Na policjanta
Skoro metoda ''na wnuczka'' jest wszystkim znana, przestępcy ją zmodyfikowali dodając policjanta.
Pani Maria ma 70 lat. Mieszka sama w centrum Łodzi. Do kobiety dzwoni telefon. To ''wnuczek''. Kobieta rozpoznaje podstęp i się rozłącza. Za chwilę dzwoni jednak kolejny telefon. Pani Maria słyszy głos innego mężczyzny: - Komisarz Jan Kowalski, policja. Przed chwilą dzwonił do pani oszust, który chciał wyłudzić pieniądze. Musi nam pani pomóc w jego ujęciu - mówi głos z słuchawki.
Naciągacz podaje dalsze instrukcje. Starsza pani ma zebrać kwotę podaną przez wnuczka i zostawić w umówionym miejscu. Wtedy policja zatrzyma przestępcę, a pieniądze odda. Staruszka wypłaca z banku wszystkie oszczędności. Zostawia pieniądze w koszu na śmieci i jedzie, by w umówionym miejscu odebrać od funkcjonariusza pokwitowanie przyjęcia pieniędzy w depozyt. ''Kowalskiego'' nie ma, a telefon nie odpowiada. Pieniądze przepadły.
- Należy pamiętać, że prawdziwi funkcjonariusze nigdy nie biorą pieniędzy od ofiar - mówi asp. sztab. Gwis. - Jeżeli organizujemy zasadzkę, w kopercie są pocięte gazety albo nasze specjalnie oznaczone banknoty.
Wszystkie komentarze