W mrozie, deszczu i słońcu. 11 lat poloneza na Piotrkowskiej [ZDJĘCIA]

Polonez dla Tuwima to pomysł Barbary Piegdoń-Adamczyk, przez 11 lat redaktorki naczelnej ''Gazety Wyborczej'' w Łodzi. Pierwszą edycję łódzkiego poloneza zorganizowano w 2005 roku. Przyszło ponad tysiąc maturzystów.

W pierwszej parze maszerowali szefowa łódzkiej ''Gazety'' i prezydent Jerzy Kropiwnicki. Oboje wyprowadzili poloneza z pasażu Schillera na ul. Piotrkowską. Przechodnie aż zatrzymywali się ze zdziwienia. Niektórzy próbowali ustalić, co się dzieje. - To chyba jakiś happening młodzieżowy - głośno domyślał się starszy pan w berecie. - Żaden happening. Film nowy kręcą - przekonywał kolega wpatrzony w tłum fotoreporterów. Czoło pochodu było już przy ławeczce Tuwima. - Dziewczyny targają poetę za nos. Na szczęście! - instruował przez mikrofon pan Janusz, wodzirej, przebrany za szlachcica. Po chwili kolejna komenda: ?Jedna para w lewo, druga w prawo?. Wąż ''rozdwaja się'' i zawraca. Na ul. Piotrkowskiej nie ma już osoby niezorientowanej. Wszystko jasne.

To żaden ''happening'' ani ''film'', tylko maturzyści tańczą wspólnie poloneza. Pierwszy raz w historii miasta. - Ach! Gdybym był w cywilu, sam bym ruszył do tańca - zazdrościł Jacek Nowak, strażnik miejski. - Brawo, młodzi! Piękny widok! Zdajcie maturę i zróbcie w tym kraju porządek - krzyczała wzruszona pani w niebieskiej kurtce puchatce. - Wyglądają jak ci z ''Pana Tadeusza'' - zauważył grubawy mężczyzna. - Wspaniały pomysł - tańczyła zachwycona polonistka z XIII LO Małgorzata Mrowicka. - Z naszej szkoły przyszło prawie stu uczniów. Sami się zgłosili, bez namawiania. I jeszcze pogoda piękna. Czegoś takiego w Łodzi brakowało.

Frekwencja dopisała również podczas drugiej edycji imprezy. Główną ulicę miasta wypełniło ponad tysiąc maturzystów. Potężny kolorowy korowód ruszył w samo południe. Z pasażu Schillera wyprowadziła go redaktorka naczelna łódzkiej ''Wyborczej'' w parze z prezydentem Jerzym Kropiwnickim. Z głośników popłynęła muzyka. - Jedna para w lewo, druga w prawo, a teraz zbijamy czwóreczki - komenderował fachowo wodzirej Janusz Wielgosz. Wzdłuż poloneza uwijało się kilkudziesięciu fotoreporterów. Przechodnie pozdrawiali maturzystów albo stali w milczeniu, próbując zrozumieć, co się dzieje. - Jest świetnie, wesoło - tańczył zachwycony Jakub Brzękowski z VI LO. - Prawdziwy przedsmak studniówki - wtórowała Joanna Jabłońska z XXIV LO. A po chwili, przechodząc obok ławeczki Tuwima, chwyciła go za nos. Na szczęście!

Maturzyści stanęli parami w pasażu Schillera. Tuż przed godz. 12 przemówił prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki: - Witam! Pogoda piękna, ulica odśnieżona, polonez na pewno się uda. W imieniu ''Gazety'' pozdrowiła maturzystów dziennikarka Wioletta Gnacikowska. Przypomniała, że wspólny polonez przynosi na maturze szczęście, i stanęła z prezydentem w pierwszej parze.

Po chwili z głośników popłynęła muzyka. Korowód maturzystów wymaszerował z pasażu. Gdy pierwsza para zbliżała się do ul. Struga, ostatnia wciąż stała przy Domu Technika. Taki był długi.

Wodzirej - instruktor tańca Janusz Wielgosz - niepostrzeżenie zamieniał dwójki w czwórki, a czwórki w ósemki. I zapraszał do tańca przechodniów. W ten sposób do poloneza trafiła strażniczka miejska Marta Świderska i jeden z lekarzy czuwających nad bezpieczeństwem uczniów. Potem do poloneza dołączali rodzice maturzystów, dotychczas kibicujący im spod sklepowych witryn, a nawet emeryci w ciężkich futrach. - Szkoda, że za moich czasów nie było w Łodzi takiego poloneza - żałowała pani Janina (matura w 1957 r.). Mieszkańcy kamienic machali do maturzystów z okien i balkonów. Niektórzy bili brawo.

Po kilkakrotnym przedefilowaniu Piotrkowską od ul. Struga do ul. Nawrot polonez się skończył. - Dziękuję wam za odwagę. Teraz zdajcie maturę, i na studia - życzył prezydent. Każdy maturzysta dostał dyplom. Wszystkim zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie.

Czwarty Polonez dla Tuwima musiał zostać przesunięty o tydzień z powodu żałoby narodowej po katastrofie wojskowego samolotu transportowego CASA, w której zginęło 20 osób.

Pomimo zmiany terminu pobito frekwencyjny rekord. Przyszło ponad 1200 tancerzy! Tradycyjnie spotkaliśmy się w samo południe przy ławeczce Tuwima, żeby zapewnić sobie powodzenie na maturze. W pierwszej parze zatańczyli Barbara Piegdoń-Adamczyk, redaktorka naczelna łódzkiej ''Gazety Wyborczej'', i prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Ale było też wiele debiutów. Po raz pierwszy w miejskim polonezie udział wzięła Jolanta Chełmińska, wojewoda łódzki, oraz prorektorzy Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Układ choreograficzny jak co roku przygotował Janusz Wielgosz, licencjonowany instruktor tańca z Łódzkiego Domu Kultury. Kilkunastominutowy taniec zakończył się pamiątkowymi zdjęciami i certyfikatami dla wszystkich tancerzy.

Z roku na rok zainteresowanie imprezą rosło. Piąta edycja zgromadziła blisko 1,4 tys. uczniów. Samo wyjście z Pasażu Schillera zajęło im prawie dziesięć minut.

Na pięciolecie Poloneza dla Tuwima Marcin Markowski, redaktor łódzkiej ''Wyborczej'' przygotował listę 10 powodów, dla których łódzcy maturzyści powinni zatańczyć na Piotrkowskiej.

1. Bo to nietrudne - wystarczy umieć chodzić i liczyć do trzech.

2. Bo to przywilej i zaszczyt, nie obowiązek.

3. Bo ma być ładna pogoda - synoptycy zapowiadają zachmurzenie małe i umiarkowane, wiatr słaby z kierunków zmiennych, ciśnienie w południe wyniesie 1006 hPa. No, ale z pogodą różnie to bywa...

4. Bo to już piąty polonez, co może znaczyć maturę na pięć.

5. Bo po przegonieniu z Łodzi Parady Wolności, polonez jest jedyną okazją, by potańczyć sobie na Piotrkowskiej w większej grupie.

6. Bo prezydenta Kropiwnickiego zastąpi w pierwszej parze jego zastępca Włodzimierz Tomaszewski, który za młodu wycinał hołubce w słynnym łódzkim Harnamie i samym Mazowszu.

7. Bo gdy Was kiedyś wnuki zapytają, czy tańczyliście TEGO poloneza, co wtedy? Okłamiecie dzieci?

8. Bo pamiętacie przecież, jak bardzo zazdrościliście w poprzednich latach starszym koleżankom i kolegom, że oni już mogą tańczyć poloneza na Piotrkowskiej.

9. Bo już dziś na naszym portalu będziecie mogli obejrzeć film z Wami w roli głównej, a jutro odnaleźć się na zdjęciach w ''Gazecie''.

10. Bo na takiego poloneza już nikt nigdy w życiu Was nie zaprosi.

Na szóstą edycję poloneza zapowiadano brzydką pogodę. Miało być śnieżnie i wietrznie. Na szczęście prognozy nie sprawdziły się i maturzystów przywitało słońce. Całą sytuację najtrafniej podsumowała Jolanta Chełmińska, wojewoda łódzki. - Sprzyjają nam niebiosa - powiedziała.

Gdy nadeszła godz. 12, ponad 700 par ruszyło przed siebie. Rozpoczęła się szósta edycja Poloneza Maturzystów. Taneczny korowód prowadził, jak przez ostatnich pięć lat, Janusz Wielgosz, nauczyciel tańca w Łódzkim Domu Kultury. W pierwszych dwóch parach zatańczyły Barbara Piegdoń-Adamczyk oraz Jolanta Chełmińska.

Na siódmym polonezie pogoda była mniej łaskawa. Spadł śnieg i wiał silny wiatr. Nie przeszkodziło to maturzystom. Przyszło prawie dwa tysiące osób chętnych do tańca. W samo południe wszyscy ruszyli w rytm poloneza. - Jestem łodzianinem z krwi i kości. Dzisiaj po prostu musiałem tu być - mówił Mateusz Ociński z XXXII LO. A musiał z dwóch powodów: maturzyści tańczą na Piotrkowskiej od siedmiu lat, polonez stał się tradycją, ale najważniejsze, że przynosi na maturze szczęście. Przechodnie zatrzymywali się, klaskali, nawet filmowali. - Mam rodzinę za granicą. Gdy przyjadą, pokażę im, ile fajnych rzeczy się u nas dzieje - cmokał z zachwytu pan w czarnym ortalionie z kamerą. Tańczyła też Elżbieta Latosek, maturzystka, która skończy wkrótce... 44 lata. Wzięła przykład z córki - ubiegłorocznej maturzystki i tancerki.

Był tęgi mróz, a mimo to Piotrkowską wypełnił tłum tańczących uczniów. - Jeśli chodzi o naszą szkołę, polonez to już tradycja - mówił Wojciech Wasiak, maturzysta z XIII LO. Polonez rozpoczął się tradycyjnie w południe. W pierwszych parach tańczyły prezydent Hanna Zdanowska i wojewoda Jolanta Chełmińska. W ostatniej szli Dominika i Romek z technikum przy ul. Szkolnej. - Spokojnie, pierwsi będziemy na maturze - nie martwili się wcale.

Kolorowy korowód podziwiało wielu łodzian. Machali maturzystom, robili zdjęcia, a pan Grzegorz w czapce z napisem "Los Angeles" kręcił kamerą. - Mój syn, Kamil, tu tańczy. Film będzie pamiątką. Wieczorem usiądziemy i obejrzymy - wyjaśnił ojciec maturzysty.

Na dziewiątą edycję poloneza pierwsi maturzyści pojawili się w pasażu Schillera chwilę po godz. 11. - Kilka lat temu poloneza na Piotrkowskiej tańczyła moja siostra. Bez problemu zdała potem maturę, dziś kończy studia. Wierzę, że pójdę w jej ślady - mówiła "Gazecie" Żaneta z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 19.

Wieść, że polonez odtańczony na Piotrkowskiej przynosi na maturze szczęście, obiegła już miasto tyle razy, że przekonała nawet niedowiarków. - Nie tańczyłem na studniówce, ale na tego wolałem przyjść - uśmiechał się Przemek, też z ZSP nr 19. A Miłosz z XXV LO wypalił: - Przyszedłem tutaj, żeby zdać maturę. Łatwiej zatańczyć poloneza, niż tego wszystkiego się nauczyć.

Na samym czele korowodu stanęli Sylwia, Artur i Natalia z liceum przy ul. Podhalańskiej. Miejski trębacz odegrał ''Prząśniczkę''. - Obchody roku Tuwima uświetnijmy polonezem, którego czas zacząć - zakomenderował przebrany za szlachcica wodzirej Janusz Wielgosz i kolorowy korowód wyszedł na Piotrkowską.

Jubileuszowy polonez różnił się od poprzednich. Uczniowie tańczyli między pl. Wolności a ul. Próchnika, bo fragment Piotrkowskiej tradycyjnie rezerwowany dla poloneza - między ulicami Tuwima i Nawrot - był w remoncie. W 10. polonezie debiutowali studenci Politechniki Łódzkiej. Po raz pierwszy taniec został sfilmowany z kamery podczepionej pod zdalnie sterowany samolocik, który latał nad maturzystami.

Na polonezie - mimo że zmieniła się lokalizacja - nie zabrakło też Juliana Tuwima, który stał się jednym z jego symboli. Pracownicy firm remontujących Piotrkowską przetransportowali słynną ławeczkę sprzed urzędu miasta przed kamienicę przy Piotrkowskiej 3. Maturzyści mogli więc na nowej trasie tańca pocierać nos poety (żeby szczęście na maturze było jeszcze większe), a w dodatku patrzył na nich z góry inny wielki Polak - Tadeusz Kościuszko.

Rok temu polonez wrócił na swoje stałe miejsce - odcinek Piotrkowskiej pomiędzy ulicami Nawrot a Tuwima. O tym, że jest to fragment wyremontowany, przypomniała prezydent Hanna Zdanowska. - Polonez dla Tuwima to jedna z najprzyjemniejszych łódzkich imprez. Tętniąca młodością, wiarą i nadzieją - mówiła. Jej zastępca, Tomasz Trela, który tańczył po raz pierwszy, bo dopiero od niedawna odpowiada za łódzką oświatę, zaręczał, że taniec oznacza powodzenie na egzaminach: - Gdy zdawałem maturę, poloneza na Piotrkowskiej nie było. I chyba dlatego miałem problemy z egzaminem z polskiego.

Maturzyści nie mogli narzekać na pogodę. Było słońce i kilkanaście stopni na plusie. Gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki utworu Wojciecha Kilara, schowany w pasażu Schillera korowód dosłownie wypłynął na deptak. A podziwiali go przystający na ulicy przechodnie. Jak co roku, nad sunącym po ulicy korowodem panował wodzirej Janusz Wielgosz. - Łączymy się w czwórki. A teraz coś nowego - robimy most. Kochani, kamerzystów puszczamy środkiem - rozbrzmiewały dawane przez niego wskazówki. I aż trudno było uwierzyć, że tańczący spotkali się w tym składzie po raz pierwszy. Tegoroczny polonez był bardzo nietypowy. Po raz pierwszy tańczono dla Tuwima w prawdziwie wiosennej aurze. - Nawet się nieco zgrzaliśmy - mówiła Asia z XXX LO.