Zielona 48
Kamienica przy ul. Zielonej 48 przez lata była pustostanem. Wisiała tam nawet tabliczka z informacją, że budynek grozi zawaleniem. W lipcu ubiegłego roku, krótko po godz. 11, przechodnie usłyszeli łoskot rozpadających się murów. Zawaliła się ściana między drugim a czwartym piętrem od strony podwórka. - Natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia na miejsce katastrofy ruszyły służby miejskie. My - z psami wyszkolonymi do przeszukiwania gruzowisk i kamerami - opowiadał zastępca dyżurnego operacyjnego straży pożarnej. - Nikogo w gruzach nie znaleźliśmy, nie mamy też informacji o ewentualnych poszkodowanych.
MAŁGORZATA KUJAWKA
- Od lat patrzę, jak kamienica niszczeje i popada w coraz większą ruinę - mówiła Lan Karasińska, która mieszka w budynku po przeciwnej stronie Zielonej. - Bezdomni tam sypiają, pijacy organizują libacje, a złomiarze rozkradli wszystko, co nadawało się do skupu złomu. Nic dziwnego, że ściana runęła, przecież kompletnie nie miała się na czym trzymać.
Przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego uznali, że budynek trzeba natychmiast rozebrać - strop na jednym z pięter już się zarwał, część ścian nie miał się na czym trzymać. - Decyzja o przeznaczeniu budynku do rozbiórki zapadła już dziesięć lat temu i trudno powiedzieć, czemu nic nie zrobiono w tej sprawie przez kolejne lata. Gdy stanowisko prezydenta objęła pani Hanna Zdanowska, zdecydowała, że należy sprawdzić, czy kamienicy, która jest w ewidencji zabytków, nie da się wyremontować - mówił Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi. - Okazało się, że remont byłby nieopłacalny. Jednak koszty rozbiórki są na tyle wysokie, że kamienica musiała czekać w kolejce, tak jak 230 innych budynków w mieście.
Poniedziałkowe zdarzenie sprawiło, że gmach przy Zielonej automatycznie wskoczył na pierwsze miejsce w kolejce.
Wszystkie komentarze