Fot. Łukasz Giza/ Agencja Wyborcza.pl
''Mimo uniewinnienia, na ulicy, wołają za mną morderca''
Paweł Gałaj [zgodził się na podanie nazwiska - przyp. red.] dobrze znał zamordowaną 82-letnią Aleksandrę P. Każdego dnia pomagał jej w pracach domowych. W grudniu 2010 r. przyszedł do niej po raz ostatni. Kiedy wszedł do jej domu w Łowiczu, zobaczył starszą kobietę uduszoną kablem od czajnika. Z mieszkania zginęły kolczyki i obrączka. Pomimo wyraźnego motywu rabunkowego, prokuratura oskarżyła o morderstwo Pawła Gałaja.
Trzy lata temu został uniewinniony. - Rzeczy, które zginęły, nie znaleziono u Pawła Gałaja. Ofiara utrzymywała z nim dobre relacje. Nawet wzięła dla niego kredyt. Czy miał motyw, by ją zabić dla obrączki i kolczyków? Nie miał - uzasadniał wyrok sędzia Robert Świecki. Paweł Gałaj po 18 miesiącach wyszedł z aresztu. Ale jego nazwisko ponownie pojawiło się na wokandzie. Tym razem chodziło o 400 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszne pozbawienie go wolności.
- Moje życie zmieniło się o 180 stopni. W celi ciekła kanalizacja, czasami wychodziły z niej szczury. Ściany były podrapane - mówił w sądzie. Największy koszmar aresztowanemu mieli zgotować współwięźniowie i funkcjonariusze służby więziennej. - Jestem wierzący. Bardzo dużo się modliłem, za co bito mnie w celi. Więźniowie i funkcjonariusze niszczyli moje obrazki i deptali różaniec - mówił, płacząc.
Paweł Gałaj mieszka z matką. Po opuszczeniu aresztu jest bezrobotny, leczy się. Jednak nie to jest dla niego najgorsze. - Zawsze chciałem zostać duchownym. Gdyby nie ta sprawa, być może byłbym już księdzem - mówił rozżalony.
Przed zatrzymaniem przez pięć lat był w seminarium w Łowiczu. Gdy opuścił areszt, biskup diecezji łowickiej nie pozwolił mu zostać duchownym. Powodem było oskarżenie o morderstwo. Mimo uniewinnienia nadal nie jest księdzem. W Łowiczu, gdzie mieszka, ludzie nie wierzą w jego niewinność. - Mimo uniewinnienia na ulicy wołają za mną ''morderca''. Obrażają też moją mamą. Mówią, że ''urodziła zabójcę'' - żalił się. Sąd przyznał mu 200 tys. zł zadośćuczynienia. Jak tłumaczył pozwoli mu to na wyprowadzenie się z Łowicza i rozpoczęcie ''nowego życia''.
Wszystkie komentarze