Czekając na podmuch zimy
Swoją rolę na rozrywkowej letniej mapie Łodzi miał także Ogród Staszica, dziś nazywany parkiem. Gdy tylko zrobiło się ciepło, w przebudowanej muszli były wystawiane rewie i wodewile. Codziennie na pół godziny przed przedstawieniem wypraszało się spacerowiczów, a personel parkowy ściągał przed muszlę wszystkie ławki. Chociaż grali tutaj zawodowi aktorzy Teatru Miejskiego, często zdarzało się, że nie znali tekstu. Dlatego wielu uważało, że najważniejszą osobą podczas letnich spektakli jest sufler.
Jest jeszcze coś, co pozwala zrozumieć, jak przyjemnie jest teraz w Łodzi, choćby było i 40 stopni. Jeszcze przed wojną kanalizację miał jedynie niewielki odsetek najlepszych mieszkań w Śródmieściu. Pozostali.... No cóż.
''Zabójczy fetor, wiejący z każdego załomu muru, z każdego rynsztoka i kanału, obrzydły kurz i tłusta sadza osiadająca na odzieniu, czepiająca się włosów i wciskająca się do nosa i uszu, do tego stopnia obrzydza człowiekowi życie i czyni go tak nieszczęśliwym, że każdy zaprzysięga sobie, iż natychmiast opuści to złe miasto, i nigdy doń nie powróci... Chyba na jesieni, gdy poczuje się pierwsze podmuchy zimy'' - pisał jeden z dzienników 1924 r.
Wszystkie komentarze
Serio? Nie macie tematów do opisywania?
Smartfonowe dziennikarstwo.