Pomoc dla ukąszonego przez kobrę
W tym tygodniu opisaliśmy też dramatyczną sytuację ochroniarza, którego kilka miesięcy temu ukąsiła kobra. Po miesiącach spędzonych w szpitalu i wielu komplikacjach po drodze pan Sławomir wrócił do swojej kawalerki na III piętrze. Problemy się jednak nie skończyły, bo dla unieruchomionego w łóżku mężczyzny wyzwaniem jest skorzystanie z toalety czy zrobienie jedzenia, nie wspominając o normalnym życiu. Po naszym apelu okazało się, że czytelnicy "Wyborczej" są chętni do pomocy. Pisali maile i dzwonili. Jedni deklarowali, że przyjdą, zrobią zakupy i coś ugotują. Drudzy prosili o przesłanie numeru konta, na które mogliby przesłać pieniądze. Jeszcze inni dopytywali, czego panu Sławomirowi potrzeba najbardziej. Niektórzy od razu zaznaczali, że osobiście nie pomogą, bo są spoza Łodzi. Wsparcie finansowe obiecała m.in. redaktorka jednego z warszawskich magazynów. Zadzwonił do nas również Witold Wojtczyk z wrocławskiej fundacji Vince Malum Bono pomagającej osobom starszym i wykluczonym. I zaproponował wypożyczenie wózka inwalidzkiego dla pana Sławomira, z którego mógłby korzystać do czasu wyleczenia nogi. Zanim fundacja zakupi i przekaże wózek, trzeba jeszcze dokładnie zmierzyć przejście pomiędzy kuchnią a pokojem. Z propozycją pomocy zgłosił się także szpital im. WAM. - Takiego człowieka nie można zostawić samego - komentował dyrektor szpitala Wiesław Chudzik. - Gdy zobaczymy dokumentację pana Sławomira oraz skierowania i wypis z warszawskiego WIM, zdecydujemy, na który oddział go przyjąć - zapewnił rzecznik szpitala Jacek Dudek. Choć pan Sławomir nie jest osobą wylewną, nie ukrywał, że cieszy się z pomocy. - Zawsze wierzyłem w dobrych ludzi - komentował. Jeśli ktoś chciałby wesprzeć go finansowo, może wpłacać pieniądze na subkonto fundacji Gajusz SOS 14 1090 2705 0000 0001 2040 3080 z dopiskiem "dla Sławomira Wojnickiego". Więcej o historii pana Sławomira w artykule Karoliny Tatarzyńskiej
Wszystkie komentarze