Sylwester Cacek za upadek Widzewa
Nie zabiła go okupacja, nie zabiła komuna ani stan wojenny, przetrwał transformację i złe zarządzanie właścicieli spółki. Niestety, nie miał szans z desantem z Piaseczna. Sylwester Cacek i jego ludzie zlikwidowali jeden z najbardziej zasłużonych polskich klubów, ostatni, który grał w Lidze Mistrzów, półfinalistę Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, pogromcę Manchesterów, Juventusu. O ile wcześniejszy upadek ŁKS można było próbować wytłumaczyć obiektywnymi przyczynami, to w przypadku właściciela Widzewa można nawet mówić o premedytacji, z jaką rok po roku niszczył Widzew.
Właściciela widzewskiej spółki nie powstrzymało nawet to, że tracił mnóstwo własnych pieniędzy. Aż wreszcie stało się, Widzew nie dostał licencji nawet na grę w II lidze. Kiedyś wydawało się to nieprawdopodobne, ale upadek przyniósł ulgę jego fanom. Nikt bowiem nie lubi patrzeć, jak drużyna, którą kocha, której kibicował nawet przez kilkadziesiąt lat, z chluby zmienia się w coś wstydliwego, co kompromituje jedną z najbardziej znanych sportowych polskich marek. Dlatego jego właściciel i jego pomocnicy zasłużyli, by zająć całą naszą listę. Tak się nie stanie, bo niechlubnych wydarzeń w łódzkim sporcie było więcej. A poza tym chcemy pokazać, że Sylwester Cacek nie był sam.
Wszystkie komentarze