 1932 r. Później przejął go Bank Gospodarstwa Krajowego. Przez pewien czas była to też siedziba rektoratu Politechniki Łódzkiej. Od 1986 r. w budynku mieści się Muzeum Kinematografii.
alt="Muzeum Kinematografii">
Na ślub w Muzeum Fabryki zaprosili łódzką ''Wyborczą'' Katarzyna i Marcin. Dziewczyna pracowała tam po studiach jako przewodnik i bardzo miło wspominała pracę. Stąd pomysł na ślub w Manufakturze. Na co dzień w Muzeum można poznać historię zakładów włókienniczych Poznańskiego, zobaczyć, jak pracują zabytkowe krosna i posłuchać historii opowiadanych przez dawnych pracowników.
Wynajęcie górnej sali kosztuje tu 500 zł. - Jeśli para zdecyduje się dodatkowo na sesję zdjęciową, to zapłaci 200 zł więcej. Zdjęcia można zrobić np. przy ekspozycji lub na tarasie widokowym. Można też oczywiście wziąć klasyczny ślub, a do Muzeum Fabryki wybrać się jedynie na samą sesję - opowiada Agnieszka Danowska, rzeczniczka Manufaktury.
Niewiele więcej (600 zł) trzeba zapłacić za wynajem sali kominkowej w należącym do Uniwersytetu Łódzkiego Pałacu Biedermanna przy Franciszkańskiej. W ciągu ostatnich dwóch lat zdecydowały się na to cztery pary. Niedługo będzie ich pięć.
Monumentalny budynek pałacu rodziny Biedermannów wybudowano w latach 1910-1912. Pałac usytuowany jest w parku u zbiegu ulic Franciszkańskiej i Północnej. Jego styl nawiązuje do XVII-wiecznego pałacu francuskiego. Trzykondygnacyjny budynek fasadą zwrócony jest do ulicy Franciszkańskiej, dwa tarasy prowadzą do ogrodu. Teren pałacu jest ogrodzony.
Pałac składa się z dwóch budynków połączonych łącznikiem. Całość nakryta jest mansardowym dachem. Główne wejście osłonięte jest portykiem kolumnowym, prowadzącym do reprezentacyjnych sal. Jednym z najpiękniejszych wnętrz jest półtorakondygnacyjnej wysokości hall-diel (sala kominkowa). Schody o asymetrycznej kompozycji i manierystyczno-barokowej dekoracji balustrad, umieszczony centralnie neorenesansowy kominek, ściany obłożone boazerią, arkady i kolumny stanowią w całości arcydzieło sztuki wnętrzarskiej.
W 1998 roku pałac wraz z ogrodem przejął Uniwersytet Łódzki, który wynajmuje reprezentacyjne sale i powierzchnie użytkowe m.in. na śluby cywilne.
Pojedyncze śluby organizowane były także w hotelach Double Tree by Hilton i andel's.
Zainteresowani ślubem w łódzkim Hiltonie mają do wyboru jedną z 13 sal ze światłem dziennym lub salę balową, w której można szaleć także na weselu. Koszt organizacji uroczystości ślubnej zależy m.in. od terminu i liczby gości. Ceny zaczynają się do 2 tys. zł netto. - Każdą ofertę przygotowujemy indywidualnie zgodnie z życzeniami klientów - zapewnia Aleksandra Grzelak, kierownik działu PR i marketingu Double Tree by Hilton. Jeśli narzeczeni zdecydują się na organizację w tym miejscu zarówno ślubu, jak i wesela, mogą negocjować ceny.
W hotelu andels's młoda para może powiedzieć "tak" m.in. w sali satynowej.
Już wkrótce do ślubnych lokalizacji dołączy Centralne Muzeum Włókiennictwa. Ślub we wnętrzu Białej Fabryki to wydatek równy 1 tys. zł. ''Tak'' może paść na dziedzińcu, w skansenie, w salach lub na placu żeliwnym.
Wyraźnie widać, że łodzianie nie potwierdzają wyników sondażu przeprowadzonego na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wynikało z niego, że co trzeci Polak marzy o ślubie na łonie natury. Realizacji marzeń rozporządzenie jednak nie ułatwiło. Z rozmów wiemy, że urzędnicy nie wyobrażają sobie udzielania ślubu w parkach czy ogrodach. Bo - jak mówią - to miejsca niegodne uroczystości tej rangi. - Czy chciałaby Pani wdepnąć w psią kupę podczas ślubu? - pytał jeden z urzędników.
- Wyszło na to, że musimy płacić 1 tys. zł, a i tak nie można wyjść z zadaszonych i ''godnych'' obiektów - komentuje Agata.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze